Na zmianach w wynagrodzeniach lekarzy ucierpią pacjenci?
| Tagi: | wynagrodzenia, lekarz, lekarze, zarobki lekarzy, wysokość zarobków lekarzy, Ministerstwo Zdrowia, Zespołu Trójstronnego ds. Ochrony Zdrowia, Łukasz Jankowski, Naczelna Rada Lekarska |
Samorząd lekarski alarmuje, że ustanowienie limitu zarobków medyków na zasadach zaproponowanych przez Ministerstwo Zdrowia to prosta ścieżka do prywatyzacji ochrony zdrowia w Polsce.
Zgodnie z propozycją, jaką resort przesłał członkom Trójstronnego Zespołu ds. Ochrony Zdrowia, w przyszłości stawka godzinowa brutto dla lekarza nie mogłaby wynosić więcej niż jedną dwudziestą płacy minimalnej. W 2026 r. wyniesie ona 4806 zł brutto, co przekłada się na maksymalnie 240 zł brutto za godzinę pracy lekarza.
Jak podaje „Rzeczpospolita”, w dokumencie wskazano, że „kierownik podmiotu leczniczego miałby możliwość zwiększenia wysokości stawki godzinowej brutto (…) w związku z wykonaniem określonych w umowie dodatkowych warunków, przy czym takie zwiększanie nie mogłoby skutkować uzyskaniem prawa do wynagrodzenia w wysokości wyższej niż 10-krotność minimalnego wynagrodzenia za pracę za liczbę godzin pracy stanowiącą ekwiwalent etatu”. To maksymalnie 48 tys. zł.
Jednocześnie – jak dodaje gazeta – lekarz wykonujący zabiegi nie mógłby zawrzeć ze szpitalem kontraktu w wymiarze mniejszym niż to, co odpowiada połowie etatu. Inna zmiana na tapecie to koniec z tzw. procentem od procedury. Chodzi o sytuację, w której lekarz otrzymuje określoną część od kwoty, jaką szpital dostaje od Narodowego Funduszu Zdrowia np. za wykonanie określonego zabiegu – pisze „Rz”.
Propozycje resortu zdrowia budzą emocje, zarówno co do formy prezentacji, jak i samej treści.
– Do Naczelnej Rady Lekarskiej docierają niepodpisane przez nikogo fiszki, będące – jak rozumiemy – zapisami efektów rozmów dotyczących wynagrodzeń, które ministerstwo toczyło w ramach prezydium trójstronnego zespołu. Nikt z MZ nie kontaktował się w sposób formalny ze środowiskiem lekarskim w tej sprawie – mówi „Rzeczpospolitej” Łukasz Jankowski, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. – Taką formę prowadzenia dialogu uważamy za niepoważną – dodaje.
Zdaniem prezesa NRL same propozycje resortu są „wprost dążeniem do prywatyzacji ochrony zdrowia w Polsce”.
– Możliwość zatrudnienia na kontrakcie jedynie w wymiarze co najmniej połowy etatu czy ograniczenie elastyczności w kształtowaniu stawek i ich limit sprawi, że część lekarzy, którzy dziś pracują na kilka etatów, łatając grafiki czy wykonując dużą liczbę procedur, będzie musiała ograniczyć czas pracy i liczbę wykonywanych zabiegów, część z pewnością przejdzie do sektora prywatnego – komentuje Jankowski.
Jak ocenia, pomysł reformy jest postawiony na głowie i ucierpią na niej polscy pacjenci.
– Najpierw należy zmienić wyceny procedur, skonsolidować system, a potem rozmawiać o wynagrodzeniach. To jednak, jak widać, nie leży w możliwościach resortu, liczą się szybkie oszczędności – mówi szef samorządu lekarskiego.
– Z pewnością MZ odniesie swój cel – oszczędzi pieniądze, ograniczy wydatki nawet podwójnie, bo wprowadzając limit i przestając płacić lekarzom np. za wykonywane zabiegi, wprost ograniczy liczbę tych zabiegów i ich dostępność dla pacjentów – wskazuje Łukasz Jankowski.
Przeczytaj także: „Podwyżki czy nie – sonda „Menedżera Zdrowia”.


