
Drugie życie szpitala
Jeżeli ktoś z Państwa przeżywał kiedyś remont starego domu próbując wpisać je w potrzeby dzisiejszego życia, wie przez co przechodzi większość kierowników administracyjnych lub technicznych naszych szpitali. Przykład holenderski przekonuje, że często zamiast kolejnych remontów jest sprzedaż szpitala - staruszka i budowa nowego od podstaw.
Stosowanie dobrodziejstwa nowoczesnych technologii wiąże się z przygotowaniem struktury budynku na ich potrzeby. Okablowanie 100-letniego szpitala dla prostej sieci intranetowej czy przygotowanie pomieszczenia, które udźwignie ciężar aparatu do rezonansu magnetycznego to duże wyzwanie. Uzbrojenie szpitala w przynajmniej dwa alternatywne źródła wody i energii także. Termomodernizacja takich starych budynków ogranicza się do kosztownych wymian dachu i stolarki okiennej, ponieważ żaden konserwator zabytków nie wyrazi zgody na przykrycie spuścizny narodowej styropianem.
Wszelkie zabiegi w bardzo starych budynkach, które nie były projektowane i stawiane z myślą o dzisiejszych technologiach, chcąc nie chcąc naruszają często przepiękną strukturę, a konieczność respektowania zaleceń konserwatorskich potęgują koszty wszelkich renowacji i adaptacji.
Równolegle, właściciele i tak ubogich szpitali nie są w stanie zadbać o te spektakularne czasami i ważne historycznie obiekty. Na ich rewitalizację w ramach funduszy unijnych także placówki medyczne nie mogły liczyć.
Potrzeby technologiczne, zasady bezpieczeństwa i specyfika leczenia każdego kolejnego pokolenia wymuszały doklejanie kolejnych budynków, tworzenie rozwiązań zastępczych, łączników, zewnętrznych wind - i tak znakomitości dawnej architektury wyglądają dziś jak smutne skanseny minionych epok.
Nie wiem, jaki wynik uzyskalibyśmy, gdybyśmy zliczyli wartość wszystkich nakładów remontowo-adaptacyjnych wykonanych tylko w ostatnich 10-20 latach w tych naszych starych szpitalach. Gdybyśmy dodali do tego koszty tych prac, które musimy jeszcze wykonać, żeby dostosować szpital do wymogów ustawodawcy i, wreszcie, wartość rynkową całego obiektu, nie wiem, czy nie uzyskalibyśmy kwoty atrakcyjnej na tyle by zastanowić się nad budową nowoczesnych, racjonalnie zaplanowanych, zorganizowanych i zlokalizowanych oraz, co bardzo ważne, energooszczędnych szpitali. Gdyby doliczyć jeszcze do tego straty energetyczne, logistyczne i technologiczne wynikające z dzisiejszych ograniczeń, myślę, że uzbierałaby się całkiem atrakcyjna kwota, która mogłaby stanowić budżet lub część budżetu na postawienie szpitala na miarę XXI wieku. Przykład holenderski przekonuje, że często zamiast kolejnych remontów jest sprzedaż szpitala - staruszka i budowa nowego od podstaw.
Pełny tekst Magdaleny Ozorowskiej w trzecim numerze Menedżera Zdrowia
Wszelkie zabiegi w bardzo starych budynkach, które nie były projektowane i stawiane z myślą o dzisiejszych technologiach, chcąc nie chcąc naruszają często przepiękną strukturę, a konieczność respektowania zaleceń konserwatorskich potęgują koszty wszelkich renowacji i adaptacji.
Równolegle, właściciele i tak ubogich szpitali nie są w stanie zadbać o te spektakularne czasami i ważne historycznie obiekty. Na ich rewitalizację w ramach funduszy unijnych także placówki medyczne nie mogły liczyć.
Potrzeby technologiczne, zasady bezpieczeństwa i specyfika leczenia każdego kolejnego pokolenia wymuszały doklejanie kolejnych budynków, tworzenie rozwiązań zastępczych, łączników, zewnętrznych wind - i tak znakomitości dawnej architektury wyglądają dziś jak smutne skanseny minionych epok.
Nie wiem, jaki wynik uzyskalibyśmy, gdybyśmy zliczyli wartość wszystkich nakładów remontowo-adaptacyjnych wykonanych tylko w ostatnich 10-20 latach w tych naszych starych szpitalach. Gdybyśmy dodali do tego koszty tych prac, które musimy jeszcze wykonać, żeby dostosować szpital do wymogów ustawodawcy i, wreszcie, wartość rynkową całego obiektu, nie wiem, czy nie uzyskalibyśmy kwoty atrakcyjnej na tyle by zastanowić się nad budową nowoczesnych, racjonalnie zaplanowanych, zorganizowanych i zlokalizowanych oraz, co bardzo ważne, energooszczędnych szpitali. Gdyby doliczyć jeszcze do tego straty energetyczne, logistyczne i technologiczne wynikające z dzisiejszych ograniczeń, myślę, że uzbierałaby się całkiem atrakcyjna kwota, która mogłaby stanowić budżet lub część budżetu na postawienie szpitala na miarę XXI wieku. Przykład holenderski przekonuje, że często zamiast kolejnych remontów jest sprzedaż szpitala - staruszka i budowa nowego od podstaw.
Pełny tekst Magdaleny Ozorowskiej w trzecim numerze Menedżera Zdrowia