
Jaki beton w NFZ przeszkadza medycynie paliatywnej?
Dyrektorzy i prezesi NFZ to osoby etyczne i ludzie sumienia. Ale ze względów "politycznych" rotacja na tych stanowiskach jest zbyt duża, by mogli skruszyć beton w NFZ – podsumowała dr Jadwiga Pyszkowska, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Paliatywnej, przedstawiając diagnozę problemów dyrektorowi Departamentu ds. Służb Mundurowych NFZ podczas dyskusji panelowej konferencji Opieka Paliatywna w Polsce 2014.
Dyskusja panelowa – finansowanie opieki paliatywnej – otworzyła trzecią edycję konferencji Opieka Paliatywna w Polsce. Spotkanie zorganizowane w Hotelu Westin w Warszawie adresowane jest do zarządzających jednostkami opieki paliatywnej, lekarzy, pielęgniarek oraz tych, którzy stykają się z pacjentami potrzebującymi takiej opieki. To okazja, by omówić problemy medycyny paliatywnej, zaprezentować najnowsze metody terapeutyczne, także przedstawicielom systemu.
Dziś dr Jadwiga Pyszykowska, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Paliatywnej, na wstępie dyskusji powiedziała, że dla niej dużym przeżyciem jest, iż kolejny raz środowisko przedstawicieli medycyny paliatywnej może spotkać się i prowadzić tak ważne merytoryczne rozmowy. Akcentowała, iż lekarze nie są dla resortu zdrowia, dla koszyka świadczeń gwarantowanych, dla Narodowego Funduszu Zdrowia, dla dyrektorów szpitali, lecz dla pacjentów. – Dobrze by było,aby wymienione podmioty także pamiętały, że są „dla pacjentów”, a nie dla nas. Jak dają pieniądze nam, to nie dają ich nam, tylko pacjentom. Jesteśmy tylko pośredniakami – mówił dr Pyszkowska.
Dr Aleksandra Ciałkowska-Rysz, krajowy konsultant w dziedzinie medycyny paliatywnej, wprowadzając do obecnej sytuacji finansowej w opiece paliatywnej, informowała m.in., jak wzrastała liczba świadczeniodawców z rozbiciem np. na opiekę stacjonarną – w 2010 roku świadczeniodawców było dużo mniej niż w 2012, w którym to, było ich praktycznie dwa razy więcej.
– Spowodowane było to tym, że w 2009 roku nastąpiło zwiększenie nakładów na opiekę paliatywną, co przyczyniło się do powstawania takich jednostek. Niestety w kolejnych latach nastąpiła stagnacja – informowała. Omawiając sytuację hospicjów domowych akcentowała, że od 2011 praktycznie nie powstają takie placówki. W przypadku poradni medycyny paliatywnej, jednostek, które powinny mieć jak największą dostępność, także nie jest dobrze.
– Sposób ich finansowania spowodował, że poradnie te zaczęły wymierać. W tej chwili zostało ich ponad 100. Są województwa, w których ich nie ma. Spowodowane jest to tym, że w skład oferowanych świadczeń takich podmiotów wchodzi – porada lekarza, pielęgniarki, psychologa, wizyty domowe u pacjentów. A kwoty, za które się to odbywa wynoszą od 25 zł do 40 zł. W ramach 40 zł pacjenta możemy przyjąć w poradni, ale jechać do niego, nieraz 40 km czy więcej, raczej się nie da – dodała.
Dr Ciałkowska-Rysz zwróciła także uwagę, że przełomowym rokiem dla medycyny paliatywnej w Polsce był rok 2008, kiedy to znacząco zwiększono nakłady. Był to jedyny taki moment. Od tego czasu, nic się nie zmieniło, jeśli chodzi o kwoty przeznaczane na osobodzień czy za poradę.
Prezentowane nakłady na opiekę paliatywną w przeliczeniu na jednego mieszkańca, z podziałem na województwa, także zaskakiwały. Okazało się, że jeżeli ktoś mieszka w zachodniopomorskim, to szanse na opiekę paliatywną, ma znikomą. Zaś mieszkańcy województw np. wielkopolskiego, kujawsko-pomorskiego, na taką opiekę mogą liczyć. W każdym z tych województw jest hospicjum domowe i wiele jednostek stacjonarnych.
