Były wiceminister, dziś dyrektor szpitala w Gorzowie krzywdzi pracowników na kontraktach

Udostępnij:
Sytuacja w gorzowskim szpitalu przy ul. Dekerta jest dramatyczna. Dyrektor lecznicy zdecydował o wypłacie części pracowników połowy wynagrodzeń. Tnie tym, którzy pracują na kontraktach lub innych wersjach "śmieciówek". Etatowi (na razie) mogą spać spokojnie.
Szpital ma na koncie ok. 5 mln zł. Na umowy cywilnoprawne wydaje miesięcznie 2 mln zł, na umowy o pracę 7 mln zł. – Do 20 września trzeba zapłacić pracownikom. Ale wydatków „gardłowych”,które natychmiast muszę zapłacić, jest 4 mln zł. Zdecydowałem więc, że osoby na umowach cywilnoprawnych dostaną tylko 50 proc. swojego wynagrodzenia – mówi Marek Twardowski, dyrektor szpitala w Gorzowie, cytowany przez "Gazetę Wyborczą".

Jak tłumaczy, każda opcja wydaje się beznadziejna. – Mogliśmy nie płacić pilnych faktur, a płacić ludziom zumowami. Wtedy komornik ściąga 25 procent dochodów szpitala i jakoś szpital sobie radzi. Gorzej, gdy komornik ściągnie 25 procent należności i nie płaci najbardziej niecierpliwym kontrahentom. Wówczas ci nie dostając zapłaty, odcinają gaz, prąd, nie dają leków i szpital staje. Do tego nie możemy dopuścić – komentuje Twardowski.

Marek Twardowski był wiceministrem zdrowia.
 
© 2025 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.