Biznesowe ratowanie życia
Szpitale prywatne przyjmują chorych bez kolejki, a potem piszą w raportach do NFZ, że każdemu uratowano życie, za co Fundusz musi zapłacić. Przykładem mogą być Polsko-Amerykańskie Kliniki Serca.
-Stosujemy zasadę, że lekarze nie mogą odmawiać chorym leczenia. Najwyższym nakazem etycznym lekarza jest dobro chorego. Mechanizmy rynkowe nie zwalniają nas z przestrzegania tej zasady" - tłumaczą szefowie klinik. Skala przyjęć ponad limit przewidziany w kontrakcie jest rzeczywiście ogromna: na samym tylko Śląsku PAKS miał w 2013 r. kontrakty z NFZ warte 85 mln zł, ale żąda od śląskiego funduszu prawie 50 mln zł więcej, w całym kraju 75 mln zł za nadwykonania.
Publicznych szpitali nie stać na takie działania. Odsyłają chorych i w efekcie ich tracą. Placówki publiczne szczególnie ostatnio dbały, aby nie generować nadwykonań, bo zapowiedzi Funduszu były takie, że za nie nie będzie pieniędzy. PAKS postępował inaczej. Mimo oddalenia pozwu o nadwykonania przez sąd sam Fundusz przyszedł klinikom z pomocą, ponieważ sam wiceprezes NFZ nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy 515 chorych leczonych od stycznia 2012 do marca 2013 roku. Chorzy zostali oznaczeni w sprawozdaniach, że są w stanie bezpośredniego zagrożenia życia. W rzeczywistości leczeni byli w trybie planowym. Zdaniem Marcina Pakulskiego to NFZ musi udowodnić, że ratowania życia nie było. Sądy także przychylają się do tego, że ratowanie życia jest ważniejsze niż limity, choć na razie w przypadku PAKS stwierdzono, że chorych leczono w trybie planowym, ponieważ w dokumentacji medycznej nie było zaznaczone, że są oni w stanie bezpośredniego zagrożenia życia.
Publicznych szpitali nie stać na takie działania. Odsyłają chorych i w efekcie ich tracą. Placówki publiczne szczególnie ostatnio dbały, aby nie generować nadwykonań, bo zapowiedzi Funduszu były takie, że za nie nie będzie pieniędzy. PAKS postępował inaczej. Mimo oddalenia pozwu o nadwykonania przez sąd sam Fundusz przyszedł klinikom z pomocą, ponieważ sam wiceprezes NFZ nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy 515 chorych leczonych od stycznia 2012 do marca 2013 roku. Chorzy zostali oznaczeni w sprawozdaniach, że są w stanie bezpośredniego zagrożenia życia. W rzeczywistości leczeni byli w trybie planowym. Zdaniem Marcina Pakulskiego to NFZ musi udowodnić, że ratowania życia nie było. Sądy także przychylają się do tego, że ratowanie życia jest ważniejsze niż limity, choć na razie w przypadku PAKS stwierdzono, że chorych leczono w trybie planowym, ponieważ w dokumentacji medycznej nie było zaznaczone, że są oni w stanie bezpośredniego zagrożenia życia.