
Turystyka medyczna: obalamy mity
Nieprawdziwych twierdzeń związanych z turystyką medyczną w obiegu jest wiele. Na przykład takie, że wspomniana turystyka jest zjawiskiem globalnym, pacjenci kładą największy nacisk na cenę. To nieprawda. Jak na turystyce medycznej mogą skorzystać polscy pacjenci, a jak lekarze?
Pacjenci wolą się leczyć w znajomym, domowym otoczeniu niż opuszczać „strefę komfortu”, odbywając w celach medycznych daleką podróż do nieznanego kraju – niezależnie od ewentualnej korzyści finansowej. Przyjęcie tego poglądu daje powody przypuszczać, że turystyka medyczna ma zasięg bardziej regionalny niż globalny, jest przede wszystkim zjawiskiem lokalnym i regionalnym. Pacjenci w pierwszej kolejności decydują się na leczenie w swoim kraju, a następnie w krajach sąsiadujących. Dopiero w sytuacji, gdy leczenie blisko domu nie jest możliwe, podejmują decyzję o wyjeździe w celach medycznych do bardziej odległego kraju. Ma to również związek z rosnącymi kosztami podróży, z czasem i kwestią bezpieczeństwa. Pod względem kierunku przepływu pacjentów można wyróżnić wyraźne trendy. Pacjenci z Ameryki Północnej wyjeżdżają do Meksyku lub Ameryki Łacińskiej. Azjaci preferują leczenie w kraju azjatyckim, a Europejczycy – europejskim. Turystyka medyczna rozwija się zwłaszcza w obrębie regionów, w skali transgranicznej, ponieważ turyści zazwyczaj wolą krótkie wyjazdy od podróży na drugi koniec globu, gdzie musieliby przechodzić proces leczenia w zupełnie nieznanym otoczeniu.
Jednym z postulowanych głównych czynników napędzających rynek nie jest najlepsza cena, ale dążenie do uzyskania najwyższej jakości usług medycznych i dostępu do najlepszej technologii. Chociaż pacjenci zwracają uwagę na ceny, nie poszukują ofert najtańszych, ale najbardziej opłacalnych. Najprościej rzecz ujmując – pacjenci chcą uzyskać najwięcej korzyści za cenę, którą są gotowi zapłacić. Oferty najtańsze kojarzą się z gorszą jakością i mogą budzić szereg wątpliwości: dlaczego koszt jest tak niski? co jest nie tak z tą ofertą? Ocenia się, że pacjenci chętniej wybierają pakiety w rozsądnej cenie, z gwarancją dalszej opieki oraz o wysokiej jakości niż oferty typu „niska cena – wysokie ryzyko”. Z uwagi na to, że oferowanym produktem jest często ludzkie zdrowie, wydaje się, że jest to rozsądne podejście. Logicznie rzecz biorąc – podmiot zapewniający niskie ceny, ale przy tym świadczący usługi o niskiej jakości, nie mógłby utrzymać się zbyt długo na rynku, zwłaszcza w branży turystyki medycznej, w której klient może łatwo znaleźć lepszą opcję, skoro i tak jest zdecydowany na wyjazd.
Porównywanie cen nie nastręcza żadnych trudności. Gorzej natomiast przedstawia się sytuacja z porównywaniem jakości. Po pierwsze jakość jest subiektywna, a po drugie zasadniczo nie chodzi tu o samą jakość, ale raczej o jakość postrzeganą przez pacjenta po samodzielnym przeanalizowaniu zgromadzonych informacji. Cena uznawana jest za czynnik, który wprawdzie wpływa na proces decyzyjny, ale nie jest jego główną determinantą.
Czy pacjenci decydują się na wyjazd za granicę w celu podjęcia leczenia raka czy po to, aby poprawić kształt nosa albo uzyskać piękny uśmiech? Czy bardziej rozpowszechnione są wyjazdy w celu przeprowadzenia niezbędnego czy też opcjonalnego (elektywnego) zabiegu? Czy raczej jest tak, że pacjent jest zamożny i wyjeżdża „bo chce” czy gorzej sytuowany i decyduje się na wyjazd „bo musi”? Jakie kombinacje czynników napędzających, zachęcających i zniechęcających warunkują decyzje pacjentów o poddaniu się niezbędnym lub opcjonalnym zabiegom medycznym za granicą? Po pierwsze, leczenie ze wskazań pilnych często jest objęte świadczeniami oferowanymi w ramach systemu publicznej opieki zdrowotnej. Kolejki oczekujących nierzadko są długie, a pacjenci narzekają, jednak nierzadko mimo wszystko decydują się na pozostanie w systemie. Po drugie, większym bodźcem do wyszukiwania najbardziej opłacalnych opcji leczenia, zapewniających najlepszy stosunek wartości do ceny, wydają się zabiegi w ramach chirurgii kosmetycznej czy leczenie stomatologiczne, których nie zapewnia państwowa opieka zdrowotna. W branży nie ma wystarczająco klarownych wyjaśnień powyższych kwestii.
