Warszawski Uniwersytet Medyczny
Warszawski Uniwersytet Medyczny

Osoby publiczne nie powinny reklamować alkoholu

Udostępnij:

Naczelna Rada Lekarska zaapelowała o ograniczenie sprzedaży alkoholu w godzinach nocnych. Zwróciła się także do przedstawicieli świata kultury i sportu o rezygnację z udziału w reklamach trunków. Zdaniem diabetologa prof. Leszka Czupryniaka to istotne dla poprawy zdrowia publicznego i budowania społecznej odpowiedzialności środowisk kultury i sportu.

  • Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej 29 września wystąpiło z apelem o wprowadzenie ograniczeń sprzedaży alkoholu w porze nocnej oraz o refleksję nad rolą osób publicznych w promowaniu jego konsumpcji
  • W ocenie prof. dr. hab. n. med. Leszka Czupryniaka, specjalisty chorób wewnętrznych i diabetologii, kierownika Kliniki Diabetologii i Chorób Wewnętrznych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, to potrzebna inicjatywa, która może realnie wpłynąć na świadomość społeczną i zdrowie Polaków
  • Chodzi o to, żeby ten apel rozpowszechnić, aby presja medialna i społeczna na aktorów, sportowców czy piosenkarzy rzeczywiście była. Prof. Czupryniak wielokrotnie wskazywał na potrzebę wystosowania takiego postulatu

O apelach samorządu lekarskiego pisaliśmy w tekście „Apel o ograniczenia w sprzedaży alkoholu”.

Odpowiedzialność za zdrowie Polaków

W rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” ekspert zwrócił uwagę, że publiczne osoby mają ogromny wpływ na postawy społeczne, szczególnie młodych ludzi.

– To, że ktoś znany pokazuje się w reklamie alkoholu, jest odbierane jako przyzwolenie. Tymczasem alkohol to produkt, który niesie za sobą ogromne konsekwencje zdrowotne – od chorób wątroby, trzustki, układu krążenia, układu nerwowego, po zaburzenia metaboliczne – zaznaczył specjalista.

– Około jednej trzeciej pacjentów trafia do naszego szpitala przy Banacha z powodu ostrego lub  przewlekłego spożywania alkoholu. Nie są to osoby – jak często ludzie myślą – pijane, które wyprowadzamy z upojenia alkoholowego i odciążamy izbę wytrzeźwień. Przebywanie w szpitalu jest konsekwencją kilku- albo wieloletniego przewlekłego spożywania alkoholu. Są to pacjenci z marskością wątroby, z różnym stopniem jej rozwoju i zdekompensowania, są to pacjenci z ostrym zapaleniem trzustki, zaburzeniami świadomości i uszkodzonym mózgiem, nowo wykrytą cukrzycą w przebiegu przewlekłego zapalenia trzustki – wytłumaczył prof. Czupryniak.

Ludzkie dramaty 

Jak zaznaczył, najbardziej dramatyczne są jednak historie, kiedy na oddział trafiają trzydziesto-, czterdziestolatkowie z ostrym toksyczno-alkoholowym zapaleniem wątroby lub ostrym zapaleniem trzustki, których życia nie udaje się uratować.

 Rocznie mamy kilka takich zgonów na oddziale, gdzie wątroba zareagowała ostrym stanem zapalnym, którego nie udało się opanować. Leczymy takie zdarzenia objawowo, bo nie ma leku przyczynowego, który mógłby zahamować tak gwałtowny proces zapalny. To samo dzieje z ostrym zapaleniem trzustki i młodzi ludzie po prostu umierają – stwierdził specjalista.

– Z drugiej strony zajmujemy się osobami siedemdziesięcioletnimi ze skutkami wieloletniego spożywania alkoholu – dodał prof. Czupryniak.

 Rozumiem, że izba lekarska podjęła się takich działań, ponieważ państwo nic z tym nie robi. My lekarze, każdego dnia mierzymy się z takimi przypadkami, czyli medycy widzą problem, ale system go nie widzi – zaznaczył profesor, dodając, że na leczenie osób z chorobą alkoholową oraz na konsekwencje związane z piciem alkoholu przeznacza się dziesiątki miliardów złotych rocznie.

 Niestety w priorytetach resortu zdrowia nie było słowa o tym problemie – wskazał specjalista.

– Choroba alkoholowa jest jedną z najcięższych chorób i człowiek sam z niej nie wyjdzie. Takich ludzi trzeba leczyć. Dlatego potrzebne jest leczenie odwykowe, zamknięte, otwarte, jak też udział w grupach wsparcia anonimowych alkoholików. Z nałogu wychodzi maksymalnie około 30 procent osób, czyli mniejszość, ale jednak wiele osób można uratować – zauważył ekspert.

