PAP/Rafał Guz
PAP/Rafał Guz

Epidemia kryzysów emocjonalnych – nie odrobiliśmy zadania ►

Udostępnij:

Niestabilność geopolityczna, niepewność demograficzna, ekologiczna czy technologiczna uderza w młode pokolenie jak nigdy wcześniej. Wszystko razem sprawia, że dzieci i młodzież wychowują się w czasach wielkiej chwiejności, co przekłada się na coraz niższą odporność społeczną. Procesu adaptacji nie ułatwia ani rodzina – nierzadko dysfunkcyjna, ani szkoła – inkluzyjna – wskazał na przyczyny epidemii zaburzeń emocjonalnych w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” prof. Mirosław Grewiński.

Rozmowa z prof. Mirosławem Grewińskim, rektorem Wyższej Szkoły Pedagogicznej im. Janusza Korczaka w Warszawie, politykiem społecznym, członkiem Polskiego Towarzystwa Polityki Społecznej, przeprowadzona podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Wywiad z ekspertem poniżej, pod wideo spisana rozmowa.

Współczesne pokolenie dzieci, nastolatków i młodych dorosłych odbiega pod względem stabilności emocjonalnej od poprzednich generacji. Ostatnie lata to obserwowany rosnący trend stanów depresyjnych, zaburzeń lękowych, w tym uogólnionych. Jak ocenia pan stan psychiczny tego pokolenia? Co ma na to wpływ? Czy i w jaki sposób można wcześnie reagować na te zachowania, żeby uniknąć tragedii?

Rzeczywiście, już od kilku, może nawet kilkunastu lat obserwowana jest tendencja wzrostowa, jeśli chodzi o kryzysy psychiczne młodych ludzi. Przyczyny tego stanu rzeczy są bardzo wielowymiarowe, zaczynając od kulturowo- cywilizacyjno-społecznych, związanych z czasami niepewności, w których żyjemy. Mamy też coraz więcej niepewności, niestabilności geopolitycznej, w której zanurzona jest młodzież. To chociażby obawy związane z wojną w Ukrainie, niepewność demograficzna wynikająca z niskiej dzietności, ze zmian struktury społecznej, ale też niepewność ekologiczna czy technologiczna związana ze sztuczną inteligencją. Coraz większe uzależnienie od  technologii, które bardzo szybko się rozwijają – a za tym rozwojem nie tylko nie nadążają dorosli, ale również dzieci i młodzież. To wszystko razem sprawia, że w szerszym kontekście dzieci i młodzież wychowują się w czasach wielkiej niepewności, co przekłada się na coraz niższą odporność społeczną młodych ludzi.

Drugą rzeczą, którą warto podkreślić, jest szkoła. Niestety nasze placówki oświatowe nie nadążają za zmianami. Do tego dochodzę najbliżsi – rodzice i rodzina, którzy w nadmiarze obowiązków nie radzą sobie z tempem przemian. Wszystko to jest efektem niewystarczającej uważności w odniesieniu do młodych. Rodzice nie mają czasu dla młodych, szkoła nie absorbuje zmian technologicznych, a młodzi ludzie zostają pozostawieni sami sobie. Odskocznią dla nich jest internet. Całe dnie pozostają zanurzeni w komputerze czy w telefonie. Na to wszystko nakładają się media społecznościowe, które żyją własnym życiem. Właściwie nikt nie wie, jakie emocje są tam wyrażane przez grupy rówieśników, w których młodzi ludzie funkcjonują. Dorośli, w tym decydenci, doskonale orientują się w tym, co jest tu i teraz, i na bieżąco regulują to, co jest w realnym świecie. Natomiast w ogóle nie ma uregulowanych spraw związanych z cybersferą.

W efekcie młodzi ludzie z jednej strony mają coraz więcej ograniczeń w świecie realnym, a z drugiej strony nikt nie pilnuje tego, co się dzieje w internecie. Za ten stan odpowiada wiele rzeczy – na pewno winna jest pandemia i związane z nią życie w izolacji. Młodzi ludzie w okresie swojego rozwoju zostali zamknięci, podczas lockdownu, na prawie dwa lata w domach. Dziś psycholodzy twierdzą, że taka izolacja spowodowała brak emocjonalnej, relacyjnej adaptacji do realnego życia. Zostali pozbawieni w swym rozwoju możliwości przystosowawczych, takich jakie mieli ich rówieśnicy żyjący w czasach bez pandemii. To wyrażnie pokazuje, że szerszy kontekst przyczynowy jest bardzo złożony.

