
Trzeźwi po godz. 22
Tagi: | Andrzej Sośnierz, alkohol, sprzedaż alkoholu, problemu z używaniem alkoholu, problem alkoholowy |
– Złudzenie, że ograniczenie godzin sprzedaży alkoholu będzie miało jakikolwiek wpływ na jego spożywanie, nie ma żadnych racjonalnych podstaw – komentuje w „Menedżerze Zdrowia” Andrzej Sośnierz.
- Andrzej Sośnierz zabiera głos w dyskusji o sprzedaży alkoholu
- Ekspert zwraca uwagę, że ten, kto chce, aby sprzedaż alkoholu po godz. 22 nadal była możliwa, jest oczywiście krzewicielem pijaństwa i wszelkiego zła z tym związanego, a ten, który się temu sprzeciwia, to oczywiście szlachetna postać idąca na czele pochodu ludzi zatroskanych dobrem ludzkości
I znów stało się tak, że w ogniu politycznej dyskusji bardzo poważny temat, jakim jest alkoholizm i walka z tym nałogiem, został spłycony do problemu, czy sprzedawać alkohol po godz. 22, czy też tego handlu zabronić. Dla części interlokutorów sprawa wyglądała prosto – ten, kto chce, aby sprzedaż alkoholu po tej godzinie nadal była możliwa, jest oczywiście krzewicielem pijaństwa i wszelkiego zła z tym związanego, a ten, który się temu sprzeciwia, to oczywiście szlachetna postać idąca na czele pochodu ludzi zatroskanych dobrem ludzkości.
Jakoś tak się dzieje, że gdy trzeba naprawdę coś zrobić w zakresie zdrowia publicznego, to niewielu polityków i innych dyskutantów ma coś sensownego do powiedzenia, ponieważ są to trudne i złożone problemy. Natomiast kiedy wolno sprzedawać wódkę, a kiedy nie, to zrozumiał każdy głupi i politycy oraz dziennikarze też.
Tymczasem zagadnień związanych z dostępem do alkoholu jest dużo, dużo więcej. Najbardziej podstawowym problemem jest dostęp do narkotyków. A przecież alkohol to narkotyk w pełnej krasie swoich cech. Narkotyk szkodliwy, niszczący mózg, wiele innych organów, będący przyczyną wielu chorób i wielu wypadków drogowych, często ze skutkiem śmiertelnym. Dlaczego ten narkotyk serwowany pod różnymi nazwami jest legalnie dostępny, a inne nie? Przecież szkodliwość alkoholu jest dużo większa niż wielu innych narkotyków. Niestety, tutaj objawia się cała hipokryzja naszej cywilizacji. Dla uspokojenia sumienia walczymy z nimi poprzez ich delegalizację, a jeden z najgroźniejszych narkotyków – czyli alkohol – pozostawiamy jako legalny. Proszę nie rozumieć powyższego wywodu jako namawiania do zdelegalizowania również alkoholu. Wręcz przeciwnie. Może zalegalizowanie wszystkiego byłoby jakimś sposobem ograniczenia szkodliwych skutków picia alkoholu. Swoją drogą nic by tak nie zaszkodziło całemu przemysłowi związanemu z narkotykami, jak ich zalegalizowanie, bo skutkiem tego byłby znaczny spadek cen, no i spadłaby sprzedaż alkoholu, a na tym zarabia państwo… ale to już inna historia.
Złudzenie, że ograniczenie godzin sprzedaży alkoholu będzie miało jakikolwiek wpływ na jego spożywanie, nie ma żadnych racjonalnych podstaw. Natomiast skutkiem takich decyzji będzie ponowny rozwój bimbrownictwa, sprzedaży nielegalnej i powstanie melin, bo to już było i to jest znane doświadczenie wielu krajów na świecie, także nasze własne, polskie. Zatem zamiast poważnej dyskusji o problemie znów znaleziono temat zastępczy, który miał przykryć i odwrócić uwagę od całego pasma klęsk, które poniósł rząd w bardzo ważnym dla nas obszarze bezpieczeństwa państwa i obywateli. Przecież wszystko to, co się działo po tym, kiedy nad Polskę wleciały drony, to klęska za klęską. Nie wiemy, ile ich nadleciało, bo ich nie widzieliśmy. Udało się ich zestrzelić tylko kilka. Do zestrzelenia tych nielicznych użyliśmy nieadekwatnie drogiej broni. I jeszcze na forum międzynarodowym kłamaliśmy, że to, co spadło na jeden z naszych domów, to ruski dron, a tymczasem był to odłamek naszej rakiety. No i okazało się, że nie bardzo wiemy, czy NATO na pewno zapewni nam obronę, bo ile dronów czy samolotów musi wlecieć, żeby uznano to za atak?
I żeby to wszystko przykryć, rozpętano w Polsce dyskusję o godzinach sprzedaży alkoholu. Ten temat wszystkich poruszył, wszyscy go zrozumieli i mieli na ten temat zdanie. Za chwilę wszystko ucichnie i wróci do starego koryta. Niczego nie poprawimy, niczego nie uzdrowimy, a alkohol nadal będzie lał się szerokim strumieniem o tej lub innej godzinie.
Tekst Andrzeja Sośnierza, posła koła Polskie Sprawy i byłego prezesa
Narodowego Funduszu Zdrowia, opublikowano w „Menedżerze Zdrowia” 3/2025.
Propozycja Lewicy
W Polsce mamy dziesięć razy więcej sklepów z alkoholem niż aptek, szpitalne SOR-y zamiast leczyć, funkcjonują jak izby wytrzeźwień, młodzież bez żadnej kontroli kupuje trunki przez internet, a kierowcy popijają na stacjach benzynowych. Lewica 23 września postanowiła działać i – nie oglądając się na resztę koalicji – wniosła do Sejmu projekt ustawy „Stop alko lobby”.
Więcej w tekście: „Rozmawiamy o wódzie, a nie o polityce”.
Przeczytaj także: „Czy Polacy chcą nocnej prohibicji?”, „Zakaz sprzedaży alkoholu – sonda”, „Ile pije Polak”, „Prezydenckie weto”, „Alkowyliczanka”, „Alkoprzyzwolenie”, „ Nałogi najdroższe” i „Alkohol – ojciec polskich chorób”.