Zdaniem domorosłych ekspertów oraz autorów doniesień medialnych branża turystyki medycznej przeżywa dziś prawdziwy rozkwit. Takie opinie mają jednak wyłącznie charakter spekulatywny i anegdotyczny. W branży faktycznie obserwuje się wzrost, jednak najprawdopodobniej jest on daleki od boomu. W niektórych doniesieniach można wręcz znaleźć opinie, że branża jest w stagnacji, a nawet odnotowuje spadek.
Turystyka medyczna nie jest z pewnością zjawiskiem nowym, ale w ostatnim czasie poświęca się jej znacznie więcej uwagi niż dawniej. W okresie jej funkcjonowania doszło do odwrócenia kierunku przepływu turystów medycznych: pacjenci z krajów o wysokim dochodzie podejmują leczenie w krajach mniej rozwiniętych.
Produktami końcowymi turystyki medycznej są ludzkie życie i zdrowie. Mimo tego w branży nie ma jednolitych ram regulacyjnych, standardowych procedur i przejrzystych praktyk. Nie ma także międzynarodowych, porównywalnych danych dotyczących jakości i bezpieczeństwa, a także wskaźników zakażeń szpitalnych, zdarzeń niepożądanych, ponownych przyjęć, chorobowości i śmiertelności po odbyciu leczenia w placówkach medycznych za granicą. To niebezpieczne. A ponieważ turystyka medyczna jest częścią sektora zdrowotnego, należy również uwzględnić ryzyko zakażenia szpitalnego i zgonu na skutek zakażenia.
Komentarz redaktora naukowego polskiej wersji Raportu Europejskiej Federacji Szpitali HOPE 2015, Jarosława Fedorowskiego, prezesa Polskiej Federacji Szpitali
Raport Europejskiej Federacji Szpitali HOPE obala jeden z mitów dotyczących turystyki medycznej, którym jest przekonanie, że jednym z najważniejszych czynników skłaniających pacjentów do leczenia się za granicą jest niższa cena. Z przeprowadzonej analizy wynika, że najistotniejsze determinanty turystyki medycznej to nowoczesność technologii medycznej, a następnie jakość – wyższa niż w kraju zamieszkania. Pewną rolę odgrywa także problem ograniczonej dostępności usług medycznych, a dopiero na kolejnych miejscach znajdują się kwestie związane ich z niższym kosztem w innym kraju. W raporcie zwrócono uwagę na rolę, jaką ma do odegrania administracja państwowa w promowaniu turystyki medycznej, szczególnie zapewnienie bezpieczeństwa i jakości usług w danym kraju oraz wsparcie logistyczne dla podmiotów medycznych. To właśnie m.in. dzięki takim działaniom niektóre kraje zbudowały markę na rynku turystyki medycznej (np. Turcja). Bardzo ciekawe są rozważania na temat roli akredytacji podmiotów świadczących usługi medyczne w ramach turystyki medycznej. Otóż posiadanie prestiżowych, a zarazem bardzo drogich certyfikatów wcale nie jest przekonujące dla pacjenta, który najczęściej nie ma stosownego rozeznania w tej tematyce.
Pełny tekst raportu ukazał się w najnowszym wydaniu "Menedżera Zdrowia"
Jednym z postulowanych głównych czynników napędzających rynek nie jest najlepsza cena, ale dążenie do uzyskania najwyższej jakości usług medycznych i dostępu do najlepszej technologii. Chociaż pacjenci zwracają uwagę na ceny, nie poszukują ofert najtańszych, ale najbardziej opłacalnych. Najprościej rzecz ujmując – pacjenci chcą uzyskać najwięcej korzyści za cenę, którą są gotowi zapłacić. Oferty najtańsze kojarzą się z gorszą jakością i mogą budzić szereg wątpliwości: dlaczego koszt jest tak niski? co jest nie tak z tą ofertą? Ocenia się, że pacjenci chętniej wybierają pakiety w rozsądnej cenie, z gwarancją dalszej opieki oraz o wysokiej jakości niż oferty typu „niska cena – wysokie ryzyko”. Z uwagi na to, że oferowanym produktem jest często ludzkie zdrowie, wydaje się, że jest to rozsądne podejście. Logicznie rzecz biorąc – podmiot zapewniający niskie ceny, ale przy tym świadczący usługi o niskiej jakości, nie mógłby utrzymać się zbyt długo na rynku, zwłaszcza w branży turystyki medycznej, w której klient może łatwo znaleźć lepszą opcję, skoro i tak jest zdecydowany na wyjazd.
