Szymon Czerwiński
Szymon Czerwiński

W chorobach układu sercowo-naczyniowego ważne jest multidyscyplinarne podejście do pacjenta ►

Udostępnij:

– Terapia chorób układu sercowo-naczyniowego nie jest już tylko w gestii kardiologa. To także opieka pielęgniarki, fizjoterapeuty, dietetyka i diabetologa. Takie multidyscyplinarne podejście do pacjenta poprawia jego rokowanie – stwierdził prof. Krzysztof Milewski w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” przeprowadzonej podczas III Beskidzkiej Akademii Kardiologii i Innowacji Medycznych BesdKard 2025. 

Rozmowa poniżej, pod wideo spisany wywiad.

Jakie są najważniejsze wyzwania, zwłaszcza systemowe, w opiece nad pacjentami z chorobami układu sercowo-naczyniowego?

Choroby układu krążenia są ogromnym problemem – główną przyczyną umieralności. Liczba pacjentów będzie rosła i nie możemy czekać, aż ta choroba już się pojawi. Musimy działać o wiele prędzej – mam na myśli prewencję pierwotną. Trzeba wcześniej rozpoznawać zagrożenie, reagować, wcześniej wdrażać działania, które opóźnią, a optymalnie nie dopuszczą do wystąpienia objawów, takich jak zawał, ostre zespoły wieńcowe, groźne zaburzenia rytmu serca i powikłania takie jak niewydolność serca. Ponieważ jeżeli dochodzi do niewydolności serca, to nakłady finansowe, systemowe, jakie musimy ponieść na terapię, wielokrotnie będą przewyższały te na prewencję pierwotną.

Czy nie rozmawiamy zbyt mało o profilaktyce, także w wypadku chorób układu sercowo-naczyniowego?

Podpisuję się pod tym, że za mało o tym mówimy, za mało podejmujemy konkretnych działań. Musimy szybko reagować, a mamy do tego narzędzia – algorytmy postępowania, bardzo duże zbiory danych, które mówią o tym, jak identyfikować relatywnie szybko zagrożenia. Są badania laboratoryjne, testy genetyczne. To wszystko idzie w dobrą stronę. Tylko teraz musimy przestać się skupiać wyłącznie na leczeniu powikłań i skierować uwagę na zapobieganie chorobie.

W czasie konferencji BesdKard rozmawiano o najnowszych osiągnięciach między innymi w kardiologii i kardiochirurgii. Pojawiają się innowacje w zakresie rehabilitacji kardiologicznej, usprawniania pacjentów po zawałach. Jakie będzie miało znaczenie upowszechnienie tych nowości?

Podczas konferencji odbyła się sesja poświęcona roli wysiłku fizycznego i ogólnie rehabilitacji w kardiologii. Przede wszystkim obecnie kładziemy nacisk na multidyscyplinarne podejście do pacjenta. To już nie tylko kardiolog. To również opieka pielęgniarki, fizjoterapeuty, dietetyka i diabetologa. To jest jeden z aspektów, które na pewno poprawiają rokowanie.

Kolejnym jest prehabilitacja. Dążymy do tego, żeby pacjent, który dozna zdarzenia sercowo-naczyniowego, był na nie przygotowany. Lekarz we wczesnym etapie zaleca mu ruch, ćwiczenia. I to nie jest kwestia tygodnia, miesiąca, tylko wykształcenie nawyku przez kilka lat. Z danych klinicznych wynika, że chory, który nie ma otyłości, pozbył się pewnych modyfikowalnych czynników ryzyka, nawet jeżeli będzie miał zdarzenie sercowo-naczyniowe, to łatwiej zniesie fazę ostrą. Szybciej się zrehabilituje i wróci do zdrowia, także do pracy.

Czy sztuczna inteligencja, o której znaczeniu w medycynie mówimy coraz częściej, znajdzie zastosowanie w leczeniu chorób układu sercowo-naczyniowego?

Już znajduje i na pewno będzie się działo o wiele więcej w tym zakresie. Mamy kłopoty z niedoborem kadry medycznej, coraz bardziej złożone badania, których interpretacja jest trudna i obejmuje wiele czynników. Algorytmy AI znacząco ułatwią i przyspieszą ten proces.

