W dwa lata formę własności zmieni niemal co drugi szpital publiczny
Według deklaracji samorządów i dyrekcji szpitali w ciągu dwóch najbliższych lat 40 proc. polskich publicznych szpitali przekształci się w spółki handlowego. Dla jednych będzie to szansa na lepsze zarządzanie, dla innych poważne zagrożenie. Bo samo przekształcenie nie zmieni słabego szpitala w dobrą spółkę. A raczej w słabą spółkę, realnie zagrożoną plajtą.
Według ustaleń „Dziennika Gazeta Prawna” ustawa o działalności leczniczej wymusi przekształcenia szpitali w spółki. Już dziś 48 szpitali zmieniło formę prawną, a do końca 2013 roku ma to zrobić kolejne 100. -Od 1 lipca tego roku obowiązuje bowiem ustawa o działalności leczniczej, która pozwala dokonywać przekształceń na uproszczonych zasadach – pisze dziennik. Nowy program ma być bardziej skuteczny niż plan B. Ministerstwo Zdrowia zakłada, że tym razem w spółki przekształci się co najmniej 40 proc. publicznych szpitali (czyli ponad 200). Zmiany formy prawnej unikną tylko te szpitale, których właściciele (czyli samorządy) spłacą ich bieżącą stratę. A tego, ze zrozumiałych względów, samorządy robić nie chcą.
Szanse
Czy niemal przymusowa zmiana formy własności to zagrożenie czy szansa. –I to i to, zauważa Sylwia Szparkowska w jednym z poprzednich numerów „Menedżera Zrowia”. rząd ma mocne argumenty, gdy promuje przekształcenia. Minister Ewa Kopacz podkreśla, że mimo iż w ciągu ostatnich 10 lat przekształciło się 105 szpitali, problemy ze zbilansowaniem się miały tylko trzy z nich (rzeczywiście, skala jest niewielka, ale pokazuje, że przekształcenie w spółkę nie daje bezwzględnej gwarancji uwolnienia się od problemów finansowych). Po drugie, za komercjalizacją szybko nie pójdzie prywatyzacja. Samorządy, których szpitale kupiły sprzęt z pieniędzy unijnych, ze względu na niejasne przepisy boją się stracić dotację i prawdopodobnie nie zaryzykują wpuszczania do placówek kapitału prywatnego – np. na potencjalnie dochodowe oddziały. Okres karencji potrwa przynajmniej kilka lat. To duża ulga dla polityków: mimo dwudziestu lat życia w kapitalizmie społeczeństwo nadal boi się prywatyzacji i chętnie opatruje ją, szczególnie w wypadku szpitali, przymiotnikiem „złodziejska”.
Zagrożenia
Ale tym dobrym sygnałom towarzyszą poważne obawy. Mniej zadowoleni z perspektywy przekształceń są dyrektorzy szpitali w tych regionach, które od dłuższego czasu narzekają na nierówny podział środków z NFZ. – Ustawa przyjęta przez Sejm jest drakońska. W przyspieszonym trybie szpitale będą przekształcać się w spółki. Te spółki będą słabe, bo nawet nie zdążymy przeprowadzić restrukturyzacji. Upadki pierwszych szpitalnych spółek to tylko kwestia czasu – opowiada jeden z dyrektorów z północnej części Polski. Niechętnie, ale i on przyznaje, że do komercjalizacji się przygotowuje. – I ja, i moi koledzy robimy różnego rodzaju kursy, dodatkowe studia, uczestniczymy w szkoleniach. Kiedy rozwiązania ustawy rzeczywiście wejdą w życie, chcemy być nawet na wymuszoną komercjalizację dobrze przygotowani – mówi.
Pełny tekst Sylwii Szparkowskiej „Miecz Damoklesa”: kliknij tutaj
Szanse
Czy niemal przymusowa zmiana formy własności to zagrożenie czy szansa. –I to i to, zauważa Sylwia Szparkowska w jednym z poprzednich numerów „Menedżera Zrowia”. rząd ma mocne argumenty, gdy promuje przekształcenia. Minister Ewa Kopacz podkreśla, że mimo iż w ciągu ostatnich 10 lat przekształciło się 105 szpitali, problemy ze zbilansowaniem się miały tylko trzy z nich (rzeczywiście, skala jest niewielka, ale pokazuje, że przekształcenie w spółkę nie daje bezwzględnej gwarancji uwolnienia się od problemów finansowych). Po drugie, za komercjalizacją szybko nie pójdzie prywatyzacja. Samorządy, których szpitale kupiły sprzęt z pieniędzy unijnych, ze względu na niejasne przepisy boją się stracić dotację i prawdopodobnie nie zaryzykują wpuszczania do placówek kapitału prywatnego – np. na potencjalnie dochodowe oddziały. Okres karencji potrwa przynajmniej kilka lat. To duża ulga dla polityków: mimo dwudziestu lat życia w kapitalizmie społeczeństwo nadal boi się prywatyzacji i chętnie opatruje ją, szczególnie w wypadku szpitali, przymiotnikiem „złodziejska”.
Zagrożenia
Ale tym dobrym sygnałom towarzyszą poważne obawy. Mniej zadowoleni z perspektywy przekształceń są dyrektorzy szpitali w tych regionach, które od dłuższego czasu narzekają na nierówny podział środków z NFZ. – Ustawa przyjęta przez Sejm jest drakońska. W przyspieszonym trybie szpitale będą przekształcać się w spółki. Te spółki będą słabe, bo nawet nie zdążymy przeprowadzić restrukturyzacji. Upadki pierwszych szpitalnych spółek to tylko kwestia czasu – opowiada jeden z dyrektorów z północnej części Polski. Niechętnie, ale i on przyznaje, że do komercjalizacji się przygotowuje. – I ja, i moi koledzy robimy różnego rodzaju kursy, dodatkowe studia, uczestniczymy w szkoleniach. Kiedy rozwiązania ustawy rzeczywiście wejdą w życie, chcemy być nawet na wymuszoną komercjalizację dobrze przygotowani – mówi.
Pełny tekst Sylwii Szparkowskiej „Miecz Damoklesa”: kliknij tutaj