
Lekarze w Legionie Medycznym? Wojsko musi zaoferować więcej
Tagi: | wojsko medyczne, Wojska Medyczne, Legion Medyczny, lekarze, służba, medycyna pola walki, Ministerstwo Obrony Narodowej, Naczelna Izba Lekarska, Jakub Kosikowski, Filip Płużański |
Emerytura wojskowa, dodatkowe szkolenia przydatne także w cywilu – żeby wstąpić do cywilnego legionu tworzonych właśnie Wojsk Medycznych, lekarze potrzebują sporych zachęt.
O cywilnym Legionie Medycznym, mającym działać w ramach powołanych na początku września przez Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsk Medycznych, wiadomo równie niewiele, co o samych Wojskach Medycznych. Resort zdradził jedynie, że miałby składać się z medyków cywilnych, którzy dołączaliby do niego całkowicie dobrowolnie – informuje o tym „Dziennik Gazeta Prawna.”
Legion ma działać w formule non profit, za to żołnierze odebraliby podstawowe przeszkolenie z medycyny pola walki, a zatem z wojskowego triażu, który różni się od cywilnego, zasad ewakuacji medycznej, algorytmów TCCC (tactical combat casualty care) i procedur działania w przypadku masywnych urazów MARCHE PAWS, zaawansowanych procedur na polu walki.
Lekarze sceptyczni
Legion miałby składać się przede wszystkim z medyków, choć MON nie wyklucza włączania przedstawicieli innych zawodów. Jednak to lekarze, pielęgniarki i ratownicy mieliby odegrać najistotniejszą rolę w ratowaniu rannych.
Lekarze, których gazeta zapytała o chęć wstąpienia do Legionu Medycznego, są na ogół dość sceptyczni.
– Nie wiem, co musiałoby mi zaproponować wojsko, żebym zgodziła się wstąpić do takiej formacji – mówi w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” lekarka ze specjalizacją zabiegową i kilkunastoletnim doświadczeniem zawodowym, absolwentka wydziału wojskowo-lekarskiego, która nie zdecydowała się związać swojej przyszłości z wojskiem.
– Dziś mam pozycję zawodową i rodzinę, porzuciłam młodzieńcze marzenia o mundurze. Choć pewnie odnalazłabym się w rzeczywistości pola walki – mam za sobą przeszkolenie i predyspozycje psychiczne – nie ryzykowałabym życia, a do tego się to przecież sprowadza – mówi lekarka, która prosi o anonimowość. Jej zdaniem większość cywilnych lekarzy mających pozycję zawodową i rodzinę podziela jej podejście.
Zdaniem rzecznika Naczelnej Izby Lekarskiej Jakuba Kosikowskiego, wojsku trudno będzie zachęcić lekarzy specjalistów, którzy obrali karierę cywilną, by zechcieli być w gotowości do wyjazdów, bo mają swoich pacjentów, dyżury i plany operacji. Jak podkreśla, powinno raczej szukać chętnych wśród rezydentów, którym jednak także powinno się zaproponować coś ekstra, na przykład łatwiejszą ścieżkę specjalizacji czy wyższe wynagrodzenie.
Dodaje, że kolejnym utrudnieniem może być fakt, że większość rezydentów to kobiety.
– Zawód jest mocno sfeminizowany. Dwie trzecie absolwentów wydziałów lekarskich jest płci pięknej – wskazuje rzecznik NIL.
Może emerytura wojskowa?
Podobne wypowiedzi słyszymy jeszcze od kilku lekarzy. Wszyscy są zgodni, że nie ma takich pieniędzy czy przywilejów, które zrekompensowałyby im i ich rodzinom utratę życia. – Bo tu nie chodzi o pieniądze. To propozycja dla osób goniących za adrenaliną. Są tacy lekarze – goniący od SOR-u do SOR-u, poszukujący mocnych wrażeń – uważa Kosikowski.
Filip Płużański, łódzki ortopeda i członek Zespołu Pomocy Humanitarno-Medycznej, uważa, że sposobem na przyciągniecie do Legionu Medycznego specjalistów cywilów jest zaoferowanie im na przykład możliwości wcześniejszego przejścia na emeryturę, tak jak w wojsku.
– Wojsko powinno też finansować podnoszenie kwalifikacji, szkolenia, które przydałyby się także w medycynie cywilnej – podpowiada.
Przeczytaj także: „A gdyby wojna – opisujemy procedury”.