
Skąd ten pośpiech, czyli kulisy prac nad opinią w sprawie naprotechnologii
Ekspresowe tempo prac, brak możliwości zasięgnięcia opinii autorytetów medycznych, presja polityczna - tak zdaniem mediów wyglądał proces opiniowania (pozytywnego) „Programu Kompleksowej Ochrony Zdrowia Prokreacyjnego w Polsce”, czyli naprotechnologii.
Do protokołów i uczestników spotkań Rady Przejrzystości przy Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji dotarli dziennikarze TOK FM.
Jak podaje rozgłośnia ministerialny program, który całkowicie wygasza refundowanie procedury in vitro w Polsce, trafił do ekspertów z Rady Przejrzystości na dwa dni przed posiedzeniem, które zaplanowano na 8 sierpnia.
Według TOK FM jeden z członków rady, prof. Jerzy Stelmachów, zwrócił uwagę, że projekt "jest wielospecjalistyczny, natomiast Rada nie ma czasu ani możliwości zasięgnięcia opinii z poszczególnych specjalności medycznych".
Kolejny z członków rady, prof. Rafał Suwiński, stwierdził, "że jest to argument za przełożeniem omawiania tego tematu, Rada miałaby wówczas czas na zaproszenie ekspertów do udziału w posiedzeniu i konsultacje". Przeciwny temu był prof. Andrzej Kokoszka, który oświadczył, że zapoznał się z programem i propozycją opinii i nie widzi konieczności przekładania jej wydawania na kolejne posiedzenia.
- Do dziś uważam, że gdybyśmy się zebrali w większym zespole, byłoby nam dużo łatwiej o tym mówić, sprawa byłaby bardziej przejrzysta. Ja z tego powodu odczuwam duży żal - przyznał prof. Tomasz Pasierski. Ekspert nie ma wątpliwości, że w przypadku projektu dotyczącego leczenia niepłodności, "nie było konieczności prawnej, by procedować w tak szybkim trybie".
- Czasami taka konieczność istnieje, ale tutaj ... Widocznie pozostali członkowie rady uznali, że ilość dowodów wystarcza, aby mogli tę sprawę rozstrzygnąć w takim szybkim tempie - ocenia.
Ostatecznie eksperci uznali, że: "Zaproponowany program wpisuje się w aktualne oczekiwania społeczne i poprawia jakość świadczeń medycznych. (...) Dotychczasowe postępowanie diagnostyczne i lecznicze, w ramach prowadzonego do czerwca 2016 roku programu zapłodnienia pozaustrojowego, wielokrotnie pomijało klasyczne metody leczenia (...)".
Jak podaje rozgłośnia ministerialny program, który całkowicie wygasza refundowanie procedury in vitro w Polsce, trafił do ekspertów z Rady Przejrzystości na dwa dni przed posiedzeniem, które zaplanowano na 8 sierpnia.
Według TOK FM jeden z członków rady, prof. Jerzy Stelmachów, zwrócił uwagę, że projekt "jest wielospecjalistyczny, natomiast Rada nie ma czasu ani możliwości zasięgnięcia opinii z poszczególnych specjalności medycznych".
Kolejny z członków rady, prof. Rafał Suwiński, stwierdził, "że jest to argument za przełożeniem omawiania tego tematu, Rada miałaby wówczas czas na zaproszenie ekspertów do udziału w posiedzeniu i konsultacje". Przeciwny temu był prof. Andrzej Kokoszka, który oświadczył, że zapoznał się z programem i propozycją opinii i nie widzi konieczności przekładania jej wydawania na kolejne posiedzenia.
- Do dziś uważam, że gdybyśmy się zebrali w większym zespole, byłoby nam dużo łatwiej o tym mówić, sprawa byłaby bardziej przejrzysta. Ja z tego powodu odczuwam duży żal - przyznał prof. Tomasz Pasierski. Ekspert nie ma wątpliwości, że w przypadku projektu dotyczącego leczenia niepłodności, "nie było konieczności prawnej, by procedować w tak szybkim trybie".
- Czasami taka konieczność istnieje, ale tutaj ... Widocznie pozostali członkowie rady uznali, że ilość dowodów wystarcza, aby mogli tę sprawę rozstrzygnąć w takim szybkim tempie - ocenia.
Ostatecznie eksperci uznali, że: "Zaproponowany program wpisuje się w aktualne oczekiwania społeczne i poprawia jakość świadczeń medycznych. (...) Dotychczasowe postępowanie diagnostyczne i lecznicze, w ramach prowadzonego do czerwca 2016 roku programu zapłodnienia pozaustrojowego, wielokrotnie pomijało klasyczne metody leczenia (...)".