
Szpital w Bochni donosi do prokuratury na fundację
Prokuratura Rejonowa w Dąbrowie Tarnowskiej sprawdza, czy Fundacja im. Anny Trzaski-Wilkońskiej oszukiwała darczyńców zbierając pieniądze na szpital w Bochni, a ich nie przekazywała. Zawiadomienie złożył szpital w Bochni.
- Jest wszczęte dochodzenie czy między kwietniem 2013 roku a lutym 2014 roku Fundacja zbierając datki nie wykorzystała darczyńców, bo datków nie przekazała – mówi Witold Swadźba, z-ca prokuratora rejonowego w Dąbrowie Tarnowskiej.
- Wstrzymaliśmy pomoc szpitalowi ze względu na skandaliczną politykę kadrową dyrektora, który zatrudnia ludzi z politycznego nadania – mówi Mariusz Trojak, prezes Fundacji.
Chodzi o z-ca dyrektora ds. eksploatacyjnych, byłego działacza samorządowego, którego dyrekcja zatrudniła w szpitalu tworząc dla niego zupełnie nowe stanowisko.
- My działamy zgodnie ze statutem i mamy prawo zbierać pieniądze, ale kwestia ich przekazywania zawsze była ustalana z dyrektorem i nie ma zapisu, kiedy mamy udostępniać pomoc– mówi Mariusz Trojak.
Fundacja pomagała szpitalowi 8 lat. W sumie przekazała na jego rzecz 320 tys. zł.
- W radzie Fundacji są ordynatorzy oddziałów i oni wiedzą najlepiej czego potrzeba w szpitalu najbardziej – mówi Mariusz Trojak. - Nie chcemy finansować niepotrzebnych etatów.
- Nie mogliśmy pozwolić, aby Fundacja posługując się nazwą szpitala dalej zbierała środki na jego cel i ich nie przekazywała – mówi Jarosław Kycia, dyrektor placówki – Zachodziło podejrzenie oszustwa, dlatego zawiadomiliśmy prokuraturę. Zatrudniłem Bogdana Szumańskiego, bo to nie tylko doświadczony samorządowiec, ale ma także wiedzę na temat systemu zarządzania jakością. Nie ma wymogu konkursu na to stanowisko.
- Wstrzymaliśmy pomoc szpitalowi ze względu na skandaliczną politykę kadrową dyrektora, który zatrudnia ludzi z politycznego nadania – mówi Mariusz Trojak, prezes Fundacji.
Chodzi o z-ca dyrektora ds. eksploatacyjnych, byłego działacza samorządowego, którego dyrekcja zatrudniła w szpitalu tworząc dla niego zupełnie nowe stanowisko.
- My działamy zgodnie ze statutem i mamy prawo zbierać pieniądze, ale kwestia ich przekazywania zawsze była ustalana z dyrektorem i nie ma zapisu, kiedy mamy udostępniać pomoc– mówi Mariusz Trojak.
Fundacja pomagała szpitalowi 8 lat. W sumie przekazała na jego rzecz 320 tys. zł.
- W radzie Fundacji są ordynatorzy oddziałów i oni wiedzą najlepiej czego potrzeba w szpitalu najbardziej – mówi Mariusz Trojak. - Nie chcemy finansować niepotrzebnych etatów.
- Nie mogliśmy pozwolić, aby Fundacja posługując się nazwą szpitala dalej zbierała środki na jego cel i ich nie przekazywała – mówi Jarosław Kycia, dyrektor placówki – Zachodziło podejrzenie oszustwa, dlatego zawiadomiliśmy prokuraturę. Zatrudniłem Bogdana Szumańskiego, bo to nie tylko doświadczony samorządowiec, ale ma także wiedzę na temat systemu zarządzania jakością. Nie ma wymogu konkursu na to stanowisko.