Widełki to dla dyrektora szpitala

W Ministerstwie Zdrowia zastanawiają się, co zrobić z ustawą o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia w podmiotach leczniczych. Było o tym 27 października podczas posiedzenia Trójstronnego Zespołu do spraw Ochrony Zdrowia Ministerstwo Zdrowia – więcej w tekstach „Wynagrodzenia lekarzy – Ministerstwo Zdrowia podało kwotę”,„Wygibasy z wypłatami” i „Wypłaty medyków są nieadekwatne?”.

Do spotkania i rozmów o ustawie nawiązała minister zdrowia Jolanta Sobierańska-Grenda w rozmowie z Onetem.

– Chyba nie spotkałam osoby, która nie uważa, że ta ustawa wymaga zmian. Spełniła swoją rolę, ale trzeba ją ponownie przeanalizować i dostosować — nie tylko w zakresie wskaźników – mówiła minister.

Dlaczego?

– Mamy ograniczony budżet publiczny. Obecnie jedyną osobą w szpitalu, która ma widełki wynagrodzeń, jest dyrektor placówki lub zarząd spółki zarządzającej szpitalem. W tej sytuacji wyznaczenie górnej granicy zarobków wydaje się zasadne – pytanie jest tylko, w jaki sposób to zrobić – powiedziała minister Sobierańska-Grenda.

– Może w formie procentowej, może uzależnione od stałych przychodów podmiotu. Jest zgodność co do tego, że rozwiązanie powinno dotyczyć wszystkich jednostek mających kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia, niezależnie od formy prawnej czy struktury właścicielskiej. To są rozwiązania, które funkcjonują na świecie. Nie mamy nieograniczonego zasobu finansowego — i chyba wszyscy wiemy, że musimy o tym zapomnieć – stwierdziła minister w rozmowie z Onetem.

Dyrektorzy szpitali zarabiają za mało– To, że nie zwiększają się wynagrodzenia osób zarządzających szpitalami, w kontekście wzrostu kosztów życia i zadań, jakie mają, nie jest uzasadnione – podkreśla posłanka Lewicy Katarzyna Ueberhan.

Przeczytaj także: „Wiceminister jak kierowca”.