
Coraz więcej przeszczepów serc
– Gdy pacjent jest w ciężkim stanie, to musimy czasami zaryzykować, aby pobrać serce, a dawniej ten organ nie był nawet rozważany do przeszczepiania. Postępujemy tak, gdy wiemy, że jeśli tego nie zrobimy, to potrzebujący nie przeżyje – mówi konsultant krajowy w dziedzinie kardiochirurgii prof. Mariusz Kuśmierczyk, kierownik Kliniki Chirurgii Serca, Klatki Piersiowej i Transplantologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
W Polsce przeprowadzono w 2024 r. rekordową liczbę 205 przeszczepów serca. Rok wcześniej, w 2023 r. takich transplantacji było 178. W tym roku, według Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego ds. Transplantacji „Poltransplant”, mamy już wykonanych 125 przeszczepów serca. Jakie są efekty tych transplantacji, jeśli chodzi o przeżywalność pacjentów? Takich danych „Poltransplant” nie publikuje.
Ogólna śmiertelność po transplantacji serca na świecie w przypadku przeszczepów planowych po upływie roku od zabiegu nie przekracza 10 proc. Według Międzynarodowego Towarzystwa Transplantacji Serca i Płuc (ISHLT) wynosi od 8 do 10 proc., przy czym są to głównie dane pochodzące z USA.
Dlaczego?
W Europie raporty na ten temat opublikowane są tylko w niektórych państwach, takich jak Wielka Brytania, Francja i Hiszpania oraz kraje skandynawskie. Dane dotyczące naszego kontynentu są zatem niepełne.
A jak jest w Polsce?
To zależy od ośrodka transplantacyjnego, od tego, ile jest w nim wykonywanych przeszczepów serca, a także jakiego rodzaju są to przeszczepy – planowe czy u tzw. pacjentów pilnych.
A jakie to ma znaczenie?
U pacjentów pilnych wyniki są zwykle gorsze, bo często są oni w stanie skrajnie ciężkim, obarczeni większym ryzykiem powikłań. Najwięcej transplantacji serca wykonują zwykle ośrodki zgłaszające najwięcej pilnych pacjentów. A w naszym kraju zdecydowana większość przeszczepień wykonywana jest w trybie pilnym. Jeśli zatem jakiś ośrodek wykonuje 12 przeszczepów serca rocznie, na dodatek u pacjentów obarczonych większym ryzykiem, odsetek niepowodzeń w pierwszym roku musi przekraczać 10 proc.
A jak jest w pana klinice?
Nasz ośrodek w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym wykonuje przeszczepy zarówno u dorosłych, jak i dzieci. W szpitalu pediatrycznym, a zatem u małych pacjentów, wykonujemy 10–15 przeszczepów serca rocznie. Wyniki w mojej ocenie są tutaj bardzo dobre. Co prawda straciliśmy, niestety, w ciągu roku dwóch małych pacjentów, była to jednak głównie najtrudniejsza grupa chorych dzieci, z tzw. jednokomorowym sercem. Ryzyko przeszczepu serca w tym przypadku nierzadko przekracza 40 proc.
Od czego najbardziej zależą wyniki przeszczepów serca u pacjentów dorosłych?
W czasie odległym większość takich chorych umiera na skutek infekcji, głównie bakteryjnych lub grzybiczych. Chorzy po przeszczepie mają większą immunosupresję [obniżoną odporność – red.], co zwiększa u nich ryzyko zakażenia, które dla ludzi zdrowych nie jest poważniejszym zagrożeniem. Mamy zatem pacjentów, którzy umierają po przeszczepie serca z powodu późnego zakażenia, po opuszczeniu szpitala. Wdrożyliśmy odpowiednie procedury, by to jak najszybciej zmienić.
W USA uzyskuje się najlepsze efekty przeszczepiania serca, lecz w niektórych ośrodkach jest to okupione eliminowaniem pacjentów z grup większego ryzyka. Zresztą podobnie, choć w mniejszej skali, jest też w niektórych krajach europejskich.
Należy ratować i dać szansę przeżycia pacjentom najbardziej zagrożonym, obarczonym nawet dużym ryzykiem niepowodzenia. Oczywiście pod warunkiem, że nie przekraczają oni dopuszczalnych zasad kwalifikacji do takich przeszczepów. Jako pierwszy w Polsce przeszczepiłem jednocześnie serce z wątrobą oraz sekwencyjnie serce z nerką, jeszcze w czasach kiedy operowałem w obecnym Narodowym Instytucie Kardiologii w Warszawie. Tego rodzaju wykonywane przeze mnie od 2018 r. przeszczepy wielonarządowe, zwiększające zakres pacjentów szczególnie trudnych, którym można pomóc, przeniosłem do Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Wykonywane są one w ten sposób, że ja wraz ze swym zespołem przeszczepiam serce, a drugi zespół transplantacyjny przeszczepia wątrobę lub nerkę.
Były niepowodzenia w tych skrajnie trudnych przeszczepach?
