
Wyszków – „kup pan cegiełkę”. Prokuratura prowadzi śledztwo
Prokuratura i Rzecznik Praw Pacjenta prowadzą postępowania w sprawie niezgodnych z prawem praktyk stosowanych w wyszkowskim szpitalu. Chodzi o cegiełki, za które w poradniach specjalistycznych można było ominąć długą kolejkę.
Sprawę nagłośnił program TVN „Uwaga”. Rzecznik Praw Pacjenta postępowanie prowadzi jednak nie w stosunku do pracowników, lecz do szpitala.
- Tymczasem szpital zamyka i podsumowuje trwającą od 2003 r. zbiórkę publiczną, czyli sprzedaż tzw. cegiełek. „Nie rezygnujemy z darowizn. Trzeba tylko wypracować system, który nie będzie korupcjogenny”, zapowiada starosta Bogdan Pągowski. To póki co jedyne wnioski, jakie w tej kłopotliwej sytuacji stawia zarząd powiatu – zauważa portal nowywyszkowiak.pl .
Jak w lipcu pokazała „Uwaga”, kolejki, a nawet brak skierowania w poradniach specjalistycznych wyszkowskiego SPZZOZ można było ominąć, wpłacając u pielęgniarki koordynującej cegiełkę w wysokości 50 zł. Bez problemu udało się to trojgu dziennikarzom, którzy cały proceder zarejestrowali ukrytą kamerą. W ekspresowym tempie dostali się w ten sposób do ortopedy i kardiologa, „nieoficjalnie”, „między nami” – jak mówi pielęgniarka oddziałowa – ale oczywiście na NFZ. Udało się jej także załatwić skierowania od chirurga, który pacjentów nie widział na oczy.
Jak podaje portal po programie szpital przeprowadził wewnętrzne postępowanie wyjaśniające, „w trakcie którego okazało się, iż przyjęte w tych konkretnych przypadkach środki finansowe nie zostały wpłacone do kasy szpitala, a tym samym nie zostały rozliczone”, a „działania pielęgniarki koordynującej były działaniami samowolnymi, które odbywały się bez wiedzy i zgody dyrekcji i bezpośrednich przełożonych”.
Dyrekcja SPZZOZ sprawę skierowała do prokuratury. Pielęgniarka, która stała się główną bohaterką programu, została przesunięta na inne stanowisko, poszła na zwolnienie lekarskie, a w końcu sama zwolniła się z pracy. Zwolnienie dyscyplinarne byłoby możliwe dopiero w momencie potwierdzenia podejrzeń przez prokuraturę i sąd.
- Nie rezygnujemy z darowizn – zapowiada starosta Bogdan Pągowski. – Trzeba tylko wypracować system, który nie będzie korupcjogenny.
To póki co jedyne wnioski, jakie w tej kłopotliwej, delikatnie mówiąc, sytuacji stawia zarząd powiatu. – Dyrekcja zobaczyła w tym materiale to samo co ja, reakcja była podobna – komentuje starosta. – Przyjęliśmy wyjaśnienia dyrekcji i czekamy na wyniki śledztwa prokuratury. Prokuratura wszystko wyjaśni, czy były to tylko działania pielęgniarki.
- Tymczasem szpital zamyka i podsumowuje trwającą od 2003 r. zbiórkę publiczną, czyli sprzedaż tzw. cegiełek. „Nie rezygnujemy z darowizn. Trzeba tylko wypracować system, który nie będzie korupcjogenny”, zapowiada starosta Bogdan Pągowski. To póki co jedyne wnioski, jakie w tej kłopotliwej sytuacji stawia zarząd powiatu – zauważa portal nowywyszkowiak.pl .
Jak w lipcu pokazała „Uwaga”, kolejki, a nawet brak skierowania w poradniach specjalistycznych wyszkowskiego SPZZOZ można było ominąć, wpłacając u pielęgniarki koordynującej cegiełkę w wysokości 50 zł. Bez problemu udało się to trojgu dziennikarzom, którzy cały proceder zarejestrowali ukrytą kamerą. W ekspresowym tempie dostali się w ten sposób do ortopedy i kardiologa, „nieoficjalnie”, „między nami” – jak mówi pielęgniarka oddziałowa – ale oczywiście na NFZ. Udało się jej także załatwić skierowania od chirurga, który pacjentów nie widział na oczy.
Jak podaje portal po programie szpital przeprowadził wewnętrzne postępowanie wyjaśniające, „w trakcie którego okazało się, iż przyjęte w tych konkretnych przypadkach środki finansowe nie zostały wpłacone do kasy szpitala, a tym samym nie zostały rozliczone”, a „działania pielęgniarki koordynującej były działaniami samowolnymi, które odbywały się bez wiedzy i zgody dyrekcji i bezpośrednich przełożonych”.
Dyrekcja SPZZOZ sprawę skierowała do prokuratury. Pielęgniarka, która stała się główną bohaterką programu, została przesunięta na inne stanowisko, poszła na zwolnienie lekarskie, a w końcu sama zwolniła się z pracy. Zwolnienie dyscyplinarne byłoby możliwe dopiero w momencie potwierdzenia podejrzeń przez prokuraturę i sąd.
- Nie rezygnujemy z darowizn – zapowiada starosta Bogdan Pągowski. – Trzeba tylko wypracować system, który nie będzie korupcjogenny.
To póki co jedyne wnioski, jakie w tej kłopotliwej, delikatnie mówiąc, sytuacji stawia zarząd powiatu. – Dyrekcja zobaczyła w tym materiale to samo co ja, reakcja była podobna – komentuje starosta. – Przyjęliśmy wyjaśnienia dyrekcji i czekamy na wyniki śledztwa prokuratury. Prokuratura wszystko wyjaśni, czy były to tylko działania pielęgniarki.