
Czy jesteśmy gotowi na wojnę? ►
Krzysztof Łanda, który przez półtora roku doradzał ministrowi zdrowia Ukrainy, ocenił w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia”, czy polski system ochrony zdrowia jest gotowy na wojnę.
- Krzysztof Łanda przez półtora roku, gdy Ukraina była już w stanie wojny z Rosją, doradzał tamtejszemu ministrowi zdrowia
- Ekspert konsultował akty prawne, przygotowywał propozycje zmian w systemie i szkolił urzędników
- Ukraina pomimo wojny i braków kadrowych dobrze radzi sobie z opieką nad żołnierzami i cywilnymi ofiarami ataków agresora
- Krzysztof Łanda powiedział w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia”, czego Polacy mogliby się nauczyć od sąsiadów
- Krzysztof Łanda przyznał, że nie jest optymistą. Na pytanie, czy polski system ochrony zdrowia poradziłby sobie, gdyby nasz kraj stał się celem ataku innego państwa, odpowiedział, że... przespaliśmy moment
- Z ekspertem rozmawialiśmy podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu
System ochrony zdrowia w Ukrainie, podobnie jak polski, wywodzi się z sowieckiego modelu Siemaszki. Aktualnie wiele ukraińskich instytucji jest już podobnych do tych, jakie funkcjonują w Polsce czy w krajach Europy Zachodniej. Ukraiński rząd deklaruje chęć wstąpienia do Unii Europejskiej i podejmuje wysiłki na rzecz dostosowania prawa do wymogów unijnych. Nie jest jednak łatwo reformować system opieki zdrowotnej, kiedy w kraju trwa pełnoskalowa wojna, i trudno zaprosić międzynarodowych ekspertów do pracy, by pozyskać know-how. Wiele jednak się udało.
Krzysztof Łanda w Ukrainie
Przez półtora roku ministrowi zdrowia Ukrainy doradzał lekarz Krzysztof Łanda, który w latach 2015–2017 był podsekretarzem stanu w Ministerstwie Zdrowia.
Jak do tego doszło?
Łanda od 2010 r. funkcjonował w tamtejszym systemie, aż w końcu znajomi polecili go ministrowi zdrowia.
– Ostatecznie pojechałem do Kijowa na dłużej, by pomóc w reformowaniu systemu opieki zachodniej – powiedział w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia”.
Został tam na półtora roku.
– Doradzałem, odpowiadałem na pytania dotyczące opieki zdrowotnej, konsultowałem akty prawne, przygotowywałem propozycje zmian w systemie, szkoliłem urzędników i wykładowców uniwersyteckich, między innymi w zakresie medycyny opartej na dowodach naukowych (EBM, Evidence-Based Medicine) i oceny technologii medycznych (HTA, Health Technology Assessment) – wymienił Krzysztof Łanda, dodając, że przygotowywał grunt pod reformy systemu opieki zdrowotnej.
Reforma ukraińskiego systemu ochrony zdrowia
– To jest trudne z trzech powodów: pierwszy to wojna, drugi – mają bardzo mało pieniędzy, znacznie mniej niż my w Polsce, trzeci – za mało kadry do zarządzania, do tego często niezbyt dobrze przygotowanej do pełnienia swoich funkcji. To się musi zmienić, jeśli mają przeprowadzić poważne reformy – mówił Łanda, podając przykład.
– Urzędników na poziomie centralnym zajmujących się polityką lekową i wyrobami medycznymi jest dziesięć razy mniej niż samych zadań. To wiąże się z tym, że nie mają możliwości wdrażania rozwiązań wymaganych prawem Unii Europejskiej, na przykład dyrektywą przejrzystości.
Łanda podkreślił, że w Ukrainie jest też problem z racjonalnym i przejrzystym wydatkowaniem pieniędzy, które otrzymują lub które sami wypracowują. Brakuje im narzędzi – takich jak Instrument Oceny Wniosków Inwestycyjnych w Ochronie Zdrowia – które zapewniają realizację najważniejszych celów określonych z różnych perspektyw: ministra zdrowia, ministra gospodarki i Unii Europejskiej. Te cele trudno czasem pogodzić, ale analiza wielokryterialna pozwala osiągnąć najlepszy możliwy efekt w sposób uczciwy. Jeśli Ukraińcy będą pieniądze wydawać w racjonalny i przejrzysty sposób, to dużo pieniędzy trafi do nich z zagranicy. Jeśli nie, to dostaną znacznie mniej – stwierdził.
