
Coroczna awantura w ochronie zdrowia: o co pójdzie w Sylwestra 2016?
Czym martwiliśmy się na przełomie roku 2014 i 2015 – już wiemy. Co spowoduje chaos w roku 2016 – też z grubsza można przewidzieć już dziś. Rok ten mamy bowiem rozpocząć z poszerzonym składem osób uprawnionych do wypisywania recept. O pielęgniarki.
Z punktu widzenia dotychczasowej polityki można uznać za zaskakujące, że zdecydowano o odroczeniu nowych regulacji. Do tej pory bowiem szybko ucinano wszelką dyskusję i wprowadzano rozwiązania mające poprawić wizerunek służby zdrowia w oczach pacjentów. Często nie miało znaczenia, że nie spowodują one realnej poprawy, a nierzadko ograniczą również fundusze trafiające do podmiotów leczniczych. Odkładane w czasie są natomiast zmiany systemowe mogące w dalszej perspektywie poprawić wydolność systemu.
Kto i dlaczego
Przywilej wypisywania recept, zleceń i skierowań zostanie przyznany pielęgniarkom i położnym, które ukończyły studia i kurs specjalistyczny. Po zakończeniu kursu osoby posiadające tytuł licencjata będą mogły wystawiać recepty w ramach zleceń lekarskich w procesie diagnostyki, leczenia i rehabilitacji, natomiast tytuł magistra będzie otwierał możliwość samodzielnego ordynowania leków i wyrobów medycznych. Wykaz leków i wyrobów medycznych w pewien sposób ograniczy zakres działania, jednak zwiększenie roli pielęgniarek i położnych w procesie leczenia już za rok stanie się faktem.
Czy jednak proponowane rozwiązanie to tylko kolejny zabieg propagandowy i próba szukania oszczędności, czy też szansa na poprawę jakości usług? W uzasadnieniu projektu nowelizacji mowa jest o efektywniejszym zagospodarowaniu czasu pracy członków zespołu terapeutycznego i zwiększeniu dostępności świadczeń zdrowotnych. Wskazuje się ponadto na lepsze wykorzystanie wiedzy, umiejętności i doświadczenia pielęgniarek i położnych, a także na zróżnicowanie kompetencji w zależności od wykształcenia. Mimo przedstawionych zalet nowe rozwiązania budzą wątpliwości świadczeniodawców i przedstawicieli różnych zawodów medycznych.
Kłopotliwy pracownik
Pracodawcy boją się, że umożliwienie pielęgniarkom wypisywania recept może przynieść im więcej szkody niż pożytku. Pojawiają się pytania, jakie warunki należałoby zapewnić do przeprowadzania badania fizykalnego, jak miałaby wyglądać rejestracja i jak ma być prowadzona dokumentacja medyczna w związku z udzieleniem takich świadczeń. Z jednej strony, podobnie jak w wypadku innych kwalifikacji, pielęgniarka czy położna może ukończyć kurs i wypisywać recepty, ale nie musi. Pracodawca nie może jednak blokować uzyskania uprawnień do ordynowania leków czy zabronić wykonywania czynności, które dopuszcza ustawa. Mogą się zatem pojawiać konflikty związane z kształceniem, zakresem zadań i odpowiedzialności.
Problem rozgraniczenia kompetencji zależnie od wykształcenia jest często poruszany np. przez ratowników medycznych. W odniesieniu do kwalifikacji pielęgniarek zróżnicowanie kwalifikacji jest jednak znacznie większe, a wymóg dodatkowego kursu specjalistycznego może jeszcze pogłębić różnice. Wiele zależy też od wymogów NFZ w zakresie kwalifikacji personelu. Z pewnością jednak nowe kompetencje przyznane pielęgniarkom i położnym wpłyną na politykę kadrową podmiotu leczniczego.
