W cieniu strajku
Powiatowe Centrum Medyczne w Kluczborku 11 kwietnia obchodziło 10. lecie działalności spółki. Z tej okazji odbyła się uroczystość. Pielęgniarki z tego szpitala nadal nie otrzymały odpowiedzi od zarządu w związku z ich żądaniami podwyżek.
Szpital jest w obecnej chwili w niezbyt korzystnej sytuacji finansowej, ponieważ wciąż jeszcze nie wiadome są liczby kontraktów, niektóre z nich kończą się w czerwcu br. Spółka przewiduje, że strata w tym roku może sięgnąć nawet 300 tys. zł. Pielęgniarki żądają podwyżek, ich pensje zasadnicze są na poziomie 1300 – 1800 zł /zarząd podaje kwoty 1730 - 2400 zł/. Nie mają też funduszu socjalnego. Spółka i starostwo twierdzi, że o ich żądaniach dowiedzieli się z mediów i nie otrzymali postulatów pisemnie. Swoje propozycje, bo postulaty zgłasza się w chwili, gdy trwa protest – a do tego jeszcze nie doszło – pielęgniarki zgłosiły podczas spotkania z zarządem, co zostało zaprotokołowane. Otrzymały też pismo od rady nadzorczej, która przedstawiła im swoje stanowisko. Obie strony twierdzą, że czas się dogadać, nie potrafią jednak ustalić terminu, który pasowałby obu stronom sporu.
Starosta, co prawda, zwołał spotkanie, ale narzucił termin bez wcześniejszego uzgodnienia, czy będzie to pasowało związkom zawodowym. Kontrowersje budziła też planowana godzina spotkania – o 13.00 jest bardzo duży ruch w szpitalu, większość personelu nie może wtedy spotykać się w celach nawet tak ważnych jak kwestie finansowe, bo pielęgniarki musiałyby odejść od chorych. Starosta jakby o tym zapomniał.
Niektóre media podały, że zorganizowana uroczystość z okazji jubileuszu spółki nie powinna się odbyć w chwili, kiedy szpital deklaruje straty.
- To ważna dla nas uroczystość – mówi Wioletta Wilk, zastępca prezesa zarządu szpitala. – Odbyła się msza św., wręczono dyplomy i listy gratulacyjne dla zasłużonych pracowników. Potem była uroczysta kolacja, na która otrzymali zaproszenia imienne wszyscy pracownicy i każdy mógł przyjść. Od zarządu otrzymali podziękowania pracownicy, którzy przepracowali u nas 10 lat. Wszyscy pracownicy otrzymali pieniężne nagrody finansowe, które są połączone z nagrodami świątecznymi. Całość obchodów była zorganizowana z funduszy własnych spółki – wyjaśnia dyr. Wilk.
Zarząd nadal potwierdza, że jest gotów do rozmów i ma wolę na porozumienie. Pielęgniarki podobnie. Kiedy jednak dojdzie do jakiegokolwiek spotkania, tego nie wie nikt.
- Nie mamy zaufania do zarządu – mówi Kazimiera Celmerowska, przewodnicząca zakładowej organizacji związkowej. – Pieniężne nagrody nie rozwiązują naszych problemów finansowych. Chciałabym wierzyć w to, że są one wykazaniem dobrej woli naszych pracodawców i liczę na to, że dojdzie wreszcie do rozmów między nami – dodaje.
A więc „klapa, rąsia, buźka, goździk”, ale po imprezowaniu nadchodzi czas, by wrócić do rzeczywistości. Czy czeka nas kolejny strajk, tego wykluczyć się nie da, niemniej jednak spotkanie może przynieść jedynie korzyści dla obu stron.
Starosta, co prawda, zwołał spotkanie, ale narzucił termin bez wcześniejszego uzgodnienia, czy będzie to pasowało związkom zawodowym. Kontrowersje budziła też planowana godzina spotkania – o 13.00 jest bardzo duży ruch w szpitalu, większość personelu nie może wtedy spotykać się w celach nawet tak ważnych jak kwestie finansowe, bo pielęgniarki musiałyby odejść od chorych. Starosta jakby o tym zapomniał.
Niektóre media podały, że zorganizowana uroczystość z okazji jubileuszu spółki nie powinna się odbyć w chwili, kiedy szpital deklaruje straty.
- To ważna dla nas uroczystość – mówi Wioletta Wilk, zastępca prezesa zarządu szpitala. – Odbyła się msza św., wręczono dyplomy i listy gratulacyjne dla zasłużonych pracowników. Potem była uroczysta kolacja, na która otrzymali zaproszenia imienne wszyscy pracownicy i każdy mógł przyjść. Od zarządu otrzymali podziękowania pracownicy, którzy przepracowali u nas 10 lat. Wszyscy pracownicy otrzymali pieniężne nagrody finansowe, które są połączone z nagrodami świątecznymi. Całość obchodów była zorganizowana z funduszy własnych spółki – wyjaśnia dyr. Wilk.
Zarząd nadal potwierdza, że jest gotów do rozmów i ma wolę na porozumienie. Pielęgniarki podobnie. Kiedy jednak dojdzie do jakiegokolwiek spotkania, tego nie wie nikt.
- Nie mamy zaufania do zarządu – mówi Kazimiera Celmerowska, przewodnicząca zakładowej organizacji związkowej. – Pieniężne nagrody nie rozwiązują naszych problemów finansowych. Chciałabym wierzyć w to, że są one wykazaniem dobrej woli naszych pracodawców i liczę na to, że dojdzie wreszcie do rozmów między nami – dodaje.
A więc „klapa, rąsia, buźka, goździk”, ale po imprezowaniu nadchodzi czas, by wrócić do rzeczywistości. Czy czeka nas kolejny strajk, tego wykluczyć się nie da, niemniej jednak spotkanie może przynieść jedynie korzyści dla obu stron.