Archiwum
Archiwum

Skonsolidować może nie tylko Pomorze...

Udostępnij:

– Proponowana przez minister Izabelę Leszczynę reforma szpitali koncentrowała się na planach naprawczych podporządkowanych wynikowi finansowemu, a znacznie mniej wynikowi leczniczemu. Miała charakter wycinkowy i ograniczała się do małych szpitali poza dużymi i średnimi miastami. Nowa szefowa resortu daje szansę na bardziej całościowe zreformowanie systemu ukierunkowane na organizacje koordynowanej ochrony zdrowia, docelowo wynagradzane za wynik zdrowotny podopiecznych – mówi w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” prof. Jarosław J. Fedorowski.

Dr Jolanta Sobierańska-Grenda – nowa minister zdrowia – pełniła funkcję przewodniczącej Rady Naczelnej Polskiej Federacji Szpitali. Brała aktywny udział w opracowaniu modelu reformy systemu ochrony zdrowia polegającego na tworzeniu organizacji koordynowanej ochrony zdrowia konkurujących o wynik leczenia pacjentów, autostwa PFSz. Prezes Polskiej Federacji Szpitali prof. nadzw. Jarosław J. Fedorowski w wywiadzie dla „Menedżera Zdrowia” wskazuje na oczekiwane przez środowisko ekspertów kierunki zmian w systemie ochrony zdrowia i wyjaśnia, dlaczego nowa szefowa resortu daje szanse na ich realizacje.

O nowej minister zdrowia trochę już słyszeliśmy. To profesjonalistka, dobrze przygotowana do zarządzania, ale przede wszystkim ekspertka w dziedzinie racjonalizacji działania szpitali. To dobra rekomendacja, ale czy szansa na realne zmiany w ochronie zdrowia?

Z mojego punktu widzenia to doskonała nominacja nawet nie z tego względu, że bardzo dobrze znam panią minister z działalności w PFSz, ale z uwagi na ocenę jej całokształtu osobowości oraz tego, czego środowisko uczestników systemu opieki zdrowotnej oczekuje. Jako fachowcy od zdrowia znamy potrzeby naszych pacjentów i często my sami albo nasi bliscy pacjentami jesteśmy, specjalizujemy się w organizacji systemu, medycynie i opiece nad pacjentami, na finansowaniu itd. W tym momencie będziemy mieli fachowca z grona kluczowych uczestników systemu ochrony zdrowia, w pełni wykwalifikowanego, z praktyką w łączeniu i organizowaniu różnych grup podmiotów leczniczych, nie tylko szpitalnych.

Nie zapominajmy o tym, że Szpitale Pomorskie, które konsolidowała z takim powodzeniem nowa szefowa resortu, to nie tylko szpitale – i to różnej wielkości – ale też poradnie specjalistyczne, diagnostyczne, rehabilitacja. Dlatego też minister, która jest fachowcem z doświadczeniem, ze znajomością prawa i przede wszystkim z umiejętnością współpracy z dużymi zespołami ludzkimi i umiejętnością godzenia interesów różnych grup – a takie grupy podobnie działają jak w skali kraju – daje nadzieje na spełnienie oczekiwań większości środowiska. Te nadzieje koncentrują się wokół tego, że na czele systemu będziemy mieć fachowców do umożliwiania nam wprowadzania najlepszych rozwiązań i współpracy ponad podziałami. Przed nami jest wiele do zrobienia, dlatego ważne jest, żebyśmy zbyt często nie artykułowali przesadnie rozbieżnych interesów różnych grup, ale dali szansę osobie oczekiwanej przez środowisko, jaką jest w opinii wielu nowa pani minister.

Czy ta zmiana jest też szansą na realizację postulatu premiera Donalda Tuska – który wzburzył nim środowisko medyków – jakim jest poprawa sytuacji pacjentów, a nie lekarzy?

