Reforma porodówek – specjalne całodobowe punkty opieki
| Tagi: | Tomasz Maciejewski, szpital, szpitale, porodówka, porodówki, oddział, oddział szpitalny, oddział ginekologiczno-położniczy, oddziały ginekologiczno-położnicze, co z tymi porodówkami |
– Tam, gdzie oddziały położniczo-ginekologiczne nie będą funkcjonować w dotychczasowej formie, chcemy tworzyć specjalne punkty działające całodobowo. Ich założeniem jest, że kobiety w ciąży fizjologicznej będą miały zapewnioną opiekę ambulatoryjną w poradniach – zapowiada wiceminister zdrowia Tomasz Maciejewski.
Z niechęci do kredytowania Narodowego Funduszu Zdrowia przez szpitale oraz demografii wynika problem zamykania porodówek w miejscach oddalonych od dużych ośrodków miejskich, jak ta w podkarpackim Lesku – pisaliśmy o tym w tekście „Czy na Podkarpaciu opłaca się być w ciąży (i utrzymywać porodówki)”.
„Dziennik Gazeta Prawna” pyta wiceministra zdrowia Tomasza Maciejewskiego, co będzie z takimi oddziałami na rubieżach.
Przedstawiciel resortu zapowiada, że jeszcze w tym kwartale pojawi się rozwiązanie dla takich regionów.
– Tam, gdzie oddziały położniczo-ginekologiczne nie będą funkcjonować w dotychczasowej formie, chcemy tworzyć specjalne punkty działające całodobowo. Ich założeniem jest, że kobiety w ciąży fizjologicznej będą miały zapewnioną opiekę ambulatoryjną w poradniach – dostępni będą lekarze i położne. Ciąże z ryzykiem będą od razu kierowane do ośrodków o wyższym stopniu referencyjności. Natomiast do samego porodu kobieta będzie transportowana do wskazanego szpitala w regionie. Na wypadek, gdyby transport ze wskazań medycznych nie był możliwy, w takim punkcie będzie w pełni wyposażone miejsce, gdzie będzie można bezpiecznie odebrać poród. Wszystko jest skoordynowane z transportem sanitarnym, noworodkowym, a nawet z Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym – wyjaśnia wiceminister Maciejewski.
Mówi też, że w resorcie tworzona jest mapa szpitali położniczych w Polsce, z której wynikałoby, które placówki mają potencjał do konsolidacji i przejęcia porodów z okolicy.
– Dążymy do tego, by dla bezpieczeństwa pacjentek w szpitalu odbywało się minimum 400 porodów rocznie. Już teraz 75 proc. porodów w Polsce odbywa się w placówkach, gdzie jest ich ponad 600 rocznie. Kobiety same wybierają miejsca, w których czują się bezpieczniej i mają lepszą jakość opieki. Musimy pamiętać, że obecna sieć szpitali powstawała w innych realiach demograficznych. Średnia odległość między oddziałami położniczymi w Polsce wynosiła do niedawna 30–40 km. Przy 800 tys. porodów rocznie w latach 80. miało to sens, ale przy obecnych 270 tys. i prognozowanych 220 tys. za rok utrzymywanie tak gęstej siatki jest nieefektywne i potencjalnie niebezpieczne. Natomiast nierentowne oddziały położnicze mogą być efektywnie zamieniane w ginekologiczne – mówi w „Dzienniku Gazecie Prawnej” Tomasz Maciejewski.
Przeczytaj także: „Porodówki – czas trudnych decyzji”, „Porodówki do zamknięcia – 2025” i „Czy na Podkarpaciu opłaca się być w ciąży (i utrzymywać porodówki)”.