 Problem w tym, że pacjentów, których leczymy w szpitalu, nie mamy potem, dokąd skierować. My ich wyciągamy z ostrego zapalenia trzustki, poprawiamy funkcję wątroby, a pacjent przekonuje nas, że nie będzie już pił. Ale większość tych osób, gdy wróci do swojego środowiska, nie podejmuje leczenia odwykowego, a jeśli takie zaczyna, to szybko je przerywa – wyjaśnił prof. Czupryniak.

Stop takim przekazom

W ocenie profesora samorząd lekarski poprzez wydane stanowisko zwrócił uwagę na problem dostępności do alkoholu i spożywania go w nadmiarze. Jak stwierdził specjalista, prohibicja nie jest jednak skutecznym sposobem na walkę z alkoholizmem.

 Nocny zakaz sprzedaży alkoholu ma sens, ale z punktu widzenia porządku publicznego. Zmieni się bowiem jedynie struktura zakupów – nie mogę kupić alkoholu w nocy, to zakupię go za dnia. To samo dotyczy ograniczenia sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych. Jednak chcę podkreślić, że te działania są zrozumiałe. Nocny dostęp do alkoholu powoduje, że na SOR trafią mocno pijani pacjenci, którzy mogą stanowić zagrożenie dla personelu medycznego z powodu agresji. Tam, gdzie wprowadzono nocny zakaz sprzedaży alkoholu, jak na przykład w Krakowie, znacząco zmniejszyła się liczba przyjęć osób pijanych na SOR i liczba interwencji policyjnych – stwierdził prof. Czupryniak.

Z dużą nadzieją podszedł natomiast do apelu NRL do świata kultury i sportu, aby znane osoby, aktorki, aktorzy, sportowcy, dziennikarze nie promowały alkoholu poprzez udział w reklamach. 

– Taki sposób reklamowania alkoholu zachęca młodych ludzi do picia. Chodzi o to, aby nie pokazywać w telewizji, internecie, że picie alkoholu jest fajne, że jest to styl życia, który jest atrakcyjny, przyjemny, wręcz pożądany. Takie przekazy nie powinny docierać do osób, które dopiero zaczynają życie – zwrócił uwagę.

 Przekaz powinien być taki, że picie alkoholu to nie jest zachowanie akceptowalne społeczne – dodał.

  Reklamę alkoholu powinno spotkać to samo, co reklamę papierów – powinna zniknąć z ekranów telewizorów i przestrzeni publicznej – zaznaczył specjalista.

– Być może dzięki stanowisku NRL, aktorzy poczują się zawstydzeni, że reklamują coś, co wiele osób prowadzi do ciężkiego nałogu, który prowadzi do wielu ludzkich tragedii. Nikomu obecnie nie przychodzi do głowy, by reklamować papierosy. To samo powinno dotyczyć alkoholu w każdej postaci – podkreślił ekspert.

Pacjenci niechciani 

Na pytanie, czy zatem potrzebny jest narodowy program przeciwdziałania alkoholizmowi, prof. Czupryniak podkreślił, że jest taka konieczność.

 Potrzebne jest utworzenie placówek, które leczyłyby osoby pijące regularnie, przewlekle, a chcą się leczyć, wyjść z nałogu. Pacjenci z chorobą alkoholową potrzebują pomocy internistycznej w połączeniu z psychiatryczną, bo to jest kwestia leczenia uzależnień. Potrzebne są ośrodki, które się tym zajmują – stwierdził prof. Czupryniak.

–Każdego dnia milion ludzi w Polsce jest pijanych i nikt nic z tym nic nie robi. Wciąż mówimy o reformie ochrony zdrowia, tylko w tym planie nie ma rozwiązań dla osób z chorobą alkoholową – ocenił.

Jak dodał, apel Naczelnej Izby Lekarskiej wpisuje się w szerszą dyskusję o ograniczaniu dostępności alkoholu i promowaniu zdrowego stylu życia.

– To dobry moment, żeby temat znów zaistniał w debacie publicznej. Może dzięki temu więcej osób zrozumie, że zdrowie to nie tylko kwestia indywidualna, ale też społeczna odpowiedzialność – podkreślił prof. Leszek Czupryniak.

Zdaniem eksperta ograniczenie sprzedaży alkoholu w nocy oraz rezygnacja osób publicznych z jego promowania to nie tylko kwestia regulacji prawnych, ale przede wszystkim kultury zdrowia. Jak zaznaczył, zmiana społecznego podejścia do alkoholu może być jednym z najważniejszych kroków w profilaktyce chorób cywilizacyjnych w Polsce.

Przeczytaj także: „Co z tym alkoholem?” i „Trzeźwi po godz. 22”.

Menedzer Zdrowia linkedin

 
© 2025 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.