Wydaje mi się, że ten postulat nie został doprecyzowany przez premiera. Uważam, że premier miał na myśli nie tyle kwestie dotyczące jakości samego procesu leczniczego, co kwestie organizacji systemu. Nie zapominajmy, że nasz system jest bardzo poszatkowany. Pacjent nie ma zagwarantowanej ciągłości opieki, jest zagubiony w systemie. I tutaj osoba potrafiąca łączyć i organizować różne podmioty lecznicze w grupę sprzyjającą ciągłości procesu leczniczego – co z punktu widzenia pacjenta jest wartością – jest jak najbardziej pożądana. W mojej opinii premier właśnie to miał na myśli, chociaż tego nie doprecyzował, ale od doprecyzowania kierunków zmian jest właśnie minister. Również jako praktykujący lekarz uważam, że dobór słów przez premiera w odniesieniu do lekarzy był niefortunny, natomiast rzeczywiście w korelacji systemowej sytuacja lekarzy raczej nie wymaga poprawy. Lekarze w systemie nie są zagubieni, w tym kontekście chciałbym to oceniać i tutaj bym studził emocje.

Jak ta konsolidacja szpitali na Pomorzu wyglądała?

Konsolidacja na Pomorzu trwała wiele lat – dotyczyła struktury organizacyjnej, formy prawnej, jakości budynków, sprzętu i wielu innych spraw. Odwiedzałem ten ośrodek, rozmawiałem z zarządzającymi oraz pracownikami i mogę powiedzieć, że widziałem całkiem zaawansowaną organizację opieki zdrowotnej. Tworząc nowy skonsolidowany podmiot, zadbano też o otoczenie, o kwestie środowiskowe, z obszarem zielonym dla pacjentów. Jest to ogromna zasługa nowej minister, ale nie zrobiła tego jednoosobowo. Z tego, co obserwowałem, to w czterech szpitalach wraz z opieką ambulatoryjną udało się doprowadzić do konsolidacji pod jedną marką, zbudować tę markę, osiągać bardzo dobre wyniki leczenia, co obserwujemy w kardiologii i onkologii, gdzie te twarde punkty końcowe są naprawdę dobre, także w porównaniu międzynarodowym.

Udało się te elementy środowiskowe pogodzić i to jest bardzo dobre, bo mało kto o tym mówi. Taka anegdotka, która wówczas krążyła, dotyczyła tego, że minister, a wówczas prezes, chciała jakoby malować cały szpital na zielono, podczas gdy mówiła o „zielonym szpitalu”. I na koniec spektakularny wynik finansowy i szacunkowa wycena wartości spółki, które stawiają Szpitale Pomorskie w czołówce polskich podmiotów leczniczych.

Dopiero co dowiedzieliśmy się, że Szpitale Pomorskie, właśnie z uwagi na konsolidację i jej sposób przeprowadzenia oraz skuteczność, znalazły się w wśród finalistów konkursu World Hospital Awards, którego końcowe wyniki zostaną ogłoszone na gali podczas Światowego Kongresu Szpitali w Genewie 12 listopada br. To pokazuje, że osiągnięcia minister zdrowia i jej zespołu zostały ocenione bardzo pozytywnie przez międzynarodowe i doborowe grono jurorów spośród licznych zgłoszeń z całego świata. A pamiętajmy o tym, że nominacja musiała zawierać wiele potwierdzonych informacji o działaniu placówki oraz rekomendacji, w tym także tych dotyczących satysfakcji pacjentów.

Czy w tej konsolidacji chodziło też o to, żeby część procedur, które są bardzo kosztochłonne, realizować w przyszpitalnej AOS?

