Utrudnienia dla pacjentów: polskie kneblowanie dyrektywy transgranicznej
Polscy chorzy będą mieli ograniczone możliwości korzystania ze swobody przepływu pacjentów, chociaż właśnie swobodę przepływu przewiduje unijna dyrektywa o transgranicznej opiece zdrowotnej.
Jej przepisy mają zacząć obowiązywać w całej UE już od października. Dyrektywa miała otworzyć granice dla chorych i pozwolić im bez zgody narodowego płatnika, w naszym wypadku NFZ, wyjeżdżać na refundowane leczenie do innego kraju.
-Ministerstwo Zdrowia przygotowało właśnie projekt założeń do nowelizacji ustawy zdrowotnej oraz ustawy o działalności leczniczej, który ma wprowadzić unijne przepisy. Wynika z niego, że skorzystanie z dobrodziejstw dyrektywy nie będzie proste. A pacjent będzie musiał występować o zgodę do NFZ na leczenie - pisze "Rzeczpospolita".
Chodzi o przypadki, gdy chciałby wyjechać na operację czy badania, które ma już zaplanowane w Polsce, a jednocześnie musiałby się położyć na oddział zagranicznego szpitala na co najmniej jeden dzień i korzystać tam z wysoko wyspecjalizowanej kosztownej infrastruktury medycznej. – Z przestawionych założeń wynika, że ministerstwu zależy, by pacjenci w jak najmniejszym zakresie korzystali z refundowanego leczenia za granicą. Dyrektywa mówi, że tylko wyjątkowo można odmówić refundacji, u nas ma się to stać niemal regułą – podkreśla Maciej Dercz z Uczelni Łazarskiego. Listę zabiegów, na których wykonanie za granicą pacjent będzie potrzebował zgody, określi minister zdrowia w rozporządzeniu.
– Z projektu przepisów wynika, że bez zgody NFZ pacjent mógłby wyjeżdżać na jednodniowe zabiegi, np. usunięcie zaćmy, dentystyczne czy ortopedyczne – zauważa adwokat Paweł Derlikowski. Gazeta zauważa, że jeżeli chory nie wystąpi wcześniej o zgodę do NFZ, nie będzie mógł liczyć na zwrot kosztów leczenia. Tu też przepisy przewidują ograniczenia. Po pierwsze, daną usługę medyczną fundusz musi finansować pacjentom w Polsce. Po drugie, nawet jeśli chory dostanie już na nią zgodę, płatnik zwróci mu tylko tyle za zabieg, na ile wyceniał go u nas. Czyli jeśli płaci szpitalom za operację stawu biodrowego 30 tys. zł, a we Francji kosztuje ona 100 tys. – pacjent dostanie tę pierwszą kwotę.
-Ministerstwo Zdrowia przygotowało właśnie projekt założeń do nowelizacji ustawy zdrowotnej oraz ustawy o działalności leczniczej, który ma wprowadzić unijne przepisy. Wynika z niego, że skorzystanie z dobrodziejstw dyrektywy nie będzie proste. A pacjent będzie musiał występować o zgodę do NFZ na leczenie - pisze "Rzeczpospolita".
Chodzi o przypadki, gdy chciałby wyjechać na operację czy badania, które ma już zaplanowane w Polsce, a jednocześnie musiałby się położyć na oddział zagranicznego szpitala na co najmniej jeden dzień i korzystać tam z wysoko wyspecjalizowanej kosztownej infrastruktury medycznej. – Z przestawionych założeń wynika, że ministerstwu zależy, by pacjenci w jak najmniejszym zakresie korzystali z refundowanego leczenia za granicą. Dyrektywa mówi, że tylko wyjątkowo można odmówić refundacji, u nas ma się to stać niemal regułą – podkreśla Maciej Dercz z Uczelni Łazarskiego. Listę zabiegów, na których wykonanie za granicą pacjent będzie potrzebował zgody, określi minister zdrowia w rozporządzeniu.
– Z projektu przepisów wynika, że bez zgody NFZ pacjent mógłby wyjeżdżać na jednodniowe zabiegi, np. usunięcie zaćmy, dentystyczne czy ortopedyczne – zauważa adwokat Paweł Derlikowski. Gazeta zauważa, że jeżeli chory nie wystąpi wcześniej o zgodę do NFZ, nie będzie mógł liczyć na zwrot kosztów leczenia. Tu też przepisy przewidują ograniczenia. Po pierwsze, daną usługę medyczną fundusz musi finansować pacjentom w Polsce. Po drugie, nawet jeśli chory dostanie już na nią zgodę, płatnik zwróci mu tylko tyle za zabieg, na ile wyceniał go u nas. Czyli jeśli płaci szpitalom za operację stawu biodrowego 30 tys. zł, a we Francji kosztuje ona 100 tys. – pacjent dostanie tę pierwszą kwotę.