Dawid Żuchowicz/Agencja Wyborcza.pl
Dawid Żuchowicz/Agencja Wyborcza.pl

Prywatyzacja według minister

Udostępnij:

Czym dla minister zdrowia Jolanty Sobierańskiej-Grendy jest prywatyzacja w ochronie zdrowia?

Szefowa resortu w rozmowie z „Rzeczpospolitą” odpowiada na pytanie, jak rozumie termin „prywatyzacja w ochronie zdrowia”.

– Pomysł łączenia samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej ze spółkami prawa handlowego, który pojawił się podczas prac nad ustawą o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych, w której zapisano reformę szpitali, faktycznie wywołał u niektórych interesariuszy obawy, że dojdzie do prywatyzacji, choć właściwe słowo to tutaj „komercjalizacja” – przyznaje Jolanta Sobierańska-Grenda i odwołuje się do swojej przeszłości. 

– Jeśli ktoś prześledzi moją historię zawodową, to żaden ze szpitali, które restrukturyzowałam lub przekształcałam w spółki prawa handlowego, nie został sprywatyzowany. We wszystkich stuprocentowym właścicielem jest samorząd województwa czy samorząd powiatowy. Sama „konsolidacja” to już w ogóle pojęcie, które jest dalekie od prywatyzacji, ponieważ mówimy o łączeniu szpitali publicznych. Dlatego ja bym tej prywatyzacji absolutnie nie wkładała do terminu „konsolidacja”. Gdyby przeprowadziła pani wśród pacjentów sondę z pytaniem o to, czy szpital działa w formie SPZOZ czy spółki prawa handlowego, to okazałoby się, że to nie do końca ich interesuje. Pacjent chce mieć usługę na Narodowy Fundusz Zdrowia, w miarę szybko, profesjonalnie i w dobrych warunkach, a reszta jest kwestią zainteresowania pracowników, czasami też polityków. Wydaje się, że dzisiaj na szczęście te terminy nam się trochę w Polsce zadomowiły i już wiemy, że ta spółka prawa handlowego to nie jest coś strasznego i to nie jest powiązane wprost z prywatyzacją – mówi minister w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.

Dla minister to nie jest coś strasznego, ale dla polityków z Lewicy może takie być.

Czy Jolanta Sobierańska-Grenda nie obawia się nacisków politycznych?

– Z politykami pracuję właściwie całe swoje życie, bo od lat jestem w sektorze publicznym. Zawsze właścicielem szpitala czy szpitali, które restrukturyzowałam, był samorząd, który w mniejszym lub większym stopniu jest jednak polityczny. Wierzę, że jeżeli w zdrowiu postawi się na priorytety, czyli na leczenie ludzi, na bezpieczny szpital dla pacjenta, to z politykami można uzyskać kompromis. A szpital jest naprawdę ostatnim miejscem, do którego należałoby kierować jakąś akcję propagandową. Tam ludzie są w już dostatecznym stresie i należy zająć się leczeniem pacjenta, a nie uprawianiem polityki – podsumowuje.

Przeczytaj także: „Oddłużanie bez przymuszania” i „Doktor konsolidacji”.

Menedzer Zdrowia facebook

 
© 2025 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.