Powiem jeszcze raz, dramatycznie brakuje nam ciągłości opieki nad pacjentem. Mamy system silosowy – POZ, AOS, szpital, ZOL. Przy konsolidacji na Pomorzu udało się to w dużym stopniu przezwyciężyć. Poradnie przyszpitalne, działające chociażby w centrum onkologii czy kardiologii w Szpitalach Pomorskich, funkcjonują bardzo dobrze. Pacjent nie musi być przesyłany do innych, zewnętrznych ośrodków. To jest taka dojrzewająca organizacja koordynowanej ochrony zdrowia, która może jeszcze nie ma wszystkich niezbędnych pacjentowi elementów, jak centra koordynacji i transferów medycznych czy zintegrowana opieka podstawowa, ale to już jest bardzo duże osiągnięcie. Nie ma w Polsce tak udanego przykładu konsolidacji podmiotów leczniczych w sieci szpitali – PSZ. Jak czytałem niedawno, gdyńska spółka pod przewodnictwem pani minister to jeden z najwyżej ocenianych przez finansistów – pod względem wartości firmy – podmiotów medycznych w naszym kraju. To wszystko pokazuje, że została zbudowana wysoka wartość zarówno dla pacjentów, jak i pracowników.

Wszystko wskazuje na to, że nowa minister została powołana po to, żeby przeprowadzić reformę szpitali. Czy daje nadzieję, że to się uda?

Nowa minister jest szansą nas wszystkich na poprowadzenie reform – nie tylko szpitali – we właściwym kierunku i w odpowiedni sposób. Poprzednie propozycje zmian były bardzo wycinkowe i dotyczyły przede wszystkim współpracy mniejszych szpitali poza dużymi i średnimi miastami. Były ograniczone do sytuacji, gdzie kilka szpitali na poziomie mniejszych i podobnych do siebie powiatów powiela swoje usługi i utrzymuje podobne zasoby. Reforma miała im pomóc nawiązać współpracę poprzez tworzenie SPZOZ przez związki samorządów. Dodatkowo reforma akcentowała plany naprawcze podporządkowane wynikowi finansowemu, a nie leczniczemu. To, co zrobiła pani minister w Gdyni, to jest konsolidacja przez duże K – różnych typów szpitali, o zasięgu wojewódzkim, miejskim czy powiatowym. Mamy tu różne szpitale, które zostały skonsolidowane, w obrębie aglomeracji, do tego doszły podmioty lecznictwa ambulatoryjnego. Teraz chodzi o to, żebyśmy nie ograniczali tej reformy do małych szpitali poza dużymi miastami – chociaż tam też jest ona potrzebna – ale do tworzenia struktur bardziej rozbudowanych, czyli organizacji koordynowanej ochrony zdrowia.

Wydaje się, patrząc na działania poprzedniego kierownictwa resortu, że tu nie było takiej wizji ani też koncepcji, natomiast w PFSz Jolanta Sobierańska-Grenda jako przewodnicząca Rady Naczelnej uczestniczyła w opracowaniu stanowisk i propozycji dotyczących zmian w kierunku tworzenia konsorcjów koordynowanej ochrony zdrowia. W takim modelu współpracujące ze sobą podmioty lecznicze miałyby by być preferencyjnie wynagradzane i za wynik całościowy leczenia, za tę wartość zdrowotną, o którą przecież nam wszystkim chodzi. Może właśnie to miał na myśli premier, pewnie czytając nasze publikacje – stworzenie takich organizacji poprawiłoby sytuację pacjentów. Dziś cały czas brniemy w ślepy zaułek, jesteśmy bardzo sfokusowani na poprawienie tzw. dostępności, a to nie jest kluczowy wskaźnik jakości opieki zdrowotnej i wcale nie musi wiązać się z istotną wartością zdrowotną. Dostępność oczywiście ma znaczenie, obecnie jednak chyba najbardziej polityczne. Kolejne rządy oraz opozycja licytują się na obietnice jak najszybszej możliwości wizyt u lekarzy specjalistów szczegółowych, najlepiej bez wstępnej oceny przez lekarzy specjalistów ogólnych, że użyję takiej całkiem zrozumiałej terminologii, choć społeczeństwo – nie wiadomo dlaczego – zostało przekonane, że specjalista to lekarz pracujący poza podstawową opieką zdrowotną. 

