
Sądy pomogą w przyspieszeniu badań diagnostycznych
- Zwłoka w diagnostyce i odległy termin operacji mogą być podstawą do przyznania pacjentowi zadośćuczynienia od lecznicy – uznał katowicki sąd. Jak lecznice obronią się przed pozwami? Czy wskazywać będą na rzeczywiste przyczyny kolejek?
Opublikowano uzasadnienie wyroku Sądu Apelacyjnego w Katowicach w sprawie Ireny T. Na treść uzasadnienia będą mogły się powoływać inne polskie sądy.
Czego dotyczyła sprawa Ireny T.?- W listopadzie 2009 r. w trakcie profilaktycznej mammografii u Ireny T. wykryto podejrzaną zmianę, wymagającą dalszej diagnostyki – pisze „Rzeczpospolita”. Lekarz zalecił badanie USG, które wykonano pod koniec stycznia 2010 r. Wykazało guzki o cechach zmian złośliwych w prawej piersi, bez powiększenia węzłów chłonnych. Kilka dni później lekarz z poradni pozwanego Szpitala zlecił wykonanie biopsji cienkoigłowej. Termin wyznaczono na 16 lutego 2010 r.
Badanie wykazało istnienie podejrzanych komórek, prawdopodobnie rakowych. Irena T. dostała skierowanie na konsultację onkologiczną, a 9 marca 2010 r. na kolejne badanie - biopsję gruboigłową. Wykonano ją dopiero 21 kwietnia 2010 r. W wyniku tego badania u pacjentki rozpoznano nowotwór inwazyjny prawej piersi. Wynik badania histopatologicznego Irena T. odebrała 13 maja 2010 r., wraz ze skierowaniem do ośrodka onkologicznego. Cztery dni później kobieta została zakwalifikowana do leczenia. Zaproponowano termin operacji w październiku 2010 r.
Jak opisuje gazeta Irena T., świadoma konieczności pilnego działania, znalazła inny szpital, w którym operację wykonano 21 czerwca 2010 r. Niestety, w trakcie zabiegu okazało się, że nowotwór był już zbyt duży i dał przerzuty do węzłów chłonnych. Trzeba było amputować całą pierś i węzły chłonne dołu pachowego.
Sąd wskazał rozmiar cierpień psychicznych powódki, na który wpłynął również zaproponowany przez szpital termin zabiegu operacyjnego - nieomal po roku od wykrycia podejrzanych zmian w piersi.
- Odległy termin w połączeniu z opieszałością w diagnostyce z pewnością musiał wpłynąć na zwiększenie cierpień powódki. Oczywiście to, że w polskiej służbie zdrowia proponowane są tak odległe terminy jest wynikiem wielu czynników, niekoniecznie obciążających pozwany szpital, jednakże (jak się okazało w praktyce) w innym szpitalu ów termin mógł być wyznaczony znacznie szybciej – stwierdził Sąd.
Jego zdaniem te okoliczności muszą skutkować przyznaniem stosownie wysokiego zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych powódki. Wyrok jest prawomocny.
Czego dotyczyła sprawa Ireny T.?- W listopadzie 2009 r. w trakcie profilaktycznej mammografii u Ireny T. wykryto podejrzaną zmianę, wymagającą dalszej diagnostyki – pisze „Rzeczpospolita”. Lekarz zalecił badanie USG, które wykonano pod koniec stycznia 2010 r. Wykazało guzki o cechach zmian złośliwych w prawej piersi, bez powiększenia węzłów chłonnych. Kilka dni później lekarz z poradni pozwanego Szpitala zlecił wykonanie biopsji cienkoigłowej. Termin wyznaczono na 16 lutego 2010 r.
Badanie wykazało istnienie podejrzanych komórek, prawdopodobnie rakowych. Irena T. dostała skierowanie na konsultację onkologiczną, a 9 marca 2010 r. na kolejne badanie - biopsję gruboigłową. Wykonano ją dopiero 21 kwietnia 2010 r. W wyniku tego badania u pacjentki rozpoznano nowotwór inwazyjny prawej piersi. Wynik badania histopatologicznego Irena T. odebrała 13 maja 2010 r., wraz ze skierowaniem do ośrodka onkologicznego. Cztery dni później kobieta została zakwalifikowana do leczenia. Zaproponowano termin operacji w październiku 2010 r.
Jak opisuje gazeta Irena T., świadoma konieczności pilnego działania, znalazła inny szpital, w którym operację wykonano 21 czerwca 2010 r. Niestety, w trakcie zabiegu okazało się, że nowotwór był już zbyt duży i dał przerzuty do węzłów chłonnych. Trzeba było amputować całą pierś i węzły chłonne dołu pachowego.
Sąd wskazał rozmiar cierpień psychicznych powódki, na który wpłynął również zaproponowany przez szpital termin zabiegu operacyjnego - nieomal po roku od wykrycia podejrzanych zmian w piersi.
- Odległy termin w połączeniu z opieszałością w diagnostyce z pewnością musiał wpłynąć na zwiększenie cierpień powódki. Oczywiście to, że w polskiej służbie zdrowia proponowane są tak odległe terminy jest wynikiem wielu czynników, niekoniecznie obciążających pozwany szpital, jednakże (jak się okazało w praktyce) w innym szpitalu ów termin mógł być wyznaczony znacznie szybciej – stwierdził Sąd.
Jego zdaniem te okoliczności muszą skutkować przyznaniem stosownie wysokiego zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych powódki. Wyrok jest prawomocny.