Awantura o znieczulenia porodowe

Udostępnij:
Od 1 lipca Narodowy Fundusz Zdrowia płaci 416 zł za znieczulenie do porodu naturalnego. Teoretycznie, jeśli nie ma przeciwwskazań każda kobieta może o nie poprosić. W praktyce dyrektorzy szpitali narzekają, że stawka jest za niska, a co najważniejsze brakuje anestezjologów do podania znieczulenia.
O prawo do znieczulenia przy porodzie naturalnym Fundacja Rodzić po ludzku walczyła kilka lat. W końcu udało się wprowadzić stosowną procedurę finansowaną przez płatnika, co miało też ukrócić proceder pobierania od rodzących dodatkowych pieniędzy przez szpitale. Jednak jak zauważa cytowana przez „Gazetę Wyborczą” Daria Omulecka z Fundacji Rodzić po ludzku, codziennie Fundacja otrzymuje telefony od kobiet, które znieczulania nie otrzymały.

- Po latach starań jest wreszcie przepis, ale nikt z urzędników nie interesuje się tym, czy jest stosowany w praktyce - wskazuje.

Jak podaje "Wyborcza" zdaniem dyrektorów szpitali problemem jest zbyt niska stawka oraz braki w kadrach anestezjologicznych. Raz, że płacone przez NFZ pieniądze nie wystarczają na opłacenie dyżuru anestezjologa a sami anestezjolodzy są niechętni znieczuleniom porodowym, bo łatwo o powikłania, dwa, że jest ich za mało, aby obsadzić dodatkowe dyżury.

Pacjentki pytają także o wskazania do znieczulenia porodowego, a w tym zakresie nie ma stosownych wytycznych. Zdaniem Fundacji Rodzić po ludzku potrzebny byłby dokument określający te kwestie. I tu pojawia się sprzeczna informacja, że z jednej strony resort zdrowia stoi na stanowisku, że taki dokument nie jest potrzebny a decyzje o podaniu znieczulenia podejmuje lekarz, z drugiej strony Stanisław Radowicki, konsultant krajowy w dziedzinie ginekologii i położnictwa twierdzi, że są prowadzone prace nad rozporządzeniem w sprawie łagodzenia bólu porodowego, które ma się ukazać do końca września.
 
© 2025 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.