Dr Andrzej Stachowiak, podnosił, że opieka poradni medycyny paliatywnej jest słabo wykorzystywana, a mogłaby skutecznie służyć chorym. – Problemem jest udźwignięcie kosztów w opiece stacjonarnej, która jest niedofinansowana oraz dostępność do opieki ambulatoryjnej – mówił. W posumowaniu zaznaczył, że trzeba m.in. opracować nowy sposób rozliczania opieki stacjonarnej oraz zwiększyć dostępność do opieki ambulatoryjnej.
Arkadiusz Kosowski dyr., Departamentu ds. Służb Mundurowych NFZ, zaznaczył, że uczestnicząc w wielu spotkaniach, rzadko ma okazję spotkać się z tak merytoryczną i dokładną analizą finansową. Zapewnił, że uzyskaną wiedzę rozpowszechni w Funduszu.
– Ostatnie trzy lata, co trzeba przyznać, to pewna stagnacja, jeśli chodzi o finansowanie świadczeń w systemie. Budżet nie przyrasta w taki tempie, jak przyrastał w latach minionych – mówił.
Dr Jadwiga Pyszkowska, zabierając głos w dyskusji, przedstawiła dyr. Kosowskiemu „polityczną” diagnozę problemu, bo merytoryczne kwestie zostały już zaprezentowane.
– Życzliwie i przyjaźnie wierzę w pana dobrą wolę zmian, bo to każdy prezes i dyrektor mówi w mediach i na konferencjach. I na pewno tak jest, bo jesteście osobami etycznymi i osobami sumienia. Ale macie coś, czego brakuje politycznie (w polityce ochrony zdrowia). Beton. Zmieniacie się jako dyrektorzy, prezesi – nie zmienia się beton w Narodowym Funduszu Zdrowia – akcentowała.
- Dlaczego nie dopuścicie naszych ludzi, ekspertów – konsultantów do prac przy kształtowaniu polityki finansowej w tymże dziale, organizacji systemu – pytała.
Poniekąd wezwany do odpowiedzi dyr. Kosowski powiedział: – Nie do końca podzielam pogląd, jako pracownik Funduszu, żywiąc nadzieję, że nie w całym Funduszu beton funkcjonuje. Jeśli funkcjonuje, to należy go skruszyć. Nie ma przeszkód do tego, żeby korzystać z mądrości i doświadczenia konsultantów i w wielu miejscach tak się dzieje.
Dziś dr Jadwiga Pyszykowska, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Paliatywnej, na wstępie dyskusji powiedziała, że dla niej dużym przeżyciem jest, iż kolejny raz środowisko przedstawicieli medycyny paliatywnej może spotkać się i prowadzić tak ważne merytoryczne rozmowy. Akcentowała, iż lekarze nie są dla resortu zdrowia, dla koszyka świadczeń gwarantowanych, dla Narodowego Funduszu Zdrowia, dla dyrektorów szpitali, lecz dla pacjentów. – Dobrze by było,aby wymienione podmioty także pamiętały, że są „dla pacjentów”, a nie dla nas. Jak dają pieniądze nam, to nie dają ich nam, tylko pacjentom. Jesteśmy tylko pośredniakami – mówił dr Pyszkowska.
Dr Aleksandra Ciałkowska-Rysz, krajowy konsultant w dziedzinie medycyny paliatywnej, wprowadzając do obecnej sytuacji finansowej w opiece paliatywnej, informowała m.in., jak wzrastała liczba świadczeniodawców z rozbiciem np. na opiekę stacjonarną – w 2010 roku świadczeniodawców było dużo mniej niż w 2012, w którym to, było ich praktycznie dwa razy więcej.
– Spowodowane było to tym, że w 2009 roku nastąpiło zwiększenie nakładów na opiekę paliatywną, co przyczyniło się do powstawania takich jednostek. Niestety w kolejnych latach nastąpiła stagnacja – informowała. Omawiając sytuację hospicjów domowych akcentowała, że od 2011 praktycznie nie powstają takie placówki. W przypadku poradni medycyny paliatywnej, jednostek, które powinny mieć jak największą dostępność, także nie jest dobrze.
