
Systemowy rejestr agresywnych pacjentów – tak czy nie?
Tagi: | rejestr agresywnych pacjentów, ratownicy medyczni, agresja pacjentów, ataki na medyków, bezpieczeństwo medyków, Mateusz Komza, Krajowa Rada Ratowników Medycznych |
– Jeśli rejestr agresywnych pacjentów zminimalizuje poziom niebezpiecznych sytuacji w pracy medyków, to uważam, że warto go wprowadzić. Skoro skala agresji rośnie, to musimy wyjść ponad to, co było do tej pory, wesprzeć pracę ratowników medycznych i zabezpieczyć ich – mówi Mateusz Komza, prezes Krajowej Rady Ratowników Medycznych.
- Ratownicy medyczni wskazują na potrzebę wprowadzenia systemowego rejestru agresywnych pacjentów
- Zdaniem Mateusza Komzy, prezesa Krajowej Rady Ratowników Medycznych, tego typu rejestr znacząco podniósłby bezpieczeństwo medyków
- Skala agresji wobec medyków z ostatniego czasu jest absolutnie nieakceptowalna. – Dlatego konieczne są nowe podejście i nowe narzędzia – twierdzi
Mateusz Komza, prezes Krajowej Rady Ratowników Medycznych, w rozmowie z Prawo.pl wskazuje, że jeśli analiza ryzyka wykazałaby, że wprowadzenie rejestru niebezpiecznych pacjentów zminimalizuje poziom niebezpiecznych sytuacji w pracy medyków, to warto go wprowadzić.
– Nie do końca zgadzam się z argumentami Rzecznika Praw Pacjenta i MZ, którzy dystansują się do tego rozwiązania, mówiąc, że to naznaczy pacjentów. Bo dlaczego ratownicy medyczni, jadąc ratować życie innej osoby, mają narażać swoje życie? – mówi.
Jak tłumaczy prezes, rejestr niebezpiecznych pacjentów nie byłby rejestrem publicznym.
Ostrzeżenie w Systemie Wspomagania Dowodzenia Państwowego Ratownictwa Medycznego (SWD PRM) widziałby medyk, jadąc pod wskazany w zgłoszeniu adres. Wiedziałby, że niebezpieczne sytuacje zdarzyły się w tym miejscu już wcześniej i mógłby odpowiednio się przygotować, np. założyć nożoodporną kamizelkę, wejść z plecakiem założonym z przodu czy od razu wezwać policję. Zespół ratownictwa medycznego (ZRM) będzie wiedział, że musi zachować dodatkową ostrożność podczas takiej wizyty, bo miałby uprzednio dodatkową informację.
Skoro skala agresji pacjentów się zwiększa, to musimy wyjść ponad to, co było do tej pory
– Jeśli nie stworzymy warunków, które przynajmniej będą minimalizowały te ryzyka, za chwilę nie będzie miał kto jeździć do pacjentów. Nie obawiałbym się w dzisiejszych czasach naznaczenia pacjentów, bo ratownicy medyczni już dziś wiedzą, że niektóre adresy obarczone są dodatkowym ryzykiem. Tyle że nie zawsze ten sam zespół jedzie pod wskazany adres – mówi prezes KRRM.
Jak podkreśla Mateusz Komza, Ministerstwo Zdrowia wysłało dyspozycje do dysponentów zespołów ratownictwa medycznego, by tworzyć wewnętrzne bazy adresów obciążonych ryzykiem. Ale jego zdaniem warto sporządzić rejestr centralny, poprzez obecnie wykorzystywany SWD PRM i wprowadzenie w nim nowych funkcjonalności.
– Powinno to się odbywać w taki sposób, w który informacja o niebezpiecznym pacjencie lub zdarzeniu pod danym adresem wyświetla się w systemie SWD PRM zarówno dyspozytorowi medycznemu, jak i kierownikowi zespołu ratownictwa medycznego, który w danym momencie został zadysponowany pod wskazany adres. Wydaje mi się to prostym rozwiązaniem. Jeśli nie będziemy uczyli się na własnych błędach, czyli wiedząc, że gdzieś ryzykowne sytuacje się już zdarzyły, to jak mamy chronić medyków? – zauważa rozmówca w Prawo.pl.
Potrzebny jest rejestr systemowy
– Jeśli wiemy, co chcemy osiągnąć, mamy określone cele, to Urząd Ochrony Danych Osobowych, Rzecznik Praw Pacjenta, Rzecznik Praw Obywatelskich powinny takie rozwiązania wspólnie z Ministerstwem Zdrowia przygotować. Powiedzieć, jak zrobić to dobrze i jak nowe zasady zaimplementować do obowiązujących przepisów prawa, np. w zakresie przetwarzania danych osobowych. Środowisko medyczne może wskazać, czego brak w obecnej ochronie, jakie są problemy, ale to specjalne urzędy powinny wskazać rozwiązania zgodne z prawem. W ten sposób zabezpieczymy i pacjentów, i medyków – mówi Mateusz Komza.
Prezes Krajowej Rady Ratowników Medycznych podkreśla, że medycy muszą czuć się bezpiecznie i wiedzieć, że podejmowane są wszystkie dostępne metody adekwatne do poziomu ryzyka.
– Tymczasem od tragicznej śmierci ratownika medycznego w styczniu na razie niewiele się zdarzyło w zakresie systemowej analizy ryzyka i dobierania rozwiązań minimalizujących to ryzyko. Skala agresji wobec medyków z ostatniego czasu jest absolutnie nieakceptowalna. Dlatego konieczne są całkowicie nowe podejście i nowe narzędzia – podsumowuje Mateusz Komza.
Przeczytaj także: „Kary za ataki na ratowników są niskie”.