Co w Ukrainie działa?
– Mimo wszystko system dobrze funkcjonuje w tych zakresach, które są potrzebne albo żołnierzom, albo cywilnym ofiarom wojny – podkreślił Łanda.
A czy jest coś, czego moglibyśmy się nauczyć i wyciągnąć wnioski, by zaimplementować w Polsce?
– Dobrze byłoby polityków z Polski wysłać na tygodniową wycieczkę do Kijowa, żeby zobaczyli, jakie są różnice między polskim systemem ochrony zdrowia a ukraińskim. Przykład? Mogliby się nauczyć, jak działają systemy informatyczne. W Ukrainie wizyty lekarskie umawia się z wykorzystaniem aplikacji, a dane zebrane w ten sposób są wykorzystywane do analiz, między innymi kolejek i zdrowia publicznego – powiedział Łanda.
Czego Ukraińcy mogliby się nauczyć od nas?
W czym jesteśmy lepsi?
– Jeśli chodzi o refundację leków, zarządzanie koszykiem świadczeń, stosowanie narzędzi jakościowych i samorządność zawodów medycznych, to jesteśmy znacznie bardziej rozwinięci – ocenił.
Czy będzie polsko-ukraińska współpraca?
Czy ekspert dostrzegł możliwość, aby Polska zyskała na współpracy z Ukrainą?
– Będzie z tym problem. Będąc tam doradcą ministra, zajmując się problematyką ochrony zdrowia, współpracowałem z ekspertami z Danii, Niemiec, Anglii, Francji i Stanów Zjednoczonych. Nie było za to oprócz mnie nikogo z Polski – zarówno w czasie, kiedy u władzy było Prawo i Sprawiedliwość, jak i obecnie rządzący. Właściwie można powiedzieć, że nie uczestniczyliśmy i nie uczestniczymy realnie w odbudowywaniu infrastruktury i systemu opieki zdrowotnej w Ukrainie, bo nas tam po prostu nie ma – stwierdził Krzysztof Łanda.
A co, gdyby nas zaatakowano?
Spytaliśmy też o to, czy jego zdaniem Polska, gdyby stała się celem ataku innego państwa, poradziłaby sobie z tym.
Ekspert przyznał, że generalnie nie jest optymistą.
– Głównym problemem jest to, jak przebiegałaby kampania wojenna. Obawiam się, że w Polsce wojna wyglądałaby inaczej niż na Ukrainie, także w kwestii rodzaju użytych broni – stwierdził.
Łanda zwrócił też uwagę na polskie zaniedbania.
– Zanim jeszcze rząd Prawa i Sprawiedliwości zareagował na działania wojenne Rosji, to już Polacy byli na granicach i przyjmowali Ukraińców do swoich domów. Przespaliśmy moment. Ukraińcy głównie rozlokowywani byli we wschodniej i południowo-wschodniej części naszego kraju. Wtedy powinniśmy byli wystąpić do Unii Europejskiej o pilne przyznanie pieniędzy na otworzenie szpitali tymczasowych przy granicy z Ukrainą. To pozwoliłoby na zaproszenie i organizację rotacyjnych dyżurów lekarzy i pielęgniarek z Europy Zachodniej. Na początku wojny medycy z Zachodu powinni byli nam pomóc i przyjechać do wschodniej Polski – pomagać w opiece nad Ukraińcami. Dzięki temu moglibyśmy przygotowywać się na wypadek kolejnych konfliktów zbrojnych, uczyć się współdziałać z polskim personelem – przyznał.
– Gdyby konflikt zdarzył się w Polsce, to mam nadzieję, że nie tylko inne kraje przyjęłyby polskich pacjentów, ale również wysłałyby medyków, by pomogli w opiece nad rannymi – podsumował.
Rozmowa z ekspertem – nagrana podczas XXXIV Forum Ekonomicznego w Karpaczu – do obejrzenia poniżej.
Więcej materiałów z XXXIV Forum Ekonomicznego w Karpaczu po kliknięciu w poniższy baner.