Błędy medyczne, czyli jak nie wpaść w „amerykańską pułapkę”

Udostępnij:
O tym, że najskuteczniejszy system pozbycia się błędów medycznych działa w USA, nikogo nie trzeba przekonywać. Problem w tym, że jest to system niezmiernie drogi. Czy można inaczej?
Jakości w amerykańskiej ochronie zdrowia pilnują przede wszystkim sądy. Strach przed olbrzymimi odszkodowaniami powoduje wdrażanie najsurowszych norm jakościowych i procedur w szpitalach. Ale cena jaką płacą Amerykanie jest ogromna. Jak wynika z badań opublikowanych w prestiżowym czasopiśmie Amerykańskiego Towarzystwa Medycznego „JAMA” prawnicy zajmujący się niepożądanymi zdarzeniami medycznymi są na pierwszym miejscu odpowiedzialnych za wzrost kosztów ochrony zdrowia. Krótko mówiąc: kolejne wzrosty nakładów ostatecznie lądują w ich kieszeniach.

Polskie wokandy
Z roku na rok rośnie liczba spraw w sądach rejonowych i okręgowych o odszkodowania za szkody wyrządzone przez podmioty udzielające świadczeń zdrowotnych – czytamy w raporcie „Bezpieczny pacjent kierunki koniecznych zmian systemowych” przygotowanym przez fundację „Razem dla Zdrowia”. Z danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w 2017 roku Polacy otrzymali 13,5 mln zł tytułem rekompensaty za błędy medyczne. To spory wzrost – w cztery lata kwota odszkodowań wzrosła o o 70 proc.

Swój udział w tym ma także prokuratura, w szczególności od czasu, gdy zaczął nią kierować Zbigniew Ziobro, i z jego inicjatywy powołano specjalne wydziały zdrowotne. Efekt? W 2017 roku prokuratury w całym kraju prowadziły 5678 postępowań dotyczących błędów medycznych. To o 15 proc. więcej niż w 2016 r. (4963).

Można się spodziewać, że tego typu spraw będzie coraz więcej. W latach wydały one łącznie ponad 1000 orzeczeń stwierdzających wystąpienie zdarzenia medycznego. Proponowane odszkodowania przyjmowało ok. 40 proc. poszkodowanych – reszta spraw i tak lądowała w sądzie.

System zarządzania ryzykiem
System zarządzania ryzykiem w polskich szpitalach dopiero raczkuje, a dość powszechną strategią jest ukrywanie błędów. - Niezbędne będzie stworzenie bazy orzeczeń przez szpitale i dla szpitali na potrzeby profilaktyki i ograniczenia ryzyka – uważa Jarosław J. Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali.

Osią całego systemu jest gwarancja niekaralności dla szpitala, który, odnalazł, zapisał i zlikwidował. Spostrzegane nieprawidłowości są zapisywane, a następnie usuwane. Zapis w szpitalnej dokumentacji procedur nie może być jednak dowodem w sądzie.

Podobny system działa w Niemczech. – Tam możliwość dokonania zgłoszenia mają również pacjenci, niemniej jednak w rzeczywistości to przeważnie to pracownicy służby zdrowia dokonują zgłoszeń – zauważają autorzy raportu „Bezpieczny pacjent, kierunki koniecznych zmian systemowych opracowanego przez fundację „Razem dla Zdrowia”. - Systemy raportowania o zdarzeniach medycznych w szpitalu są obowiązkowe, sprawozdawczość jest dobrowolna – dodają.

Ocenia się, że niepożądane zdarzenia w Europie dotyczą około 10% chorych leczonych w szpitalach, przy czym większość (około 2/3) tych zdarzeń wynika z niewłaściwej organizacji złożonego procesu leczenia i niewłaściwego funkcjonowania zespołów niż z błędnego postępowania poszczególnych osób. W tej sytuacji uruchomienie właściwego systemu zarządzania ryzykiem w polskich szpitalach ma szczególny sens.

Jak zauważają autorzy raportu w celu zmiany kultury bezpieczeństwa leczenia konieczne jest jednak podjęcie jednoczasowo licznych działań systemowych i zmian legislacyjnych. -Jeśli zostaną kompleksowo wdrożone i uzyskają społeczne poparcie, mogą w efekcie w krótkim czasie doprowadzić do istotnej poprawy bezpieczeństwa leczenia – uważają.

Czy na takie zmiany się zanosi?

Bartłomiej Leśniewski

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2025 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.