Cena życia w RP = 100 tysięcy złotych

Udostępnij:
Żal patrzeć, jak na naszych oczach tanieje ludzkie życie. Po raz pierwszy wyceniono je dwa lata temu po katastrofie smoleńskiej. Bliscy ofiar dostali od Skarbu Państwa zadośćuczynienie w wysokości 250 tys. zł. Na początku 2012 r. weszła w życie nowelizacja ustawy o prawach pacjenta dopuszczająca pozasądową drogę dochodzenia roszczeń z tytułu zdarzeń medycznych. Komisje orzekające mogą przyznać do 100 tys. zł w wypadku uszczerbku na zdrowiu i do 300 tys. zł za śmierć osoby bliskiej. Czyli podobnie. Trochę więcej, bo nie płaci budżet państwa, lecz firma ubezpieczeniowa.
W marcu prezes AOTM ogłosił nową, niższą stawkę za ratowanie ludzkiego życia. Wysokość progu kosztu uzyskania dodatkowego roku życia skorygowanego o jakość (QALY) lub uzyskania dodatkowego roku życia (LYG), czyli de facto próg opłacalności rocznej terapii, ustalił na 2012 r. w wysokości trzykrotności PKB, która wynosi 99 543 zł. Publiczny płatnik nie będzie mógł wydawać publicznych pieniędzy na procedury, których koszt QALY wyniesie więcej. Czy 100 tys. zł to dużo czy mało za dodatkowy rok życia względnej jakości? To całkiem sporo, brytyjska agencja NICE za graniczny zakres wartości opłacalności procedur medycznych uznaje 20–30 tys. funtów za QALY, czyli podobnie.

Polska granica opłacalności ustalona jest na podstawie trzykrotnej wartości PKB na obywatela. Brytyjska nie wynika z PKB. Tak określony próg opłacalności leczenia, do tego zakotwiczony w ustawie refundacyjnej, oznacza, że duża grupa wysokokosztowych procedur stała się z dnia na dzień w Polsce nieopłacalna. Przeszczep serca, wątroby, terapia rzadkich nowotworów czy nowoczesne leczenie czerniaka oraz wiele innych procedur ma koszt QALY wyższy niż wartość wyznaczona przez AOTM. Co więcej, kryterium opłacalności nie spełnia wiele technologii ostatnio pozytywnie rekomendowanych przez agencję.

Do grupy nieefektywnych kosztowo mogły też dołączyć terapie ujęte w programach lekowych, których cenę w majowym obwieszczeniu podniesiono nawet kilkukrotnie w porównaniu z dotychczasową wieloletnią wyceną NFZ. Tymczasem wiele z nich znajduje się w koszyku świadczeń. Czy to oznacza, że budżet państwa zapłaci za nie tylko do wysokości stawki, a to, co nie mieści się w koszyku, będzie finansowane z innych, pozabudżetowych źródeł? Jeśli tak, to z jakich?

Dopóki graniczny koszt opłacalności, pozostając wewnętrzną procedurą AOTM, nie został sztywno zdefiniowany w ustawie refundacyjnej, policzony i publicznie ogłoszony, nie było większego problemu. Kłopoty pojawiły się z chwilą nadania mu arbitralnego, nienaruszalnego charakteru w ustawie refundacyjnej. W komentarzach do ustawy pojawiły się stwierdzenia, że wprowadzenie QALY jako granicy opłacalności będzie dyskryminowało pacjentów onkologicznych, w których wypadku ten wskaźnik jest nieadekwatny i niesprawiedliwy. Właściwie po określeniu sztywnego progu opłacalności należałoby przygotować ranking procedur znajdujących się w koszyku uporządkowanych z uwzględnieniem kosztu QALY. Procedury przekraczające wartość progu powinny zostać zdefiniowane jako nieopłacalne i usunięte z koszyka albo trzeba by znaleźć sposób finansowania terapii, które nie mieszczą się w koszyku. Teraz mamy tylko próg opłacalności i zostaliśmy pozostawieni z innymi problemami sami sobie.

Pełny tekst Ewy Borek ukaże się w najnowszym numerze "Menedżera Zdrowia"
 
© 2025 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.