
Przecena na neurologię
Tagi: | Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, AOTMiT, wycena, obwieszczenie, Artur Fałek |
Ci dyrektorzy szpitali, którzy mówią, że z nowymi, neurologicznymi stawkami świadczeń zdrowotnych nie sposób będzie się „wyrobić”, mogą mieć rację – analizujemy nowe obwieszczenie prezesa Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji.
- Od 1 lipca zmieniają się wyceny świadczeń w ochronie zdrowia. To przeszacowanie, którego dokonuje AOTMiT, związane jest z coroczną rewaloryzacją wynagrodzeń w ochronie zdrowia
- W wielu przypadkach wyceny świadczeń się zwiększają. Niestety jest kilka wyjątków
- Nowe taryfy, między innymi w neurologii, AOTMiT przeszacował w dół. Mowa o wycenach procedur związanych ze wszczepieniem stymulatora struktur głębokich mózgu czy stymulatora nerwu błędnego. Regulator nie uzasadnił w żaden sposób, skąd te obniżki
- W niektórych punktach lepiej wyceniono procedury w ośrodkach niższego poziomu niż wyższego. Dotyczy to m.in. procedur udarowych. W efekcie trzymanie pacjentów udarowych na oddziałach niewyspecjalizowanych, zamiast udarowych, będzie się po prostu opłacać
- Artur Fałek, doradca w Kancelarii Doradczej Rafał Piotr Janiszewski, który przeanalizował wyceny, pyta, jaki jest cel takiego przeszacowania świadczeń. I jak on wpłynie na dostępność pacjentów do nich
Ostatnio jednym z najpilniej czytanych tekstów w polskich szpitalach jest bez wątpienia obwieszczenie prezesa Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji z 25 czerwca 2025 r. w sprawie rekomendacji nr 72/2025 z 24 czerwca 2025 r. prezesa AOTMiT dotyczących zmiany sposobu lub poziomu finansowania świadczeń opieki zdrowotnej – dokument w całości znajduje się na dole artykułu.
Zmiana wyceny świadczeń – niektóre w góre, inne w dół
Sposób przekazywana pieniędzy na wzrost wynagrodzeń (związany z ustawą o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych) przez zwiększanie ceny punktu i zmianę wyceny świadczeń jest dosyć zawiły – w szpitalach mają spore wyzwanie, by wyliczyć spodziewany wzrost kontraktu. Niejako przy okazji odbywa się ustalanie lub korekta taryfy świadczeń.
– W wielu przypadkach dyrektorzy publicznych podmiotów mogą odetchnąć z ulgą i stwierdzić, że wyceny świadczeń się zwiększają. Niestety jest kilka wyjątków. Mowa o newralgicznych świadczeniach opieki zdrowotnej, w przypadku których nie sposób sobie wyobrazić, by – przymuszeni niską wyceną – dyrektorzy ograniczali wykonanie – mówi w „Menedżerze Zdrowia” Artur Fałek, lekarz, specjalista ginekolog, były pracownik Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia, doradca w Kancelarii Doradczej Rafał Piotr Janiszewski.
Fałek wyjaśnia, że nowe taryfy dotyczą między innymi neurologii, podkreślając, że przeanalizował nie tylko samo obwieszczenie prezesa AOTMiT, lecz także „Raport w sprawie zmiany sposobu lub poziomu finansowania świadczeń opieki zdrowotnej w związku ze wzrostem najniższego wynagrodzenia wprowadzanego ustawą z dnia 26 maja 2022 r. o zmianie ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych oraz niektórych innych ustaw” – poszukując jakichkolwiek wyjaśnień, uzasadnień i przyczyn, dla których regulator zdecydował o przecenach w dół.
– Gdyby, dajmy na to, urzędnicy z AOTMiT pokazali dane, z których wynikałoby, że przeanalizowano faktury zakupowe i na podstawie tych analiz okazało się, że płacono dotąd za dużo – byłby to argument, z którym nie sposób polemizować. Niczego takiego jednak nie ma. Regulator w żaden sposób nie tłumaczy swoich decyzji, natomiast dyrektorzy publicznych szpitali mówią wprost, że w nowych stawkach nie sposób się będzie „wyrobić” – mówi ekspert, analizując zmiany.
Brak uzasadnienia obniżki wycen
Wyraźnie w dół poszła wycena procedury związanej ze wszczepieniem stymulatora struktur głębokich mózgu, stymulatora nerwu błędnego.
Fałek twierdzi, że to zastanawiająca decyzja.
– Zabiegów tych rocznie, w skali kraju, wykonuje się około 500, a świadczenia te są realizowane wyłącznie w wysokospecjalistycznych placówkach. Są województwa, w których nie odbywa się to wcale. Na Mazowszu zaś przeprowadza się jedną trzecią ogółu świadczeń. Albo procedura była mocno przeszacowana, albo były nieprawidłowości w realizacji. Wariant z tak znaczącą obniżką cen wyrobu medycznego wydaje się najmniej prawdopodobny – podkreśla ekspert, mówiąc, że niewiadomych jest więcej.
Przeceniona w dół została również kompleksowa diagnostyka polineuropatii i chorób mięśni.
