
Aptekarze pokochali produkty drogeryjne
Domagają się licznych przywilejów, zakazu prowadzenia aptek przez nie-farmaceutów, ale już gdy chodzi o dyżury nocne, czy wystawienie poza drzwi aptek artykułów drogeryjnych: mówią nie.
Elżbieta Piotrowska-Rutkowska, prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej, w specjalnym oświadczeniu opowiedziała się za utrzymaniem w aptekach sprzedaży suplementów diety i kosmetyków.
- Koncepcję Ministerstwa Zdrowia mówiącą o usunięciu tego asortymentu z aptek należy uznać jedynie jako wstępną propozycję. Pomysł resortu zdrowia nie był do tej pory szeroko konsultowany z przedstawicielami samorządu aptekarskiego – pisze Piotrowska-Rutkowska.
Naczelna Izba Aptekarska broni obecności suplementów. - Część z obecnych dziś na rynku suplementów diety przez wiele lat była zarejestrowana jako leki - posiada więc taki sam skład, dlatego ich dawkowanie powinno być konsultowane z lekarzem lub farmaceutą – zauważa NIA.
I trudno jej odmówić racji. Ale izba broni również obecności w aptekach wyrobów drogeryjnych. - W aptekach powinny również pozostać kosmetyki, pamiętając o tym, iż wiele z nich ma działanie lecznicze – argumentuje Piotrowska-Rutkowska.
Posługując się podobnym argumentem można obronić w aptekach obecność wielu produktów, także dropsów miętowych, cytryn i kapusty kiszonej, których wartość lecznicza jest podobna do wielu kremów czy innych wyrobów drogeryjnych.
Kłopot w tym, że wiele producentów kosmetyków wykorzystuje apteki do marketingu swoich produktów. Ich obecność na aptecznych półkach ma podkreślić ich rzekomo wyjątkową, a w praktyce niczym nie udowodnioną wartość prozdrowotną. Wielu klientów daje się na to nabrać i właśnie tego nabierania resort chce zakazać.
- Koncepcję Ministerstwa Zdrowia mówiącą o usunięciu tego asortymentu z aptek należy uznać jedynie jako wstępną propozycję. Pomysł resortu zdrowia nie był do tej pory szeroko konsultowany z przedstawicielami samorządu aptekarskiego – pisze Piotrowska-Rutkowska.
Naczelna Izba Aptekarska broni obecności suplementów. - Część z obecnych dziś na rynku suplementów diety przez wiele lat była zarejestrowana jako leki - posiada więc taki sam skład, dlatego ich dawkowanie powinno być konsultowane z lekarzem lub farmaceutą – zauważa NIA.
I trudno jej odmówić racji. Ale izba broni również obecności w aptekach wyrobów drogeryjnych. - W aptekach powinny również pozostać kosmetyki, pamiętając o tym, iż wiele z nich ma działanie lecznicze – argumentuje Piotrowska-Rutkowska.
Posługując się podobnym argumentem można obronić w aptekach obecność wielu produktów, także dropsów miętowych, cytryn i kapusty kiszonej, których wartość lecznicza jest podobna do wielu kremów czy innych wyrobów drogeryjnych.
Kłopot w tym, że wiele producentów kosmetyków wykorzystuje apteki do marketingu swoich produktów. Ich obecność na aptecznych półkach ma podkreślić ich rzekomo wyjątkową, a w praktyce niczym nie udowodnioną wartość prozdrowotną. Wielu klientów daje się na to nabrać i właśnie tego nabierania resort chce zakazać.