Patrząc z punktu widzenia standardów międzynarodowych, to liczba wizyt i procedur oraz nieograniczone możliwości jak najszybszego odwiedzenia lekarza specjalisty poza POZ zazwyczaj nie przekładają się na lepszy wynik zdrowotny. Istnieje wręcz niebezpieczeństwo dalszej fragmentaryzacji opieki poprzez zbyt częste wizyty u specjalistów wąskich dziedzin i pogorszenie ciągłości opieki oraz trudności w koordynacji. Zresztą podobną sytuację mamy w szpitalach, są one podzielone pod względem szczegółowych specjalizacji lekarskich zamiast (tam, gdzie to możliwe) stopnia ciężkości stanu pacjenta i potrzebnego stopnia natężenia terapii. Chlubnym wyjątkiem są oddziały intensywnej terapii. Wspieranie pacjenta w jego podróży po systemie, nawigowanie i pomaganie mu, żeby znalazł pomoc w odpowiednim miejscu i czasie, nie jest równoznaczne z natychmiastową dostępnością do wizyt u lekarzy specjalistów poza POZ. To jest droga w niewłaściwym kierunku z punktu widzenia uznanych na świecie trendów jakości opieki zdrowotnej, a przy tym finansowo nie do wytrzymania w perspektywie. Jako Polacy już teraz zbyt często odwiedzamy lekarzy specjalistów szczegółowych, a i specjalizacji lekarskich mamy znacznie za dużo. Mam nadzieję, że minister, która propozycje PFSz współtworzyła, będzie szła w kierunku wizji, którą wspólnie nakreśliliśmy – czyli zrównoważonego systemu ochrony zdrowia ponad podziałami. System zrównoważony to właśnie pacjent otrzymujący świadczenie we właściwym miejscu i czasie, świadczenie dostarczające konkretnej wartości zdrowotnej, a ponad podziałami – to organizacje koordynowanej ochrony zdrowia złożone z różnych podmiotów leczniczych utrzymujące podopiecznych w jak najlepszym zdrowiu.

Pojawiają się pojedyncze głosy ze strony szpitali powiatowych, że konsolidacja prowadzona przez panią minister dotyczyła dużych placówek, a nie szpitali powiatowych, i że szpitale powiatowe znów będą traktowane po macoszemu. Czy szpitale powiatowe powinny się tego obawiać?

To nadmiernie emocjonalna reakcja. Nowa minister jest po to, żeby łączyć, a nie dzielić szpitale na powiatowe, wojewódzkie czy inne. Szpitale Pomorskie to przykład, gdzie udało się połączyć w jeden organizm szpitale o różnych poziomach zabezpieczenia. Powinniśmy wreszcie odejść od tej nomenklatury własnościowej, a jednak mówić o referencyjności i zasięgu – mówić, co dany szpital w danym miejscu ma wykonywać, czyli w przyszłości szpitale o pierwszym, drugim, trzecim, ewentualnie czwartym stopniu referencyjności, a obecnie placówki poszczególnych poziomów zabezpieczenia w systemie podstawowego szpitalnego zabezpieczenia. Taką mamy obecnie obowiązującą ustawę – właśnie o sieci szpitali. Z drugiej strony tworzenie organizacji koordynowanej ochrony zdrowia absolutnie wymaga tych szpitali na pierwszym poziomie referencyjności, które zwykliśmy nazywać powiatowymi, ale też miejskimi czy czasem ogólnymi – całkiem dobra nazwa, choć prawie wszyscy chcą być specjalistyczni. W tej grupie są też szpitale z własnością prywatną lub mieszaną, np. spółki operatorskie. Nie zapominajmy o tym, że według informacji Narodowego Funduszu Zdrowia na jednym z posiedzeń trójstronnego zespołu, wśród szpitali na pierwszym poziomie zabezpieczenia około 70 stanowią jednostki, które mają przeważającą własność prywatną. Nie widzę zatem powodów do obaw. Konsolidacja powinna mieć swoich liderów i to powinny być te najmocniejsze szpitale, które mają największe zasoby i możliwości, oraz najlepsi menedżerowie, tacy jak np. pani minister. Nowa szefowa resortu raczej będzie się starać, żeby te słabsze szpitale ciągnąć w górę, uwalniać z problemów poprzez współpracę z mocniejszymi szpitalami i innymi podmiotami leczniczymi – po to, aby racjonalnie gospodarować zasobami, dbając o bezpieczeństwo pacjentów. Ponieważ w tej chwili fragmentaryzacja opieki i zagubienie pacjenta w systemie jest największym problemem z punktu widzenia jakości opieki zdrowotnej i całościowego wyniku zdrowotnego. W tym kontekście milion czy więcej szybkich wizyt u lekarzy specjalistów szczegółowych problemu nie rozwiąże, a może go wręcz pogłębić. Niemal wszyscy pracodawcy, zarówno ci kierujący mniejszymi podmiotami, jak i tymi dużymi, zgłaszają konieczność odpolitycznienia ochrony zdrowia, czyli to, na co postawił premier przy rekonstrukcji rządu. Nominacja pani minister jest kierunkiem na odpolitycznienie, czyli na zarządzanie przez fachowców cieszących się poparciem środowiska. Musimy jednak powiedzieć sobie jasno – to odpolitycznienie powinno dotyczyć też szczebla lokalnego i tutaj wydaje mi się, że nawet w tych mniejszych ośrodkach – powiatach, miastach – dobrze byłoby również pójść za ciosem. Przekazać zarządzanie ochroną zdrowia fachowcom i ich wspierać.