– Dlaczego? Skoro jednocześnie mocno – i to bardzo – w górę wywindowano wyceny świadczeń chorób zwyrodnieniowych ośrodkowego układu nerwowego oraz chorób zwyrodnieniowych ośrodkowego układu nerwowego powyżej jednego dnia? – pyta.
Fałek wylicza, że w pierwszym przypadku mamy wzrost z 1299 do 4341 punktów, a w drugim z 3661 do 5095.
– W przypadku 3042 punktów na plusie to hiperwzrost – to nie zostało w żaden sposób uzasadnione w zmianie charakterystyki grupy JGP – twierdzi.
Kolejne problemy – jak podkreśla ekspert – dotyczą dwóch, stosowanych w neurologii produktów do sumowania.
Chodzi o preparat używany do wizualizacji tkanek złośliwych glejaka oraz lek stosowany w leczeniu (trombolizy, czyli rozpuszczania skrzeplin) udaru niedokrwiennego mózgu.
– Korekty są wielkie. W przypadku glejaka o 41 proc. – z 4678 na 2744 punkty. Zaś udaru o 35 proc. – z 4000 punktów na 2579 – wylicza Fałek.
– Skąd taka decyzja? Czy podjęto ją po rozpoznaniu kosztów ponoszonych przez świadczeniodawców? – zastanawia się.
– Przy nowych stawkach leków po prostu nie będzie z czego finansować – komentuje ekspert.
– Idea produktów do sumowania polega na tym, że są one rozliczane w momencie, gdy dany lek został użyty, zaś wycena samej procedury leczenia udaru niejako od tego abstrahuje. Truizmem byłoby stwierdzenie, iż zarówno w przypadku glejaka, jak i udaru mózgu procedury medyczne ratują życie. Mowa o lekach, które – gdy tylko są wskazania kliniczne – powinny zostać podane chorym bez zbędnej dyskusji. Jednak zaniżenie wycen może spowodować czujność dyrektorów placówek, którzy zmuszeni są do bacznego kontrolowania kosztów. Nazwijmy rzecz po imieniu – istnieje obawa, że może dochodzić do ograniczania liczby procedur właśnie dlatego, że placówek nie będzie stać na pokrycie kosztów wyrobu medycznego czy leku. Z punktu widzenia klinicysty byłoby to działanie szkodę na pacjenta, biorąc pod uwagę aspekt etyczny – rzeczą niedopuszczalną. Ważna jest w tym wszystkim jeszcze presja ekonomiczna, o której sile nie można zapominać. Jeśli dyrektor szpitala decyduje się na kupno leków, na które go nie stać (bo nie są w pełnej wysokości refinansowane), oznacza to, że działa na niekorzyść placówki, za którą jest odpowiedzialny – ocenia Fałek, ponawiając pytanie, czy wszystkie wyceny zostały przemyślane oraz mają uzasadnienie.
– Kto, w intencji regulatora, ma leczyć udary mózgu? – zastanawia się Fałek.
– Jest to leczenie finansowane dobrze, a omawiane obwieszczenie, co cieszy, przynosi, za wyjątkiem wyżej opisanych wątpliwości, pozytywne zmiany. Zastanawiające jest jednak, kto najbardziej skorzysta na zmianach. Do finansowania leczenia udarów mózgu mamy cztery grupy JGP i, jak dotąd, nie było żadnych wątpliwości, że preferowanym sposobem jest leczenie na oddziale udarowym – ocenia Fałek, analizując poniższy wykres.
Lepiej wycenione ośrodki niższego poziomu niż te wyższego
– Bardzo istotnie, bo o 1737 punktów, podniesiono wartość grupy A49, to jest „leczenie powyżej trzech dni”. W rezultacie będzie ona finansowana wyżej niż grupa A48T, czyli „leczenie w udziale udarowym powyżej trzech, ale poniżej ośmiu dni”. Dlaczego? Przecież jest to leczenie w ośrodku z niższym standardem – komentuje, dodając, że jest to systemowa niekonsekwencja.
– Badania diagnostyczne, jakie wykonuje się w procedurze A49, mają być warte ok. 10 tys zł.? One tyle nie kosztują – a skoro tak, to trzymanie pacjentów udarowych na oddziałach niewyspecjalizowanych, zamiast kierowanie ich do udarowych, będzie się po prostu opłacać. A leczenie trombolityczne, czy jak się nie będzie opłacać, będzie realizowane? Czy taka jest intencja? A jeśli tak, jeśli to nie pomyłka, to jaki jest jej cel? Po co kusić pozostałych świadczeniodawców, by zostawiali u siebie tych pacjentów? Czy po latach, kiedy na oddziałach udarowych leczono coraz więcej chorych, chodzi nie tyle o wyhamowanie, co może wręcz odwrócenie tego trendu? Być może nie byłoby tych wszystkich pytań i niepokojów, gdyby decyzje prezesa AOTMiT zawierały bardziej szczegółowe uzasadnienie. Ponieważ tego – bardzo istotnego dla przejrzystości decyzji związanych w wydatkowaniem publicznych pieniędzy – elementu zabrakło, dyrektorom szpitali pozostaje nadzieja, że doszło do pomyłek i ostatecznie nikt nie postawi ich przed wyborem: dobro pacjenta czy dyscyplina finansowa – podsumowuje ekspert.
Obwieszczenie w całości poniżej.