NFZ uważa, że klęska to sukces

Udostępnij:
Po kontroli NIK stwierdzającej, że fundusz nie jest gwarantem jakości i dostępności, na stronie NFZ opublikowano stanowisko, z którego wynika, że wykazane nieprawidłowości są… sukcesem. Fundusz przyznaje się do nich, ale opisuje, że pomimo to oceny były pozytywne.
Dziwne to stanowisko, bo wygląda na to, że jak jest źle, to znaczy, że tak być miało, bo NFZ wiedział o wszystkim, nawet o tym, że nieprawidłowości się pojawią z niezależnych od niego przyczyn, o czym zresztą, jak w stanowisku czytamy, informował kontrolujących. Poza tym NIK – zdaniem funduszu – się myli, a ponadto prawo jest niedoskonałe i powoduje uchybienia.
W stanowisku czytamy, że izba wskazała pozytywne wywiązywanie się NFZ z „obowiązku tworzenia prawnych i organizacyjno-technicznych warunków kontraktowania świadczeń zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych (…), natomiast stwierdzone w wystąpieniu pokontrolnym nieprawidłowości dotyczyły wyłącznie: długiego terminu rozpatrywania przez prezesa NFZ (…) odwołań świadczeniodawców od decyzji dyrektorów oddziałów wojewódzkich NFZ w sprawie rozstrzygnięć komisji konkursowych; braku aktualnej informacji o kosztach udzielania świadczeń przez świadczeniodawców niezbędnej do dokonania przez prezesa funduszu wyceny poszczególnych świadczeń”.
Ale to nie jest ważne, zdaniem funduszu, bo nie jest to jego wina, a „należy zwrócić uwagę na brak jednolitych standardów wewnętrznej ewidencji i sprawozdawczości kosztowej dla podmiotów leczniczych…” Zdaniem NFZ, uniemożliwia im to wiarygodne pozyskiwanie danych o kosztach. Dalej czytamy, że wina jest po stronie MZ, ale pomimo tego fundusz zmierza do „uzyskania aktualnej wiedzy na temat kosztów kontraktowych świadczeń opieki zdrowotnej”. Po tym następuje stwierdzenie, że NIK się nie zna i nie powinna się czepiać, bo prezes NFZ przestał być z dniem 21 listopada 2013 r. organem odwoławczym II instancji.
W związku z tym NFZ uznaje, że informacja wynikach kontroli „Kontraktowanie świadczeń opieki zdrowotnej przez NFZ” jest nieadekwatne do ocen przedstawianych w wystąpieniach pokontrolnych.
NFZ nie zgadza się także, że brakuje mu przejrzystości i jest to korupcjogenne, bo stosowana przez nich procedura jest oparta na obustronnym podpisywaniu protokołów z negocjacji, co można tłumaczyć, że „jak może być korupcjogenna, jak nie jest”, a poza tym fundusz uwzględnił zalecenia pokontrolne NIK, więc nie ma czego się czepiać. A centrala NFZ i tak nie ma możliwości sprawdzenia bezpośredniego nadzoru nad sposobem prowadzenia negocjacji cenowych i ilościowych prowadzonych przez komisje z oferentami, które to wyjaśnienia przyjął NIK, więc tym bardziej wszystko jest w porządku. Pomińmy już to, że tak dogodne warunki wcześniej ktoś stworzył i teraz nie ma sensu ich zmieniać, bo przecież nieprawidłowości są wpisane w sukces.
A niewystarczająca weryfikacja ofert to też nie uwaga do funduszu, lecz do oferentów, bo fundusz nie odpowiada za prawdziwość oświadczeń i jeszcze zaznacza, że „co więcej, podanie w ofercie nieprawdziwych informacji i danych jest zagrożone karą grzywny. W ten sposób ustawodawca w sposób jednoznaczny wskazał, że ciężar weryfikacji prawdziwości oświadczenia spoczywa przede wszystkim na osobie, która je składa”. To „przede wszystkim” nie ma już dla funduszu znaczenia, bo on jest czysty i prawy, a wiadomo, że oferenci będą kombinować, a urząd nie, bo urząd to urząd i basta. Pomimo to fundusz i tak sprawdza i kontroluje, choć nie ma obowiązku i mocy, aby sprawdzić wszystkie, to i tak w tym scenariuszu ma wynikać, że ten bohater to jest „ten dobry”. Ustawodawcą przy tym nie jest Orwell, ale łatwo się pomylić.
Na zakończenie stanowiska czytamy i już wiemy, kto jest dobry, a kto zły i dlaczego: „Przedstawiając powyższe, jeszcze raz należy podkreślić, iż przygotowane i wdrożone przez prezesa funduszu w ramach ustawowych kompetencji narzędzia i regulacje do kontraktowania świadczeń opieki zdrowotnej były nie tylko wystarczające, ale i skuteczne. Wskazane natomiast przez NIK uchybienia wynikały w głównej mierze z obowiązujących w tym obszarze uregulowań prawnych”.
I przy ostatniej części tego zdania należy się chwilę zatrzymać, bo ona tłumaczy nam wszystko – NFZ wyjaśnia, że nie byłoby uchybień, gdyby prawo było po jego stronie, a że nie jest, to niech NIKt się nie czepia.
Fundusz przy tym upomina NIK, że nie powinna podawać wspomnianych informacji do publicznej wiadomości, tylko najpierw trzeba było zaczekać na to stanowisko, aby wiedzieć, co można, a co nie.
NFZ na razie nie ma nowego prezesa ani I sekretarza i nie jest partią jedyną słuszną, ale to tak, gdyby kto pytał.
 
© 2025 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.