
Diagności spotkają się z ministrem Szumowskim
Redaktor:
Bartłomiej Leśniewski
Data: 24.10.2018
Źródło: BL, Krajowa Rada Diagnostów Laboratoryjnych
Na piątek 26 października minister zdrowia prof. Łukasz Szumowski zaprosił przedstawicieli samorządu diagnostów laboratoryjnych na spotkanie.
- W szpitalach w Poznaniu, Kolbuszowej, Mielcu diagności laboratoryjni i inni pracownicy laboratoriów ostatnio masowo chorowali, a to oczywiście dezorganizuje sytuację szpitali. Ministerstwo Zdrowia dostrzegło apel diagnostów i zauważyło, że praca szpitali bez udziału diagnostów laboratoryjnych może być sparaliżowana – mówi dr Ewa Świątkowska wiceprezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych.
Jak przypomina w swoim komunikacie krajowa rada od dawna widać niezadowolenie w środowisku, ale po tym jak Ministerstwo przyznało podwyżki lekarzom-rezydentom, pielęgniarkom, ratownikom medycznym diagności powiedzieli: „Dość!”. Środowisko domaga się wyjaśnień, dlaczego diagności laboratoryjni są pominiętą grupą zawodową.
- Jest to po prostu niesprawiedliwe, kiedy wszystkie grupy zostały docenione, a my nawet niezauważeni. Diagności informują nas, że niektórzy dostali podwyżki w wysokości 50-100 zł brutto. To uwłaczające w porównaniu do zarobków innych grup zawodowych pracujących w jednej placówce. To rodzi konflikty, gdyż pracownicy laboratoriów czują, że ich praca nie jest właściwie doceniana. Przypominam, że bez laboratorium i pracy diagnostów laboratoryjnych żadna placówka służby zdrowia, a szczególnie szpital, nie będzie w stanie funkcjonował, nie będzie możliwa właściwa diagnoza, nie odbędą się żadne zabiegi, czy operacje – mówi Ewa Świątkowska.
Diagności laboratoryjni chcą o tym porozmawiać z ministrem zdrowia i przedstawić swoje postulaty.
- Średnie zarobki diagnostów laboratoryjnych nie przekraczają 3 tys. zł brutto. Większość diagnostów laboratoryjnych pracuje w systemie zmianowym, gdyż pracodawcy zlikwidowali dyżury medyczne. Dlatego, jak wynika z danych, 50 procent absolwentów analityki medycznej nie chce podejmować pracy w zawodzie, bo w supermarkecie pracownicy zarabiają więcej. Stąd już widzimy niedobory kadrowe w laboratoriach – tłumaczy wiceprezes KRDL.
Jak przypomina w swoim komunikacie krajowa rada od dawna widać niezadowolenie w środowisku, ale po tym jak Ministerstwo przyznało podwyżki lekarzom-rezydentom, pielęgniarkom, ratownikom medycznym diagności powiedzieli: „Dość!”. Środowisko domaga się wyjaśnień, dlaczego diagności laboratoryjni są pominiętą grupą zawodową.
- Jest to po prostu niesprawiedliwe, kiedy wszystkie grupy zostały docenione, a my nawet niezauważeni. Diagności informują nas, że niektórzy dostali podwyżki w wysokości 50-100 zł brutto. To uwłaczające w porównaniu do zarobków innych grup zawodowych pracujących w jednej placówce. To rodzi konflikty, gdyż pracownicy laboratoriów czują, że ich praca nie jest właściwie doceniana. Przypominam, że bez laboratorium i pracy diagnostów laboratoryjnych żadna placówka służby zdrowia, a szczególnie szpital, nie będzie w stanie funkcjonował, nie będzie możliwa właściwa diagnoza, nie odbędą się żadne zabiegi, czy operacje – mówi Ewa Świątkowska.
Diagności laboratoryjni chcą o tym porozmawiać z ministrem zdrowia i przedstawić swoje postulaty.
- Średnie zarobki diagnostów laboratoryjnych nie przekraczają 3 tys. zł brutto. Większość diagnostów laboratoryjnych pracuje w systemie zmianowym, gdyż pracodawcy zlikwidowali dyżury medyczne. Dlatego, jak wynika z danych, 50 procent absolwentów analityki medycznej nie chce podejmować pracy w zawodzie, bo w supermarkecie pracownicy zarabiają więcej. Stąd już widzimy niedobory kadrowe w laboratoriach – tłumaczy wiceprezes KRDL.