
Przesuwane zabiegi – nic nowego
Tagi: | Jolanta Sobierańska-Grenda, finanse, szpital, szpitale |
– Zaplanowane na koniec tego roku zabiegi mogą być w niektórych szpitalach przekładane na początek przyszłego – zapowiedziała minister zdrowia Jolanta Sobierańska-Grenda. Powód? Proste – brakuje pieniędzy i trzeba szukać oszczędności.
O problemach z finansowaniem ochrony zdrowia minister rozmawiała z RMF FM.
Kłopoty
W przyszłorocznym budżecie na ochronę zdrowia zabraknie 23 mld zł, a w tegorocznym budżecie 14 mld zł. Do Narodowego Funduszu Zdrowia za pierwsze osiem miesięcy bieżącego roku ze składek zdrowotnych wpłynęła kwota o 3,5 mld zł mniejsza, niż pierwotnie zakładano.
Konieczne jest więc szukanie i dodatkowych pieniędzy, i oszczędności.
Minister zdrowia przyznała, że w związku z finansami w zdrowiu w niektórych szpitalach może powtórzyć się to, co było przed rokiem – w listopadzie i w grudniu szpitale w trudnej sytuacji przekładały terminy zabiegów, które nie były pilne, na kolejny rok. Dotyczyło to ortopedii.
– To nie jest nic nowego. Przesuwanie jest racjonalne, bo szpitale szacują, ile mogą wykonać świadczeń – podkreśliła Jolanta Sobierańska-Grenda.
– Jeśli chodzi o budżet na przyszły rok, jest on w trakcie procedowania. Mamy dodatkowe 26 mld zł. Już wiemy, że jest to kwota niewystarczająca – potrzeba dodatkowych 23 mld zł. Mamy świadomość, że musimy podjąć pewne działania reformatorskie – stwierdziła.
Szefowa resortu zdrowia podkreśliła, że szpitale na pewno bez opóźnień będą wykonywać wszystkie pilne operacje i zabiegi oraz prowadzić programy lekowe.
Przeczytaj także: „Czy NFZ bankrutuje – i kto to wszystko psuje?”.