
Aptekarze: odkryliśmy nowy kanał przerzutu leków za granicę
Śląska Izba Aptekarska alarmuje, że odkryła nową metodę pozwalającą ominąć państwowa blokadę niedozwolonego wywozu leków za granicę. To zadziwiająco wysokie zamówienia bezpośrednio przez świadczeniodawców. Aptekarze apelują: zgłaszajcie wszystkie podejrzane przypadki izbom aptekarskim lub inspekcji farmaceutycznej.
- Informujemy, że ostatnio w odwróconym łańcuchu sprzedaży i wywozu leków za granicę biorą udział również NZOZy oraz gabinety lekarskie, które realizują w aptekach zapotrzebowania na zakup dużej liczby produktów leczniczych i wyrobów medycznych – czytamy w komunikacie Śląskiej Izby Aptekarskiej.
Przypomnijmy: ceny dużo niższe niż w innych krajach Unii Europejskiej zachęciły do wywozu produktów, nie zawsze legalnego. W rezultacie pacjenci mają problem z zakupem niektórych farmaceutyków, szczególnie innowacyjnych, kardiologicznych i onkologicznych, ratujących życie. Bo leków brakuje. W gwarze urzędniczej przestępstwo, które umożliwia nielegalny wywóz leków nazywa się „odwrócenie łańcucha dostaw”.
Główna Inspekcja Farmaceutyczna skarżyła się, że nie jest w stanie skutecznie walczyć z procederem, bez odpowiedniego wsparcia policji, prokuratury, inspekcji skarbowej i innych organów ścigania. W efekcie tych skarg i próśb wsparcia - kompleksowe kontrole nasiliły się. Na razie – dotyczyły przede wszystkim aptek i hurtowni.
- I bardzo dobrze, izbie aptekarskiej również zależy na skutecznym zwalczaniu procederu wywozu leków, na wyeliminowaniu zjawiska „odwróconego łańcucha dostaw” – mówi Stanisław Piechula, wiceprezes Śląskiej Izby Aptekarskiej, w rozmowie z termedia.pl. – Ale w ostatnim czasie obserwujemy nowe zjawisko. Wzmożenie dokonywanych przez świadczeniodawców zamówień na leki najbardziej zyskowne przy wywozie. Część świadczeniodawców, którzy przez lata odbierali określoną i w miarę stałą ilość tych leków z dnia na dzień zaczęli zwielokrotniać swoje zapotrzebowanie – dodaje.
O czym to może świadczyć?
Dotychczas mechanizm odwróconego łańcucha dostaw polegał na tym, że apteka kupowała leki w hurtowni A i choć to zakazane - odsprzedawała hurtowni B. I na wychwycenie tego typu nieprawidłowości koncentrowały się organy kontrolne. Wygląda na to, że firmy trudniące się wywozem leków znalazły nową metodę ich pozyskiwania w Polsce. Apteka sprzedaje duże ilości leków przeznaczone do wywozu już nie hurtowni B (co zakazane) ale bezpośrednio świadczeniodawcom – co ścigane nie jest. Mało tego, apteka takiemu zamówieniu w zasadzie odmówić nie może.
Czy i w jaki sposób te leki trafiają za granicę?
–Tego na razie nie wiemy. Ale przyglądamy się sprawie i staramy się zasygnalizować problem generalnej i wojewódzkim inspekcjom farmaceutycznym – mówi Piechula.
Śląska Izba Aptekarska wystosowała apel do swoich członków. - Zwracamy uwagę kierownikom aptek oraz aptekarzom na to zjawisko i sugerujemy zachowanie rozwagi przy realizacji „podejrzanych” zapotrzebowań zawierających dużą liczbę leków lub wyrobów medycznych. W przypadku wątpliwości prosimy o kontakt z izbą aptekarską lub inspekcją farmaceutyczną. Zastosowanie takiej procedury pozwoli uniknąć aptekarzom ewentualnej odpowiedzialności i problemów w przyszłości – czytamy w apelu ŚIA.
Przypomnijmy: ceny dużo niższe niż w innych krajach Unii Europejskiej zachęciły do wywozu produktów, nie zawsze legalnego. W rezultacie pacjenci mają problem z zakupem niektórych farmaceutyków, szczególnie innowacyjnych, kardiologicznych i onkologicznych, ratujących życie. Bo leków brakuje. W gwarze urzędniczej przestępstwo, które umożliwia nielegalny wywóz leków nazywa się „odwrócenie łańcucha dostaw”.
Główna Inspekcja Farmaceutyczna skarżyła się, że nie jest w stanie skutecznie walczyć z procederem, bez odpowiedniego wsparcia policji, prokuratury, inspekcji skarbowej i innych organów ścigania. W efekcie tych skarg i próśb wsparcia - kompleksowe kontrole nasiliły się. Na razie – dotyczyły przede wszystkim aptek i hurtowni.
- I bardzo dobrze, izbie aptekarskiej również zależy na skutecznym zwalczaniu procederu wywozu leków, na wyeliminowaniu zjawiska „odwróconego łańcucha dostaw” – mówi Stanisław Piechula, wiceprezes Śląskiej Izby Aptekarskiej, w rozmowie z termedia.pl. – Ale w ostatnim czasie obserwujemy nowe zjawisko. Wzmożenie dokonywanych przez świadczeniodawców zamówień na leki najbardziej zyskowne przy wywozie. Część świadczeniodawców, którzy przez lata odbierali określoną i w miarę stałą ilość tych leków z dnia na dzień zaczęli zwielokrotniać swoje zapotrzebowanie – dodaje.
O czym to może świadczyć?
Dotychczas mechanizm odwróconego łańcucha dostaw polegał na tym, że apteka kupowała leki w hurtowni A i choć to zakazane - odsprzedawała hurtowni B. I na wychwycenie tego typu nieprawidłowości koncentrowały się organy kontrolne. Wygląda na to, że firmy trudniące się wywozem leków znalazły nową metodę ich pozyskiwania w Polsce. Apteka sprzedaje duże ilości leków przeznaczone do wywozu już nie hurtowni B (co zakazane) ale bezpośrednio świadczeniodawcom – co ścigane nie jest. Mało tego, apteka takiemu zamówieniu w zasadzie odmówić nie może.
Czy i w jaki sposób te leki trafiają za granicę?
–Tego na razie nie wiemy. Ale przyglądamy się sprawie i staramy się zasygnalizować problem generalnej i wojewódzkim inspekcjom farmaceutycznym – mówi Piechula.
Śląska Izba Aptekarska wystosowała apel do swoich członków. - Zwracamy uwagę kierownikom aptek oraz aptekarzom na to zjawisko i sugerujemy zachowanie rozwagi przy realizacji „podejrzanych” zapotrzebowań zawierających dużą liczbę leków lub wyrobów medycznych. W przypadku wątpliwości prosimy o kontakt z izbą aptekarską lub inspekcją farmaceutyczną. Zastosowanie takiej procedury pozwoli uniknąć aptekarzom ewentualnej odpowiedzialności i problemów w przyszłości – czytamy w apelu ŚIA.