
Porodówki – czas trudnych decyzji ►
– Musimy uporać się z gigantycznym problemem, jakim jest dramatycznie zmniejszająca się liczba ciąż. Rozumiem to, że kierownictwo Ministerstwa Zdrowia stara się zrobić coś, co pozwoli racjonalizować wydatki porodówek – stwierdził dyrektor Ginekologiczno-Położniczego Szpitala Klinicznego Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu Radosław Mądry, komentując wypowiedź wiceministra.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w resorcie zastanawiają się, czy nie byłoby dobrze, aby zamiast niektórych porodówek powstawały izby porodowe. W szpitalach nie byłoby oddziałów jako takich, ale miałyby być tam w pogotowiu dwie położne i karetki gotowe do przewiezienia rodzącej do najbliższego szpitala. Jeśli kobiety ze względów medycznych nie mogłyby zostać przetransportowane, szpitale musiałyby porody w trybie pilnym przyjąć. Narodowy Fundusz Zdrowia miałby płacić podmiotom za to w formie ryczałtu – pieniądze nie byłyby uzależnione od liczby przyjętych porodów – o tym i planie kierownictwa resortu (o czym w Sejmie mówił wiceminister zdrowia Tomasz Maciejewski) pisaliśmy w tekście „Reforma porodówek”, a o komentarz podczas IX Kongresu Wizja Zdrowia – Diagnoza i Przyszłość – Foresight Medyczny poprosiliśmy dyrektora Ginekologiczno-Położniczego Szpitala Klinicznego Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu Radosława Mądrego.
Wypowiedź eksperta poniżej, pod wideo dalsza część tekstu.
Czas trudnych decyzji
– Musimy uporać się z gigantycznym problemem, jakim jest dramatycznie zmniejszająca się liczba ciąż. Rozumiem to, że kierownictwo Ministerstwa Zdrowia stara się zrobić coś, co pozwoli racjonalizować wydatki – zaczął dyrektor Radosław Mądry.
Czy to dobre rozwiązanie?
– Jestem dyrektorem szpitala ginekologiczno-położniczego, w którym przyjmowanych jest najwięcej porodów w Polsce – podkreślił Radosław Mądry, sugerując, że odpowiedź na to byłaby dla niego niezręczna.
Przyznał jednak, że w niektórych szpitalach powiatowych, gdzie liczba odebranych porodów jest niewielka, dyrektorzy mają dylematy, jak zatrzymać zespoły medyczne, które kosztują dużo pieniędzy, i co zrobić, aby się bilansować finansowo.
– Powtórzę: rozumiem, że kierownictwo resortu stara się działać – ocenił.
Dyrektor Mądry przyznał, że przed nami czas zmian i pytań w położnictwie.
– Na niektóre z nich nie ma łatwych odpowiedzi – stwierdził ekspert.
– Podjęcie jakiejkolwiek decyzji będzie trudne, powinniśmy jednak być racjonalni. Tak, aby efektem była zwiększenie bezpieczeństwa pacjentów i oszczędności dla systemu – podsumował.
Kiedy jest niebezpiecznie?
– Utrzymywanie oddziałów położniczych, w których przyjmowanych jest po 30, 80 i nawet 100 porodów rocznie, jest zagrożeniem dla kobiet rodzących – mówił 25 września w Sejmie wiceminister zdrowia Tomasz Maciejewski, podkreślając, że dla bezpieczeństwa rodzących bardzo ważne jest doświadczenie personelu medycznego.
– Aby zachować jego sprawność, musi się odbywać przynajmniej jeden poród dziennie na oddziale – dodał.
O opinię przedstawiciela dużego szpitala położniczego spytaliśmy dyrektora Radosława Mądrego.
– Chcielibyśmy, aby ciąże kończyły się naturalnymi porodami. To jest najlepsze dla kobiet. Niestety, w niektórych sytuacjach wymagane są działania zabiegowe, a jeśli tych nie wykonuje się odpowiednio często, to po prostu personel medyczny traci wprawę, co jest niebezpieczne – mówił Radosław Mądry, komentując wypowiedź wiceministra.
Więcej w tekście „Kiedy porody są niebezpieczne?”.
Przeczytaj także: „Porodówki do zamknięcia – 2025” i „Czy na Podkarpaciu opłaca się być w ciąży (i utrzymywać porodówki)”.