– Sposób ich finansowania spowodował, że poradnie te zaczęły wymierać. W tej chwili zostało ich ponad 100. Są województwa, w których ich nie ma. Spowodowane jest to tym, że w skład oferowanych świadczeń takich podmiotów wchodzi – porada lekarza, pielęgniarki, psychologa, wizyty domowe u pacjentów. A kwoty, za które się to odbywa wynoszą od 25 zł do 40 zł. W ramach 40 zł pacjenta możemy przyjąć w poradni, ale jechać do niego, nieraz 40 km czy więcej, raczej się nie da – dodała.
Dr Ciałkowska-Rysz zwróciła także uwagę, że przełomowym rokiem dla medycyny paliatywnej w Polsce był rok 2008, kiedy to znacząco zwiększono nakłady. Był to jedyny taki moment. Od tego czasu, nic się nie zmieniło, jeśli chodzi o kwoty przeznaczane na osobodzień czy za poradę.
Prezentowane nakłady na opiekę paliatywną w przeliczeniu na jednego mieszkańca, z podziałem na województwa, także zaskakiwały. Okazało się, że jeżeli ktoś mieszka w zachodniopomorskim, to szanse na opiekę paliatywną, ma znikomą. Zaś mieszkańcy województw np. wielkopolskiego, kujawsko-pomorskiego, na taką opiekę mogą liczyć. W każdym z tych województw jest hospicjum domowe i wiele jednostek stacjonarnych.
Dr Andrzej Stachowiak, podnosił, że opieka poradni medycyny paliatywnej jest słabo wykorzystywana, a mogłaby skutecznie służyć chorym. – Problemem jest udźwignięcie kosztów w opiece stacjonarnej, która jest niedofinansowana oraz dostępność do opieki ambulatoryjnej – mówił. W posumowaniu zaznaczył, że trzeba m.in. opracować nowy sposób rozliczania opieki stacjonarnej oraz zwiększyć dostępność do opieki ambulatoryjnej.
Arkadiusz Kosowski dyr., Departamentu ds. Służb Mundurowych NFZ, zaznaczył, że uczestnicząc w wielu spotkaniach, rzadko ma okazję spotkać się z tak merytoryczną i dokładną analizą finansową. Zapewnił, że uzyskaną wiedzę rozpowszechni w Funduszu.
– Ostatnie trzy lata, co trzeba przyznać, to pewna stagnacja, jeśli chodzi o finansowanie świadczeń w systemie. Budżet nie przyrasta w taki tempie, jak przyrastał w latach minionych – mówił.
Dr Jadwiga Pyszkowska, zabierając głos w dyskusji, przedstawiła dyr. Kosowskiemu „polityczną” diagnozę problemu, bo merytoryczne kwestie zostały już zaprezentowane.
– Życzliwie i przyjaźnie wierzę w pana dobrą wolę zmian, bo to każdy prezes i dyrektor mówi w mediach i na konferencjach. I na pewno tak jest, bo jesteście osobami etycznymi i osobami sumienia. Ale macie coś, czego brakuje politycznie (w polityce ochrony zdrowia). Beton. Zmieniacie się jako dyrektorzy, prezesi – nie zmienia się beton w Narodowym Funduszu Zdrowia – akcentowała.
- Dlaczego nie dopuścicie naszych ludzi, ekspertów – konsultantów do prac przy kształtowaniu polityki finansowej w tymże dziale, organizacji systemu – pytała.
Poniekąd wezwany do odpowiedzi dyr. Kosowski powiedział: – Nie do końca podzielam pogląd, jako pracownik Funduszu, żywiąc nadzieję, że nie w całym Funduszu beton funkcjonuje. Jeśli funkcjonuje, to należy go skruszyć. Nie ma przeszkód do tego, żeby korzystać z mądrości i doświadczenia konsultantów i w wielu miejscach tak się dzieje.