Porównywanie cen nie nastręcza żadnych trudności. Gorzej natomiast przedstawia się sytuacja z porównywaniem jakości. Po pierwsze jakość jest subiektywna, a po drugie zasadniczo nie chodzi tu o samą jakość, ale raczej o jakość postrzeganą przez pacjenta po samodzielnym przeanalizowaniu zgromadzonych informacji. Cena uznawana jest za czynnik, który wprawdzie wpływa na proces decyzyjny, ale nie jest jego główną determinantą.
Czy pacjenci decydują się na wyjazd za granicę w celu podjęcia leczenia raka czy po to, aby poprawić kształt nosa albo uzyskać piękny uśmiech? Czy bardziej rozpowszechnione są wyjazdy w celu przeprowadzenia niezbędnego czy też opcjonalnego (elektywnego) zabiegu? Czy raczej jest tak, że pacjent jest zamożny i wyjeżdża „bo chce” czy gorzej sytuowany i decyduje się na wyjazd „bo musi”? Jakie kombinacje czynników napędzających, zachęcających i zniechęcających warunkują decyzje pacjentów o poddaniu się niezbędnym lub opcjonalnym zabiegom medycznym za granicą? Po pierwsze, leczenie ze wskazań pilnych często jest objęte świadczeniami oferowanymi w ramach systemu publicznej opieki zdrowotnej. Kolejki oczekujących nierzadko są długie, a pacjenci narzekają, jednak nierzadko mimo wszystko decydują się na pozostanie w systemie. Po drugie, większym bodźcem do wyszukiwania najbardziej opłacalnych opcji leczenia, zapewniających najlepszy stosunek wartości do ceny, wydają się zabiegi w ramach chirurgii kosmetycznej czy leczenie stomatologiczne, których nie zapewnia państwowa opieka zdrowotna. W branży nie ma wystarczająco klarownych wyjaśnień powyższych kwestii.
Zdaniem domorosłych ekspertów oraz autorów doniesień medialnych branża turystyki medycznej przeżywa dziś prawdziwy rozkwit. Takie opinie mają jednak wyłącznie charakter spekulatywny i anegdotyczny. W branży faktycznie obserwuje się wzrost, jednak najprawdopodobniej jest on daleki od boomu. W niektórych doniesieniach można wręcz znaleźć opinie, że branża jest w stagnacji, a nawet odnotowuje spadek.
Turystyka medyczna nie jest z pewnością zjawiskiem nowym, ale w ostatnim czasie poświęca się jej znacznie więcej uwagi niż dawniej. W okresie jej funkcjonowania doszło do odwrócenia kierunku przepływu turystów medycznych: pacjenci z krajów o wysokim dochodzie podejmują leczenie w krajach mniej rozwiniętych.
Produktami końcowymi turystyki medycznej są ludzkie życie i zdrowie. Mimo tego w branży nie ma jednolitych ram regulacyjnych, standardowych procedur i przejrzystych praktyk. Nie ma także międzynarodowych, porównywalnych danych dotyczących jakości i bezpieczeństwa, a także wskaźników zakażeń szpitalnych, zdarzeń niepożądanych, ponownych przyjęć, chorobowości i śmiertelności po odbyciu leczenia w placówkach medycznych za granicą. To niebezpieczne. A ponieważ turystyka medyczna jest częścią sektora zdrowotnego, należy również uwzględnić ryzyko zakażenia szpitalnego i zgonu na skutek zakażenia.
Komentarz redaktora naukowego polskiej wersji Raportu Europejskiej Federacji Szpitali HOPE 2015, Jarosława Fedorowskiego, prezesa Polskiej Federacji Szpitali
Raport Europejskiej Federacji Szpitali HOPE obala jeden z mitów dotyczących turystyki medycznej, którym jest przekonanie, że jednym z najważniejszych czynników skłaniających pacjentów do leczenia się za granicą jest niższa cena. Z przeprowadzonej analizy wynika, że najistotniejsze determinanty turystyki medycznej to nowoczesność technologii medycznej, a następnie jakość – wyższa niż w kraju zamieszkania. Pewną rolę odgrywa także problem ograniczonej dostępności usług medycznych, a dopiero na kolejnych miejscach znajdują się kwestie związane ich z niższym kosztem w innym kraju. W raporcie zwrócono uwagę na rolę, jaką ma do odegrania administracja państwowa w promowaniu turystyki medycznej, szczególnie zapewnienie bezpieczeństwa i jakości usług w danym kraju oraz wsparcie logistyczne dla podmiotów medycznych. To właśnie m.in. dzięki takim działaniom niektóre kraje zbudowały markę na rynku turystyki medycznej (np. Turcja). Bardzo ciekawe są rozważania na temat roli akredytacji podmiotów świadczących usługi medyczne w ramach turystyki medycznej. Otóż posiadanie prestiżowych, a zarazem bardzo drogich certyfikatów wcale nie jest przekonujące dla pacjenta, który najczęściej nie ma stosownego rozeznania w tej tematyce.
Pełny tekst raportu ukazał się w najnowszym wydaniu "Menedżera Zdrowia"