Instytut Matki i Dziecka wznawia przyjęcia. Inaczej zostałby połączony z Centrum Zdrowia Dziecka
Od kilkunastu dni w związku z wyczerpaniem kontraktu z NFZ warszawski Instytut Matki i Dziecka wykonywał tylko zabiegi ratujące życie. Dziś ogłosił, że wznawia przyjęcia. Bo groziło mu połączenie z Centrum Zdrowia Dziecka.
-W negocjacje między placówką a Narodowym Funduszem Zdrowia zaangażował się minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. Dyrektor placówki doktor Tomasz Maciejewski powiedział, że zapraszani są pacjenci, którym pod koniec listopada przesunięto termin operacji – podaje Informacyjna Agencja Radiowa.
W ubiegłym tygodniu Instytut Matki i Dziecka zawarł wstępne porozumienie z dyrekcją , mazowieckiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia. Dyrektor Maciejewski dodał, że pieniądze na leczenie w tym roku pochodzą z przesunięć środków w ramach tegorocznej umowy.
Poczucie bezpieczeństwa małych pacjentów zostało naruszone we wrześniu. To wtedy dyrektor Centrum Zdrowia Dziecka wysłał do rządu i prezesa NFZ list, w którym apelował o pomoc finansową i ratowanie placówki, której zadłużenie sięgnęło 200 milionów złotych. Rozpętała się medialna burza, która przez pierwsze tygodnie nie przyniosła żadnych konkretów. W październiku dyrekcja CZD zawiesiła przyjęcia planowe w czterech poradniach.
Gdyby kłopoty miało jedynie Centrum Zdrowia Dziecka można by mówić o błędach w zarządzaniu. Ale kłopoty mają wszystkie polskie placówki wiodące w leczeniu dzieci. Czy to nie znak, że coś z wyceną pediatrii jest nie tak, a włodarze polskiej ochrony zdrowia oszczędzają na leczeniu dzieci, by wydać pieniądze na coś mniej potrzebnego? Krótko po ogłoszeniu do wiadomości kłopotów z długami do wiadomości swoje kłopoty zgłosił i warszawski Intstytut Matki i Dziecka i łódzki Instytut Centrum Zdrowia Matki Polki. Oba wstrzymują się z przyjęciami pacjentów.
Przy okazji padły pytania o sensowność istnienia warszawskiego Instytutu. –Po co go utrzymywać na tak wysokim stopniu referencyjności jak CZD i „Matka Polka”? Przecież funkcje tych Instytutów się dublują? – pytali eksperci.
Instytut nie miał wyjścia, przyjęcia musiał wznowić. Czy jego finanse to przetrwają?
W ubiegłym tygodniu Instytut Matki i Dziecka zawarł wstępne porozumienie z dyrekcją , mazowieckiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia. Dyrektor Maciejewski dodał, że pieniądze na leczenie w tym roku pochodzą z przesunięć środków w ramach tegorocznej umowy.
Poczucie bezpieczeństwa małych pacjentów zostało naruszone we wrześniu. To wtedy dyrektor Centrum Zdrowia Dziecka wysłał do rządu i prezesa NFZ list, w którym apelował o pomoc finansową i ratowanie placówki, której zadłużenie sięgnęło 200 milionów złotych. Rozpętała się medialna burza, która przez pierwsze tygodnie nie przyniosła żadnych konkretów. W październiku dyrekcja CZD zawiesiła przyjęcia planowe w czterech poradniach.
Gdyby kłopoty miało jedynie Centrum Zdrowia Dziecka można by mówić o błędach w zarządzaniu. Ale kłopoty mają wszystkie polskie placówki wiodące w leczeniu dzieci. Czy to nie znak, że coś z wyceną pediatrii jest nie tak, a włodarze polskiej ochrony zdrowia oszczędzają na leczeniu dzieci, by wydać pieniądze na coś mniej potrzebnego? Krótko po ogłoszeniu do wiadomości kłopotów z długami do wiadomości swoje kłopoty zgłosił i warszawski Intstytut Matki i Dziecka i łódzki Instytut Centrum Zdrowia Matki Polki. Oba wstrzymują się z przyjęciami pacjentów.
Przy okazji padły pytania o sensowność istnienia warszawskiego Instytutu. –Po co go utrzymywać na tak wysokim stopniu referencyjności jak CZD i „Matka Polka”? Przecież funkcje tych Instytutów się dublują? – pytali eksperci.
Instytut nie miał wyjścia, przyjęcia musiał wznowić. Czy jego finanse to przetrwają?