
ISO – narzędzie brutalnej konkurencji na rynku opieki długoterminowej
Blady strach padł na instytucje zajmujące się pielęgniarską opieką długoterminową. Renomowane firmy, działające na rynku od lat zaczęły tracić kontrakty tylko dlatego, że nie mają systemu ISO. Niezbyt potrzebnego w tym segmencie działalności. Z powodu braku ISO kontrakt może stracić ponad 90 proc. świadczeniodawców.
Zaczęło się na Śląsku. Caritas diecezji gliwickiej nie ma już kontraktu z NFZ na długoterminową opiekę w domach pacjentów w rejonie Zabrza. To oznacza, że pielęgniarki, które od 22 lat opiekowały się chorymi stracą też pracę.
-Nie liczyła się renoma, nie liczył nasz wieloletni wysiłek dobrze oceniany przez pacjentów, rodziny i społeczność. Przeważył brak punktów za posiadanie systemu ISO. My go nie mamy, nasz konkurent miał – mówi w rozmowie z termedia.pl Ewa Weiss, Główna Pielęgniarka gliwickiej Caritas. –Bardzo nas to zabolało. Spełniamy wszystkie normy Sanepidu, NFZ i inne. Dotychczas to wystarczało. A w czymże ten system ISO pomóc ma w zapewnieniu jakości dobrej opieki długoterminowej? To system do zarządzania firmą, księgowością, nie opieką – dodaje.
Utrata kontraktu miała dodatkowe reperkusje. Prowadzona przez gliwicką Caritas stacja zlokalizowana przy parafii Matki Bożej Królowej Pokoju w Tarnowskich Górach oferowała m.in. zabiegi fizjoterapeutyczne. W wyniku utraty kontraktu zabiegi te są tam obecnie odpłatne.
Sprawdziliśmy w centrali Caritasu. –Sygnały o groźbie utraty kontraktu docierają do nas również z diecezji katowickiej, opolskiej i częstochowskiej. I wszędzie chodzi o ISO – usłyszeliśmy w Biurze Prasowym Caritas. Ale problem dotyczy nie tylko zakładów opieki prowadzonych przez tą kościelną instytucję. W Polsce większość instytucji prowadzących opiekę długoterminową nie ma żadnego ISO. Nigdy wcześniej nie był on wymagany przez NFZ, bo jest mało przydatny w tej dziedzinie działalności. A bez tego systemu: każda z instytucji znaleźć się może z dnia na dzień „na widelcu” NFZ.
Na ekonomicznym aspekt zagadnienia zwraca uwagę Elżbieta Buczkowska, była prezes Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych. –Proszę zauważyć, że aby mieć certyfikat ISO trzeba nie tylko spełnić określone warunki, poddać się audytowi, ale i zapłacić sporą sumę firmie certyfikującej – mówi Buczkowska. –Warunki potrzebne do uzyskiwania certyfikatu w większości firmy już spełniają, inaczej instytucje kontrolne dawno wykluczyłyby je z rynku. I dochodzi do paradoksalnej sytuacji: wystarczy poddać się weryfikacji, zapłacić, by mieć przewagę nad konkurencją – dodaje.
Zdaniem Buczkowskiej, i innych ekspertów, normy ISO – choć drogie - są mało przydatne w opiece długoterminowej. Nie wiadomo jak dalej potoczy się debata w tej sprawie: czy NFZ zrezygnuje z promowania firm z ISO – czy wszystkie organizacje zajmujące się opieką długoterminową w obawie przed utratą kontraktu rzucą się do wyrabiania certyfikatu.
-Nie liczyła się renoma, nie liczył nasz wieloletni wysiłek dobrze oceniany przez pacjentów, rodziny i społeczność. Przeważył brak punktów za posiadanie systemu ISO. My go nie mamy, nasz konkurent miał – mówi w rozmowie z termedia.pl Ewa Weiss, Główna Pielęgniarka gliwickiej Caritas. –Bardzo nas to zabolało. Spełniamy wszystkie normy Sanepidu, NFZ i inne. Dotychczas to wystarczało. A w czymże ten system ISO pomóc ma w zapewnieniu jakości dobrej opieki długoterminowej? To system do zarządzania firmą, księgowością, nie opieką – dodaje.
Utrata kontraktu miała dodatkowe reperkusje. Prowadzona przez gliwicką Caritas stacja zlokalizowana przy parafii Matki Bożej Królowej Pokoju w Tarnowskich Górach oferowała m.in. zabiegi fizjoterapeutyczne. W wyniku utraty kontraktu zabiegi te są tam obecnie odpłatne.
Sprawdziliśmy w centrali Caritasu. –Sygnały o groźbie utraty kontraktu docierają do nas również z diecezji katowickiej, opolskiej i częstochowskiej. I wszędzie chodzi o ISO – usłyszeliśmy w Biurze Prasowym Caritas. Ale problem dotyczy nie tylko zakładów opieki prowadzonych przez tą kościelną instytucję. W Polsce większość instytucji prowadzących opiekę długoterminową nie ma żadnego ISO. Nigdy wcześniej nie był on wymagany przez NFZ, bo jest mało przydatny w tej dziedzinie działalności. A bez tego systemu: każda z instytucji znaleźć się może z dnia na dzień „na widelcu” NFZ.
Na ekonomicznym aspekt zagadnienia zwraca uwagę Elżbieta Buczkowska, była prezes Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych. –Proszę zauważyć, że aby mieć certyfikat ISO trzeba nie tylko spełnić określone warunki, poddać się audytowi, ale i zapłacić sporą sumę firmie certyfikującej – mówi Buczkowska. –Warunki potrzebne do uzyskiwania certyfikatu w większości firmy już spełniają, inaczej instytucje kontrolne dawno wykluczyłyby je z rynku. I dochodzi do paradoksalnej sytuacji: wystarczy poddać się weryfikacji, zapłacić, by mieć przewagę nad konkurencją – dodaje.
Zdaniem Buczkowskiej, i innych ekspertów, normy ISO – choć drogie - są mało przydatne w opiece długoterminowej. Nie wiadomo jak dalej potoczy się debata w tej sprawie: czy NFZ zrezygnuje z promowania firm z ISO – czy wszystkie organizacje zajmujące się opieką długoterminową w obawie przed utratą kontraktu rzucą się do wyrabiania certyfikatu.