Wątpliwości lekarzy
Poszerzenie uprawnień pielęgniarek i położnych to również przełamanie monopolu lekarzy na wypisywanie recept. Nie dziwi zatem kwestionowanie zasadności nowych rozwiązań przez przedstawicieli tej grupy zawodowej.
Działania mające na celu rozszerzenie kręgu uprawnionych, jakkolwiek godne rozważenia, są przedwczesne z powodu nierozwiązanych kwestii organizacyjnych. Polacy zażywają coraz więcej leków, również dostępnych bez recepty. Kilku lekarzy może ordynować pacjentowi leki niezależnie i dopiero wprowadzenie e-recepty stwarza szansę na uszczelnienie systemu. Lekarze obawiają się dublowania recept wypisywanych przez nich i przez pielęgniarki, a także możliwych interakcji. Argument ten jest jednak nietrafiony, ponieważ już teraz pacjent może się zgłosić do kilku gabinetów z prośbą o receptę, a lekarz nie ma możliwości sprawdzenia, co i w jakiej ilości dany pacjent już kupił w aptece.
W trakcie rozmów o zmianach w POZ najważniejszymi tematami są pakiet onkologiczny (czyli kwestie dotyczące skierowań) i ordynowanie leków przez kolejne grupy zawodowe. To utrwala tendencję do sprowadzania POZ do funkcji punktu wystawiania recept i skierowań. Wątpliwe, czy zwiększenie liczby wypisujących to właściwy krok ku poprawie efektywności wykorzystania potencjału POZ. Brak równowagi i współpracy w POZ destabilizuje cały system ochrony zdrowia. Pielęgniarki, często przy wsparciu unijnym, uzyskały wyższe wykształcenie, ale nadal bywają traktowane bardziej jak salowe czy sekretarki niż profesjonalistki ochrony zdrowia, które powinny być partnerami dla lekarzy w sprawowaniu opieki nad pacjentem. Lekarze nie mają zaufania do kwalifikacji pielęgniarek w zakresie farmakoterapii i raczej nie podchodzą do proponowanych zmian jak do szansy na odciążenie ich od pracy. Problemy z ordynacją leków są jednak nieobce również lekarzom. Podczas przeprowadzonych w IV kwartale 2013 r. kontroli ordynacji lekarskiej w 65 proc. wypadków stwierdzono nieprawidłowości. Nie jest zatem, mówiąc więcej niż oględnie, idealnie i w tym kontekście być może warto dać szansę innym grupom zawodowym.
Bez entuzjazmu
Pielęgniarki zwracają uwagę, że już teraz często wypisują recepty, które są tylko firmowane przez lekarza jako osobę posiadającą odpowiednie uprawnienia. Takie stawianie problemu zupełnie pomija kwestię odpowiedzialności. Po zmianie przepisów pielęgniarka będzie wypisywać receptę, podpisywać się pod zleconymi lekami i ponosić odpowiedzialność za zastosowane leczenie farmakologiczne. To wprowadza inne niż dotychczas konsekwencje wykonywanych czynności.
W praktyce to pielęgniarka częściej niż lekarz ma kontakt z pacjentem w domu, w ramach opieki środowiskowej. Często możliwość wypisywania recept czy zleceń na wyroby medyczne byłaby zatem naturalnym uzupełnieniem opieki nad chorym. Lekarze mogą poświęcić poszczególnym pacjentom coraz mniej czasu i wizyty domowe najczęściej są realizowane niechętnie. Należy też zadać pytanie, czy dla pacjenta korzystniejsze jest wypisanie recepty lub skierowania przez pielęgniarkę albo położną, która ma z nim osobisty kontakt, czy zaoczne wystawienie recepty przez lekarza.