Na przykład są nowoczesne narzędzia do rozpoznawania udaru niedokrwiennego mózgu, które kwalifikują pacjenta do nowoczesnej trombektomii mechanicznej, czyli metody usuwania skrzepliny z tętnicy w mózgu. Algorytmy na podstawie badania tomografii komputerowej potrafią rozpoznać zagrożenie i sygnalizują wskazanie do trombektomii w kilka minut. Rolą radiologa jest to, żeby je zaakceptować i natychmiast po tym rozpoczyna się proces szybkiej ścieżki dla pacjenta, który nie musi czekać na SOR, nikt się nie zastanawia, co z nim zrobić, tylko jest skierowany na skuteczne leczenie udaru niedokrwiennego.

W czasie konferencji przedstawiano najnowsze osiągnięcia w zakresie nowych technologii, innowacyjnych metod leczenia. Jak na tej podstawie widzi pan przyszłość polskiej kardiologii?

Obecnie mamy trudny okres, wiemy, że są problemy z finansowaniem ochrony zdrowia. Niemniej jest coraz więcej obiecujących technologii, jednocześnie zwraca się uwagę na kwestie farmakoekonomiki, podejścia właściwego pod kątem budżetu do ich wdrażania. Myślę, że to, co się dzieje na świecie i u nas, w połączeniu właśnie z podejściem budżetowym do leczenia, znacznie ułatwi adaptację nowych rozwiązań. Nie jest to ścieżka łatwa, bo technologii jest naprawdę wiele i pojawiają się nawet kwestie etyczno-filozoficzne, któremu pacjentowi na jaką terapię w danym momencie zezwolić.

Zwracając uwagę na kwestie ekonomiczne, będziemy jednak w stanie przybliżać skuteczne terapie naszym pacjentom. Ekonomia jest barierą w upowszechnieniu nowych technologii, ale dzisiaj mówimy o tym głośno, a kiedyś to był temat tabu dla lekarzy, dla całego środowiska medycznego. Jako lekarze dzisiaj wiemy, jak bardzo jest to podstawowy aspekt w skutecznym leczeniu, zapobieganiu chorobom. To się zmienia i widzę bardzo pozytywny trend.

Przyszłością jest medycyna spersonalizowana. Jak może ona być realizowana w wypadku chorób układu sercowo-naczyniowych?

To ogromne bazy danych, wspomniane wcześniej przeze mnie algorytmy, badania genetyczne. Wszystko to sprawi, że do każdego pacjenta będziemy podchodzić indywidualnie.

Mieliśmy ciekawą dyskusję na temat tego, czy zamykać PFO, czyli drożny przewód między przedsionkiem prawym a lewym, przez który może dojść do przejścia skrzepliny i do udaru mózgu. Wytyczne mówią na razie, że do 60. roku życia go zamykamy. Pamiętajmy jednak, że każdy pacjent jest inny. Bywa, że 65-latek ma formę 50-latka, ale równocześnie mamy zaniedbanych 50-latków, którzy wyglądają jak 70-latkowie. Czyli odmawianie na przykład sprawnemu 65-latkowi zamknięcia PFO po rozległym udarze niedokrwiennym, spowodowanym przez PFO, byłoby krzywdą. Obowiązuje nas w takim przypadku indywidualne podejście do pacjenta.

Biorąc pod uwagę ogromne bazy danych, profile indywidualne chorych, badania genetyczne, wyniki badań klinicznych, coraz bardziej zwracamy uwagę, żeby każdego traktować indywidualnie. I to jest element medycyny spersonalizowanej.

Czy bazy danych zawierają wystarczające informacje? Są one w Polsce dobrze konstruowane?

Jeszcze nie są idealne, ale jest coraz lepiej. Są pewne ograniczenia prawne, a także obawy szpitali i NFZ przed udostępnianiem danych w trosce o ich bezpieczeństwo. Moim zdaniem kierunek, w jakim podążamy, jest dobry i istniejące rozwiązania IT na pewno nam to ułatwią.

Przeczytaj także: „Prof. Andrzej Bochenek: Wszystko w medycynie się zmienia”.

Menedzer Zdrowia youtube

 
© 2025 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.