Współpłacenie: zainstalowano kolejny w Polsce gipsomat. Pora na endoprotezomat
Wrzucasz do gipsomatu 25 zł, a on podaje ci paczkę lekkiego syntetycznego gipsu w kolorze, powiedzmy, zielonym. Pierwsze takie urządzenie stoi w szpitalu na Winiarach w Płocku (województwo mazowieckie).Wrzucasz 25 złotych do automatu, i masz dobry gips - nie wrzucisz: nie masz. Pora wymyślić też endoprotezomat, onkomat, cukrzycomat, a może nawet i szachmat....
O produkcji automatów z lekkim gipsem Marek Stawecki, płocczanin, prezes firmy Mediortopedia, myślał już od dawna. Widział podobne urządzenia w kilku polskich szpitalach i nurtowało go, czy można zrobić podobne, tyle że tańsze.
- Ale głównym impulsem była sytuacja mojej córki. Podczas wakacji pod Łodzią spadła z hulajnogi. Złamała obie ręce - opowiada Stawecki. - Pojechaliśmy do szpitala do Łodzi. Było jasne, że konieczne jest usztywnienie. Nie chcieliśmy jednak decydować się na gips refundowany przez NFZ, ten zwykły, ciężki. Zależało nam na lekkim syntetycznym produkcie, w którym ręka oddycha.
-Wszystkie sklepy z artykułami medycznymi były pozamykane. - Na szczęście w korytarzu łódzkiego szpitala stał taki automat z gipsem. Pomyślałem wtedy, że najwyższa pora zająć się tematem - wspomina nasz rozmówca - pisze "Gazeta Wyborcza".
Znalazł więc partnera - płocką firmę Comestero Group, specjalistów od wszelkiego rodzaju automatów, systemów separujących i wrzutników. I po pół roku prób, opracowań, udało się. Powstał gipsomat, który wygląda jak zwykły automat z napojami czy przekąskami, tyle że zamiast jedzenia można w nim kupić lekki gips.
Należałoby jeszcze wymyślić endoprotezomat, który po wrzuceniu odpowiedniej kwoty skróciłby liczoną na lata (rekordową w Polsce) kolejkę do wstawienia protezy stawu biodrowego.
- Ale głównym impulsem była sytuacja mojej córki. Podczas wakacji pod Łodzią spadła z hulajnogi. Złamała obie ręce - opowiada Stawecki. - Pojechaliśmy do szpitala do Łodzi. Było jasne, że konieczne jest usztywnienie. Nie chcieliśmy jednak decydować się na gips refundowany przez NFZ, ten zwykły, ciężki. Zależało nam na lekkim syntetycznym produkcie, w którym ręka oddycha.
-Wszystkie sklepy z artykułami medycznymi były pozamykane. - Na szczęście w korytarzu łódzkiego szpitala stał taki automat z gipsem. Pomyślałem wtedy, że najwyższa pora zająć się tematem - wspomina nasz rozmówca - pisze "Gazeta Wyborcza".
Znalazł więc partnera - płocką firmę Comestero Group, specjalistów od wszelkiego rodzaju automatów, systemów separujących i wrzutników. I po pół roku prób, opracowań, udało się. Powstał gipsomat, który wygląda jak zwykły automat z napojami czy przekąskami, tyle że zamiast jedzenia można w nim kupić lekki gips.
Należałoby jeszcze wymyślić endoprotezomat, który po wrzuceniu odpowiedniej kwoty skróciłby liczoną na lata (rekordową w Polsce) kolejkę do wstawienia protezy stawu biodrowego.