
Marcin Węgrzyniak: Mniej niż połowa szpitali prowadzi e-dokumentację
- Z badań poziomu informatyzacji podmiotów leczniczych wynika, że w 2016 roku jest on o ponad 10 proc. wyższy niż w 2014 r., gdy elektroniczną dokumentację medyczną prowadziło 25 proc. szpitali (dziś to ponad 41 proc.), a placówek udzielających pomoc inną niż szpitalną jest 26 proc. - informuje dyrektor CSIOZ.
- Dla nas ważne jest, że aż 42 proc. szpitali, które wszędzie na świecie są liderami informatyzacji, już się przygotowało do zmiany. Można przypuszczać, że lekarze pracujący w szpitalach, doświadczając korzyści płynących z wdrożenia EDM, będą „wymuszać" informatyzację w innych placówkach - przyznał Marcin Węgrzyniak, dyrektor Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Na pytanie o to, czy wszystkie szpitale i przychodnie zdążą się zinformatyzować do 2018 roku, odpowiedział, że nie uda się uniknąć opóźnień, zwłaszcza że ustawa nie przewiduje żadnych sankcji.
- Są jednak zachęty – nowe kierownictwo resortu zdrowia przychyliło się do starań CSIOZ i przy kontraktowaniu usług z NFZ wprowadziło premię 5 pkt za EDM. To niemało, zwłaszcza że za politykę jakości przyznawane jest 7 pkt, a wszystkich jest 100. Ale lepszą jakość będą wymuszali sami pacjenci i lekarze, bo to głównie oni skorzystają z informatyzacji. Podmiot, który nie wdroży EDM, nie weźmie też udziału w programie elektronicznej recepty, która znacznie ułatwi życie obu tym grupom. A dla kadry zarządzającej oznacza to oszczędności czasu i pieniędzy - powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Dyrektor skomentował także zwlekanie placówek z wdrożeniem EDM i skomentował tezę, że mają one trudności w wyborze oprogramowania.
- Mają swobodę wyboru, od kogo kupią oprogramowanie. Ministerstwo Zdrowia i CSIOZ określiły tylko standardy konieczne do spełnienia, by dokument medyczny sporządzony w jednym szpitalu dało się odczytać w drugim, który korzysta z systemu innego producenta. CSIOZ już dwa lata temu opracowało implementację międzynarodowego standardu HL7 CDA, najpopularniejszego w Polsce. Niektóre podmioty nie przechodzą na EDM ze źle pojętej oszczędności - odpowiedział Marcin Węgrzyniak.
Na pytanie o to, czy wszystkie szpitale i przychodnie zdążą się zinformatyzować do 2018 roku, odpowiedział, że nie uda się uniknąć opóźnień, zwłaszcza że ustawa nie przewiduje żadnych sankcji.
- Są jednak zachęty – nowe kierownictwo resortu zdrowia przychyliło się do starań CSIOZ i przy kontraktowaniu usług z NFZ wprowadziło premię 5 pkt za EDM. To niemało, zwłaszcza że za politykę jakości przyznawane jest 7 pkt, a wszystkich jest 100. Ale lepszą jakość będą wymuszali sami pacjenci i lekarze, bo to głównie oni skorzystają z informatyzacji. Podmiot, który nie wdroży EDM, nie weźmie też udziału w programie elektronicznej recepty, która znacznie ułatwi życie obu tym grupom. A dla kadry zarządzającej oznacza to oszczędności czasu i pieniędzy - powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Dyrektor skomentował także zwlekanie placówek z wdrożeniem EDM i skomentował tezę, że mają one trudności w wyborze oprogramowania.
- Mają swobodę wyboru, od kogo kupią oprogramowanie. Ministerstwo Zdrowia i CSIOZ określiły tylko standardy konieczne do spełnienia, by dokument medyczny sporządzony w jednym szpitalu dało się odczytać w drugim, który korzysta z systemu innego producenta. CSIOZ już dwa lata temu opracowało implementację międzynarodowego standardu HL7 CDA, najpopularniejszego w Polsce. Niektóre podmioty nie przechodzą na EDM ze źle pojętej oszczędności - odpowiedział Marcin Węgrzyniak.