Istotą problemu nie jest to, czy pielęgniarki potrafią wykonywać obowiązki typowe dla lekarzy. Przypomina to rozważania sprzed kilku lat, czy kierowcy karetek lepiej potrafią udzielić pomocy i dojechać na miejsce zdarzenia niż ratownicy medyczni świeżo po studiach. Zmiana charakteru zawodu pielęgniarki i obarczanie jej kolejnymi obowiązkami przede wszystkim stoi w sprzeczności z dokonanymi wyborami zawodowymi. Szukanie chętnych do wykonywania obowiązków lekarza to raczej niewłaściwy sposób na ratowanie polskiej służby zdrowia.
Pełny tekst Iwony Magdaleny Aleksandrowicz ukaże się w najbliższym numerze "Menedżera Zdrowia".
Kto i dlaczego
Przywilej wypisywania recept, zleceń i skierowań zostanie przyznany pielęgniarkom i położnym, które ukończyły studia i kurs specjalistyczny. Po zakończeniu kursu osoby posiadające tytuł licencjata będą mogły wystawiać recepty w ramach zleceń lekarskich w procesie diagnostyki, leczenia i rehabilitacji, natomiast tytuł magistra będzie otwierał możliwość samodzielnego ordynowania leków i wyrobów medycznych. Wykaz leków i wyrobów medycznych w pewien sposób ograniczy zakres działania, jednak zwiększenie roli pielęgniarek i położnych w procesie leczenia już za rok stanie się faktem.
Czy jednak proponowane rozwiązanie to tylko kolejny zabieg propagandowy i próba szukania oszczędności, czy też szansa na poprawę jakości usług? W uzasadnieniu projektu nowelizacji mowa jest o efektywniejszym zagospodarowaniu czasu pracy członków zespołu terapeutycznego i zwiększeniu dostępności świadczeń zdrowotnych. Wskazuje się ponadto na lepsze wykorzystanie wiedzy, umiejętności i doświadczenia pielęgniarek i położnych, a także na zróżnicowanie kompetencji w zależności od wykształcenia. Mimo przedstawionych zalet nowe rozwiązania budzą wątpliwości świadczeniodawców i przedstawicieli różnych zawodów medycznych.
Kłopotliwy pracownik
Pracodawcy boją się, że umożliwienie pielęgniarkom wypisywania recept może przynieść im więcej szkody niż pożytku. Pojawiają się pytania, jakie warunki należałoby zapewnić do przeprowadzania badania fizykalnego, jak miałaby wyglądać rejestracja i jak ma być prowadzona dokumentacja medyczna w związku z udzieleniem takich świadczeń. Z jednej strony, podobnie jak w wypadku innych kwalifikacji, pielęgniarka czy położna może ukończyć kurs i wypisywać recepty, ale nie musi. Pracodawca nie może jednak blokować uzyskania uprawnień do ordynowania leków czy zabronić wykonywania czynności, które dopuszcza ustawa. Mogą się zatem pojawiać konflikty związane z kształceniem, zakresem zadań i odpowiedzialności.
Problem rozgraniczenia kompetencji zależnie od wykształcenia jest często poruszany np. przez ratowników medycznych. W odniesieniu do kwalifikacji pielęgniarek zróżnicowanie kwalifikacji jest jednak znacznie większe, a wymóg dodatkowego kursu specjalistycznego może jeszcze pogłębić różnice. Wiele zależy też od wymogów NFZ w zakresie kwalifikacji personelu. Z pewnością jednak nowe kompetencje przyznane pielęgniarkom i położnym wpłyną na politykę kadrową podmiotu leczniczego.
Wątpliwości lekarzy
Poszerzenie uprawnień pielęgniarek i położnych to również przełamanie monopolu lekarzy na wypisywanie recept. Nie dziwi zatem kwestionowanie zasadności nowych rozwiązań przez przedstawicieli tej grupy zawodowej.
