W obronie leżajskiej porodówki
W drugim półroczu 2024 r. i pierwszych sześciu miesiącach 2025 r. w Szpitalu Powiatowym pw. Matki Bożej Pocieszenia w Leżajsku przyjęto mniej niż 293 porody. Szacuje się, że porodówka każdego miesiąca ponosi straty około pół miliona złotych – wszystko wskazuje na to, że porodówka zostanie zamknięta. Przeciwko temu protestuje Adam Dziedzic z Polskiego Stronnictwa Ludowego.
W interpelacji nr 13325 do ministra zdrowia pyta o likwidację Oddziału Ginekologiczno-Położniczego w Szpitalu Powiatowym pw. Matki Bożej Pocieszenia w Leżajsku – Samodzielnym Publicznym Zespole Opieki Zdrowotnej w Leżajsku. Mówi się, że tamtejsza porodówka ze względu na zbyt małą liczbę przyjmowanych porodów powinna zostać zamknięta – pisaliśmy o tym w tekście „Porodówki do zamknięcia – 2025” i „Czy na Podkarpaciu opłaca się być w ciąży (i utrzymywać porodówki)”.
Jako granicę opłacalności funkcjonowania oddziału ginekologiczno-położniczego przyjmuje się 400 porodów rocznie – z danych z Narodowego Funduszu Zdrowia wynika, że w drugim półroczu 2024 r. i pierwszych sześciu miesiącach 2025 r. w leżajskim szpitalu przyjęto mniej niż 293 porody.
Szacuje się, że porodówka każdego miesiąca ponosi straty około pół miliona złotych.
W obronie porodówki
Przeciwko likwidacji protestuje poseł Dziedzic.
– Oddział ten funkcjonuje nieprzerwanie od momentu powstania placówki, to jest od 1981 r. Został wyposażony w wysokiej klasy sprzęt medyczny oraz nowoczesny blok porodowy, na który składają się komfortowa sala porodowa z nowoczesnymi stanowiskami, sala do porodów w wodzie wyposażona w specjalistyczną wannę, a także nowoczesna sala operacyjna do przeprowadzania cięć cesarskich. To nie tylko miejsce pracy doświadczonego i wykwalifikowanego personelu medycznego, ale także nauki dla młodszych kadr lekarskich i pielęgniarskich. Jego likwidacja może prowadzić do odpływu specjalistów z regionu, osłabienia lokalnego systemu ochrony zdrowia oraz destabilizacji opieki nad kobietami w ciąży i w okresie okołoporodowym – podkreśla w interpelacji.
– Dla wielu młodych rodzin dostępność usług publicznych, w tym przede wszystkim opieki zdrowotnej, ma kluczowe znaczenie przy podejmowaniu decyzji o miejscu zamieszkania. Brak oddziału ginekologiczno-położniczego w powiecie leżajskim może skutkować nie tylko obniżeniem poczucia bezpieczeństwa kobiet, zwiększeniem stresu i ryzyka depresji poporodowej, lecz także negatywnie wpływać na decyzje migracyjne młodych rodzin, które mogą wybierać większe miasta oferujące pełniejszą dostępność usług zdrowotnych – dodaje Adam Dziedzic, pytając:
- Czy kierownictwo Ministerstwa Zdrowia podejmie działania w celu rozwiązania w powiecie leżajskim problemów związanych z brakiem dostępu do opieki ginekologiczno-położniczej? Jeśli tak, jakie to będą działania?
- Czy planowana jest w najbliższym czasie zmiana lub zwiększenie wycen świadczeń porodowych i okołoporodowych, aby zapewnić oddziałom ginekologiczno-położniczym stabilność finansową?
Data wpływu interpelacji to 31 października. Do 14 listopada nie było odpowiedzi.
355 porodów rocznie – likwidacja
W lutym 2024 r. rozmawialiśmy z dyrektorem Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Proszowicach Zbigniewem Torbusem, który zlikwidował porodówkę.
W jego szpitalu 2022 r. odebrano jedynie 355 porodów – dlatego zdecydował się, że zlikwiduje oddział ginekologiczno-położniczy.
–
Zacząłem pracę na stanowisku dyrektora w styczniu 2023 r. Moją misją
był ratunek. Szpital był w opłakanym stanie. Właściciele zdawali sobie
sprawę, że muszę podjąć zdecydowane i niepopularne decyzje, które mogą
im odebrać wyborców i poparcie lokalnej społeczności – na szali były:
lokalna polityka i przyszłość szpitala. Dostałem jednak carte blanche od
władz powiatu proszowickiego. Pierwsze, co zrobiłem, to rzetelna
analiza ekonomiczna wszystkich oddziałów i możliwości ich dalszej
działalności – czyli to, co powinno być przedmiotem map potrzeb
zdrowotnych, a, niestety nie jest. Na oddziale
ginekologiczno-położniczym odbieranych było coraz mniej porodów, a
zwiększenie ich liczby było niemożliwe – i ze względu na demografię, i
na to, że coraz więcej kobiet decydowało rodzić w oddalonym o 30 km
Krakowie, i fakt, że byliśmy szpitalem pierwszego stopnia
referencyjności, co oznaczało, że większej liczby bardziej
skomplikowanych porodów nie mogliśmy przyjmować. Było to około 30
porodów miesięcznie, a koszty funkcjonowania oddziału i pracowników były
zbyt wysokie. Oddział generował roczne straty w wysokości od 1 mln do 4
mln zł – wyliczyłem, że w 2022 r. było to około 4 mln zł. W 2023 r.
zamknąłem go – mówił dyrektor Torbus w „Menedżerze Zdrowia”.
Więcej w tekście: „Zlikwidował porodówkę, by ratować szpital”.