Niemniej jednak trzeba pomyśleć o konkretach. Mam tu na myśli chociażby rodzinę, która niestety nie wypełnia swoich funkcji. Społeczeństwo patrzy na rodzinę bardzo często przez pryzmat funkcji pozytywnych. Natomiast zapominamy o tym, że mamy rodziny dysfunkcjonalne, patologiczne, gdzie jest alkoholizm, gdzie jest przemoc. W takich rodzinach dzieci i młodzież nie wytrzymują psychicznie.

Także szkoła jest środowiskiem nie do końca wykorzystanym. Szkoła w Polsce powinna mieć charakter inkluzyjny, a często ma charakter opresyjny. Myślę tu głównie o dużych szkołach, w których niestety stawia się tylko na wyniki. W takich placówkach edukacyjnych jest bardzo silna presja nastawiona na konkurowanie czy wręcz wyścig szczurów. Są też takie szkoły, gdzie dzieci nie są zaopiekowane od strony psychologicznej, emocjonalnej. No i to też jest kolejna przyczyna. Ostatnią przyczyną, na którą warto zwrócić uwagę, jest internet, w którym dzieją się bardzo dziwne rzeczy. Mianowicie jest bardzo łatwy dostęp do treści negatywnych. Cała historia przemocy, cała sfera pornografii i innych złych rzeczy, które są na kliknięcie klawiatury, a właściwie telefonu. Dzieci i młodzież wychowują się w takim świecie i w efekcie nie dają sobie rady z własnymi emocjami, z własnymi przeżyciami, rozwojem, a często nie mają wsparcia.

Pamiętajmy też, że często rodzice nie decydują się na wizytę u psychiatry czy psychologa, ponieważ nie chcą na siebie sprowadzać posądzenia, że są rodziną dysfunkcjonalną. Nawet jeśli dziecko zaczyna komunikować rodzicom, że coś się dzieje, jest jakiś problem, to zamiast wsparcia otrzymują w informacji zwrotnej odpowiedź: „nie przesadzaj, weź się do roboty, nie zawracaj mi głowy”.

Podkreślę raz jeszcze –problem jest bardzo złożony, a u jego podstaw leży bardzo dużo przyczyn, które sprawiają, że dzieci popadają w zły stan emocjonalny czy psychiczny, co bardzo często doprowadza je do prób samobójczych.

Czy zostały wypracowane ścieżki, jak reagować na tę sytuację? Jak w porę wspierać stan psychiczny dzieci i młodzieży?

Mamy trzy dekady zaniedbań w tym zakresie. Na szczęście od kilku lat zaczyna się to zmieniać – bardzo powoli, ale jednak. Coraz więcej mówi się o psychiatrii środowiskowej, o łatwiejszym dostępie do psychologów, terapeutach, którzy powinni być w każdej szkole. 

Po roku 1990, właściwie w dwie pierwsze dekady nie zrobiono praktycznie nic, żeby zdrowie psychiczne młodych ludzi wspierać. Poprawę obserwujemy w ostatnich latach. Widać to już w statystykach samobójstw. Na przykład w ostatnich trzech latach zauważa się tendencję spadkową. Na ten moment nie ma się co cieszyć, bo nadal kilka tysięcy ludzi decyduje się na ostateczny krok i odbiera sobie życie. Pamiętajmy też, że nie mamy wiedzy na temat tego, ile jest tylko i wyłącznie komunikowanych prób samobójczych. Dlatego, że niektórzy mogą ukrywać fakt, że dziecko chce popełnić samobójstwo, albo że miało jakąś próbę samobójczą.

W tej chwili zaczęliśmy wreszcie coś robić, ale tych działań jest za mało. Działania prewencyjne muszą być skoordynowane, muszą być lepsze regulacje prawne w tym zakresie, służby muszą ze sobą współpracować. Konieczne jest np. powoływanie zespołów interdyscyplinarnych, w gminach, które zajmują się nie tylko przemocą, ale również profilaktyką prób samobójczych. Wydaje się, że to jest właściwa droga, ponieważ te lata zaniedbań spowodowały, że nie jesteśmy w tym miejscu, w którym powinniśmy być.

Przeczytaj także: „CZP – w pogoni za marzeniami”.

Menedzer Zdrowia youtube

 
© 2025 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.