W 2024 r. straciliśmy trzech pacjentów po jednoczesnym przeszczepieniu serca z wątrobą. To byli młodzi wiekiem chorzy, którzy się kwalifikowali do takiej operacji i chcieliśmy dać im szansę. Dwóch z ciężkimi wadami wrodzonymi, jaką jest jednokomorowe serce oraz jeden z ciężką niewydolnością prawej komory serca. W tym ostatnim przypadku ryzyko przeszczepu serca sięga aż 50 proc., a jest to nie tylko ryzyko operacji, ale i w ogóle przeżycia. Inne ośrodki transplantologiczne w kraju takich przeszczepów nie wykonują. Do nas trafiają szczególnie trudni pacjenci.
W USA ośrodek, który chce mieć lepsze efekty przeszczepów serca, wyklucza nawet pacjentów, którzy słabo współpracują z lekarzami, tzn. nie zawsze przestrzegają zaleceń lekarskich, w tym odpowiedniego zażywania leków, szczególnie tych immunosupresyjnych, zmniejszających ryzyko odrzucenia przeszczepu.
Trudno odmówić przeszczepu młodemu pacjentowi, który tego oczekuje i się kwalifikuje do takiego zabiegu, pragnie otrzymać jeszcze jedną szansę przeżycia. Podejmujemy większe ryzyko, a mimo to wyniki transplantacji są u nas coraz lepsze, nawet w tych najcięższych przypadkach. W Warszawskim Uniwersytecie Medycznym jesteśmy młodym zespołem transplantacyjnym, oczywiście jeśli chodzi o przeszczepy serca, bo inne wykonywane są tu od dawna. My działamy zaledwie od dwóch lat.
Jednym z powodów gorszych wyników przeszczepów serca w Europie jest podobno pozyskiwanie tego narządu od starszych zmarłych dawców lub innych w gorszym stanie, których kiedyś dyskwalifikowano. Podobnie jest w Polsce?
Tak. Gdy pacjent jest w ciężkim stanie, to musimy czasami zaryzykować, żeby pobrać serce, a dawniej ten organ nie był nawet rozważany do przeszczepiania. Postępujemy tak, gdy wiemy, że jeśli tego nie zrobimy, to potrzebujący nie przeżyje. Poza tym zmieniły się możliwości techniczne.
W jakim sensie?
Dysponujemy tzw. systemem do transportu bijącego serca OCS [Organ Care System – red.] Heart, wydłużającym czas jego przydatności do przeszczepu z czterech do dwunastu godzin. W ten sposób pozyskaliśmy dodatkowo siedem serc. Mogliśmy pobrać serce od zmarłego dawcy nawet w Kłajpedzie na Litwie i bezpiecznie je przetransportować do Warszawy. Dzięki temu w październiku 2024 r. uratowaliśmy czternastoletnią dziewczynkę.
To rewolucyjna w transplantologii technologia, ale bardzo droga. Koszt pojedynczego użycia OCS Heart to nawet 300 tys. zł.
To prawda, dlatego przy użyciu tej technologii wykonywane są jedynie pojedyncze, dodatkowe pobrania narządu do przeszczepu, które bez niej nie byłyby możliwe. Kierownictwo Ministerstwa Zdrowia deklaruje, że sfinansuje kolejnych dwanaście przeszczepów w systemie bijącego serca. Nasz zespół jest już na tyle przeszkolony w obsłudze tego urządzenia, że jesteśmy gotowi przetransportować pozyskane od dawcy serce z dowolnego miejsca w kraju do każdego ośrodka wykonującego u nas przeszczepy tego narządu, na przykład z Suwałk do Zabrza. Oczywiście w sytuacji, gdy czas transportu z różnych powodów, na przykład złych warunków pogodowych, przekracza dopuszczalne cztery godziny.
W przyszłości na przeszczep serca będzie czekać u nas coraz więcej pacjentów z ciężką wadą wrodzoną, jaką jest serce jednokomorowe?
Bez wątpienia. Od lat 90. XX w. rozwinęła się u nas kardiochirurgia dziecięca, dzięki temu wykonuje się najwięcej operacji u dzieci z jednokomorowym sercem, po Stanach Zjednoczonych. Wielu z nich, już jako nastolatki i dorośli, dobrze funkcjonuje, jednak część z powodu na przykład niewydolności komory serca, najczęściej prawej komory, będzie wymagało przeszczepu serca.
Nie odbywa się to kosztem innych pacjentów, którzy są w lepszym stanie i wykazują korzystniejsze rokowania?
Nie. Stale zwiększa się pula przeszczepów serca, pozyskujemy coraz więcej narządów do przeszczepu, choćby dzięki użyciu systemu bijącego serca.
Którzy pacjenci najbardziej mogą skorzystać na transplantacji serca?
To pacjenci ze skrajną niewydolnością serca, ale w młodym jeszcze wieku, trzydziesto- lub czterdziestolatkowie. U takich chorych leczenie zachowawcze, z użyciem leków, nie daje dobrych efektów. Nawet wprowadzenie flozyn, nowszej generacji leków, zwiększyło przeżywalność tych chorych w okresie 24 miesięcy z 8 do jedynie 12 proc. Takim pacjentom możemy zaproponować wspomaganie krążenia, na pewien czas lub docelowo, albo transplantację serca.
Przeczytaj także: „Ponad dwa lata małe dzieci czekają na przeszczep serca”.