Czego najbardziej pan się spodziewa po nowej minister pod kątem oczekiwań środowiska?

Dobrego kontaktu ze wszystkimi stronami trójstronnego zespołu, zwiększenia jego wagi, bo to jest takie najwłaściwsze forum do dyskusji, opiniowania i konsensusu. W skład zespołu wchodzą przecież przedstawiciele ministerstwa, wszystkich central związków zawodowych i organizacji pracodawców, a zatem wszystkich, którzy pracują na rzecz pacjenta i dobrze się na tym znają. Tu bym się spodziewał dużo większej aktywności w tym zespole ze strony pani minister – w stosunku do jej poprzedniczki – oczywiście wspartej przez nowych współpracowników i ze strony kierownictwa Narodowego Funduszu Zdrowia. To właśnie NFZ, jako instytucja, której najbardziej zależy na finansowaniu jak najlepszego wyniku zdrowotnego i na utrzymywaniu ubezpieczonych w jak najlepszym zdrowiu, może być katalizatorem zmian w kierunku tworzenia organizacji koordynowanej ochrony zdrowia i opracowania mechanizmów wynagradzania za wartość dla pacjenta. To byłoby moim zdaniem całkiem odpowiednie i zacne zadanie dla NFZ. To nie jest kreowanie polityki zdrowotnej, bo to jest oczywiście prerogatywa ministerstwa, ale przygotowanie mechanizmów do prowadzenia polityki zdrowotnej – healthcare policy, a nie politics – jaką pani minister będzie pewnie chciała prowadzić, i jak najlepszej współpracy z organizacjami pozarządowymi, które w Polsce są niezwykle rożnorodne i stanowią ogromną wartość, a przy tym unikatową w skali europejskiej.

Wierzę, że nowa minister będzie miała możliwość dobierania najlepszych współpracowników i zapewne będzie powoływała bardzo różnorodnych, z bardzo różnym wykształceniem medycznym i zarządczym, z wiedzą i praktyką, a przy tym pozytywnie nastawionych i otwartych na dialog. To najprawdopodobniej będzie bardzo reprezentatywne ministerstwo, gdzie podobnie jak pani minister, jej współpracownicy w randze wiceministrów będą fachowcami apolitycznymi, cieszącymi się poparciem uczestników systemu. Mam także nadzieję, że i nowo wybrany prezydent Polski takiego poparcia topowym fachowcom od zdrowia udzieli.

7 i 8 października Wydawnictwo Medyczne Termedia wspólnie z Polską Federacją Szpitali organizuje IX Kongres Wizja Zdrowia – Diagnoza i Przyszłość – Foresight Medyczny i Kongres Hospital & Healthcare Management, na który serdecznie zapraszamy.

Menedzer Zdrowia facebook

 
© 2025 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.