Działania mające na celu rozszerzenie kręgu uprawnionych, jakkolwiek godne rozważenia, są przedwczesne z powodu nierozwiązanych kwestii organizacyjnych. Polacy zażywają coraz więcej leków, również dostępnych bez recepty. Kilku lekarzy może ordynować pacjentowi leki niezależnie i dopiero wprowadzenie e-recepty stwarza szansę na uszczelnienie systemu. Lekarze obawiają się dublowania recept wypisywanych przez nich i przez pielęgniarki, a także możliwych interakcji. Argument ten jest jednak nietrafiony, ponieważ już teraz pacjent może się zgłosić do kilku gabinetów z prośbą o receptę, a lekarz nie ma możliwości sprawdzenia, co i w jakiej ilości dany pacjent już kupił w aptece.
W trakcie rozmów o zmianach w POZ najważniejszymi tematami są pakiet onkologiczny (czyli kwestie dotyczące skierowań) i ordynowanie leków przez kolejne grupy zawodowe. To utrwala tendencję do sprowadzania POZ do funkcji punktu wystawiania recept i skierowań. Wątpliwe, czy zwiększenie liczby wypisujących to właściwy krok ku poprawie efektywności wykorzystania potencjału POZ. Brak równowagi i współpracy w POZ destabilizuje cały system ochrony zdrowia. Pielęgniarki, często przy wsparciu unijnym, uzyskały wyższe wykształcenie, ale nadal bywają traktowane bardziej jak salowe czy sekretarki niż profesjonalistki ochrony zdrowia, które powinny być partnerami dla lekarzy w sprawowaniu opieki nad pacjentem. Lekarze nie mają zaufania do kwalifikacji pielęgniarek w zakresie farmakoterapii i raczej nie podchodzą do proponowanych zmian jak do szansy na odciążenie ich od pracy. Problemy z ordynacją leków są jednak nieobce również lekarzom. Podczas przeprowadzonych w IV kwartale 2013 r. kontroli ordynacji lekarskiej w 65 proc. wypadków stwierdzono nieprawidłowości. Nie jest zatem, mówiąc więcej niż oględnie, idealnie i w tym kontekście być może warto dać szansę innym grupom zawodowym.
Bez entuzjazmu
Pielęgniarki zwracają uwagę, że już teraz często wypisują recepty, które są tylko firmowane przez lekarza jako osobę posiadającą odpowiednie uprawnienia. Takie stawianie problemu zupełnie pomija kwestię odpowiedzialności. Po zmianie przepisów pielęgniarka będzie wypisywać receptę, podpisywać się pod zleconymi lekami i ponosić odpowiedzialność za zastosowane leczenie farmakologiczne. To wprowadza inne niż dotychczas konsekwencje wykonywanych czynności.
W praktyce to pielęgniarka częściej niż lekarz ma kontakt z pacjentem w domu, w ramach opieki środowiskowej. Często możliwość wypisywania recept czy zleceń na wyroby medyczne byłaby zatem naturalnym uzupełnieniem opieki nad chorym. Lekarze mogą poświęcić poszczególnym pacjentom coraz mniej czasu i wizyty domowe najczęściej są realizowane niechętnie. Należy też zadać pytanie, czy dla pacjenta korzystniejsze jest wypisanie recepty lub skierowania przez pielęgniarkę albo położną, która ma z nim osobisty kontakt, czy zaoczne wystawienie recepty przez lekarza.
Istotą problemu nie jest to, czy pielęgniarki potrafią wykonywać obowiązki typowe dla lekarzy. Przypomina to rozważania sprzed kilku lat, czy kierowcy karetek lepiej potrafią udzielić pomocy i dojechać na miejsce zdarzenia niż ratownicy medyczni świeżo po studiach. Zmiana charakteru zawodu pielęgniarki i obarczanie jej kolejnymi obowiązkami przede wszystkim stoi w sprzeczności z dokonanymi wyborami zawodowymi. Szukanie chętnych do wykonywania obowiązków lekarza to raczej niewłaściwy sposób na ratowanie polskiej służby zdrowia.
Pełny tekst Iwony Magdaleny Aleksandrowicz ukaże się w najbliższym numerze "Menedżera Zdrowia".