Wynagrodzenia w ochronie zdrowia – niech państwo się odczepi, bo jak zawsze robi bałagan ►
| Tagi: | Kongres Wizja Zdrowia – Diagnoza i Przyszłość – Foresight Medyczny, Wizja Zdrowia, Wizja Zdrowia 2025, Andrzej Sośnierz, lekarz, lekarze, wynagrodzenia |
– Państwo reguluje płace w administracji państwowej i w służbach państwowych – to jest zrozumiałe. Ale dlaczego robi to w ochronie zdrowia, gdzie osoby zatrudnione są pracownikami placówki medycznej? Jestem przeciwny centralnym regulacjom płacowym – stwierdził Andrzej Sośnierz, mówiąc o ustawie o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia w podmiotach leczniczych.
- Podczas IX Kongresu Wizja Zdrowia – Diagnoza i Przyszłość – Foresight Medyczny zorganizowaliśmy panel pod tytułem „Mądry Polak po szkodzie – debata byłych decydentów”.
- Uczestniczył w nim Andrzej Sośnierz, poseł koła Polskie Sprawy, lekarz neurolog, polityk, prezes Narodowego Funduszu Zdrowia w latach 2006–2007
W trakcie IX Kongresu Wizja Zdrowia – Diagnoza i Przyszłość – Foresight Medyczny i XIX Kongresu Hospital & Healthcare Management odbyła się sesja „Mądry Polak po szkodzie – debata byłych decydentów” – panel do obejrzenia na stronie internetowej: www.youtube.com/JdyL7K3YfeM, a więcej w tekście „Spowiedź decydentów”.
Podczas sesji pytaliśmy o ustawę z 26 maja 2022 r. o zmianie ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych.
– Państwo reguluje płace w administracji państwowej i w służbach państwowych – to jest zrozumiałe. Ale dlaczego robi to w ochronie zdrowia, gdzie osoby zatrudnione są pracownikami placówki medycznej? Jestem przeciwny centralnym regulacjom płacowym. Zarządzający placówkami medycznymi powinni płacić pracownikom tyle, na ile ich stać, a nie tyle, ile ktoś im każe płacić – kiedy tak się dzieje, to często zmierzamy do bankructwa, a równocześnie płacimy tyle samo leniom i osobom pracowitym. Zlikwidowaliśmy komunę, ale myślenie z tego czasu zostało – mówił Andrzej Sośnierz.
Fragment sesji poniżej, pod wideo dalsza część tekstu.
– Państwo w ogóle nie powinno się zajmować wynagrodzeniami tam, gdzie nie jest pracodawcą – podkreślił.
– Był taki krótki czas, tuż po wprowadzeniu systemu kas chorych, kiedy zniknęły wszystkie centralne regulacje dotyczące wynagrodzeń. I co się stało? Nic. Tabele wynagrodzeń tworzyli kierownicy placówek w porozumieniu z zakładowymi związkami i wszystko było w porządku. Niezadowoleni byli tylko związkowcy z centrali, bo nie mieli, co robić, ponieważ nie mogli w Warszawie negocjować odgórnych, nieprzystających do reszty kraju, stawek. Ewentualnie działacze związkowi szczebla centralnego musieli czasem jechać w teren i wspomagać zakładowe organizacje tam, gdzie powstawał konflikt, ale był to konflikt lokalny i trzeba było realnie się namęczyć, żeby go rozwiązać. Sukces rokowań często był znany tylko na szczeblu lokalnym, roboty dużo, a popularność mała. Co innego okupacja ministerstwa – są kamery, mikrofony – stwierdził.
Zaapelował też o… logikę.
– Niech państwo się odczepi, bo jak zawsze robi bałagan – podkreślił.
Dyrektor zarabia mniej niż podwładny?
W IX Kongresie Wizja Zdrowia – Diagnoza i Przyszłość – Foresight Medyczny i XIX Kongresie Hospital & Healthcare Management brała udział także Agnieszka Rogalska, dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. dr. Jana Biziela w Bydgoszczy.
Ekspertka mówiła o zarobkach dyrektorów i pracowników szpitali.
– Wysokość wynagrodzenia osób zajmujących wyższe stanowiska menedżerskie w ochronie zdrowia często jest odwrotnie proporcjonalna do odpowiedzialności, jaką ponoszą nie tylko w kwestiach medycznych, lecz także personalnych i finansowych. Poza tym muszą pogodzić się z tym, że będą zarabiać mniej niż ich pracownicy – stwierdziła.
Więcej w tekście „Dyrektor zarabia mniej niż jego pracownicy”.
Przeczytaj także: „Wiceminister jak kierowca” i „Czy dyrektorzy szpitali są sprawiedliwie wynagradzani?”.
