
Członek komisji ds orzekania o zdarzeniach medycznych pracował w niej na zwolnieniu lekarskim
Zakład Ubezpieczeń Społecznych zainteresował się zwolnieniem lekarskim Przemysława Majdana, szefa śląskiej komisji ds. orzekania o zdarzeniach medycznych. Majdan przebywał na chorobowym a jednocześnie brał udział w posiedzeniach komisji i pracował w swojej kancelarii radcy prawnego.
Komisje ds. orzekania o zdarzeniach medycznych powstały trzy lata temu, aby skrócić ścieżkę dochodzenia roszczeń przez pacjentów, którzy doznali uszczerbku na zdrowiu wskutek błędu medycznego lub błędnej diagnozy lub rodzin w razie, kiedy nastąpiła śmierć.
Posiedzeń jest sporo, bo nawet 300-400 w ciągu roku. Za każde posiedzenie wojewoda płaci 400-500 zł, a więc to niemałe pieniądze.
Jak podaje Gazeta Wyborcza Przemysław Majdan przez pół roku przebywał na zwolnieniu lekarskim, ale jednocześnie brał udział w posiedzeniach komisji. Pracował także w swojej kancelarii i pobierał za to wynagrodzenie. Jak dowiedziała się Gazeta Wyborcza tym właśnie zainteresował się ZUS.
Wyborcza zapytała szefa komisji, czy będąc na chorobowym jednocześnie pracował w komisji. Majdan najpierw odmówił odpowiedzi, potem jednak ją przysłał.
"Powołanie do Komisji nie ma charakteru umowy o pracę, zlecenia czy też umowy o dzieło. Ustawa nie przewiduje sytuacji, w której członkowie będący na zwolnieniu lekarskim nie mogliby orzekać. Nie ma możliwości wyłączenia takiej osoby z prac komisji (...) Przebywając na zwolnieniu lekarskim uczestniczyłem w miarę możliwości w pracach komisji. Nie miałem zakazu poruszania się. Zwolnienie spowodowane było problemami z kręgosłupem. Funkcję przewodniczącego pełnię społecznie i nie przysługuje mi z tego tytułu żadne wynagrodzenie" - napisał Majdan.
Wojewoda może być jednak innego zdania.
- Sprawa jest moralnie niejednoznaczna. Sprawdzimy, czy to prawda - mówi wicewojewoda Piotr Spyra.
Posiedzeń jest sporo, bo nawet 300-400 w ciągu roku. Za każde posiedzenie wojewoda płaci 400-500 zł, a więc to niemałe pieniądze.
Jak podaje Gazeta Wyborcza Przemysław Majdan przez pół roku przebywał na zwolnieniu lekarskim, ale jednocześnie brał udział w posiedzeniach komisji. Pracował także w swojej kancelarii i pobierał za to wynagrodzenie. Jak dowiedziała się Gazeta Wyborcza tym właśnie zainteresował się ZUS.
Wyborcza zapytała szefa komisji, czy będąc na chorobowym jednocześnie pracował w komisji. Majdan najpierw odmówił odpowiedzi, potem jednak ją przysłał.
"Powołanie do Komisji nie ma charakteru umowy o pracę, zlecenia czy też umowy o dzieło. Ustawa nie przewiduje sytuacji, w której członkowie będący na zwolnieniu lekarskim nie mogliby orzekać. Nie ma możliwości wyłączenia takiej osoby z prac komisji (...) Przebywając na zwolnieniu lekarskim uczestniczyłem w miarę możliwości w pracach komisji. Nie miałem zakazu poruszania się. Zwolnienie spowodowane było problemami z kręgosłupem. Funkcję przewodniczącego pełnię społecznie i nie przysługuje mi z tego tytułu żadne wynagrodzenie" - napisał Majdan.
Wojewoda może być jednak innego zdania.
- Sprawa jest moralnie niejednoznaczna. Sprawdzimy, czy to prawda - mówi wicewojewoda Piotr Spyra.