Reklama a prawo pracy – czy Polacy boją się pójść na L4?
| Tagi: | praca, zwolnienie, zwolnienie lekarskie, pacjent, pacjenci |
Według badań 60 proc. pracowników w Polsce nie bierze L4 mimo choroby, a 34 proc. pracuje na zwolnieniach. Dlaczego – i co ma do tego reklama leku na objawy przeziębienia i grypy?
Chodzi o reklamę, w której bohaterka mówi, że co prawda jest chora, ale nie stać jej na nieobecność w pracy. Całe szczęście ma lekarstwo.
Jak wynika z raportu opublikowanego przez Enel-Med w 2025 r., Polacy rzeczywiście nierzadko rezygnują z wzięcia zwolnienia chorobowego mimo złego stanu zdrowia:
- aż 60 proc. pracowników przyznało, że przynajmniej raz, mimo złego samopoczucia, nie zdecydowało się na wzięcie L4 z powodu nadmiernego obciążenia obowiązkami, braku zastępstwa lub strachu przed zwolnieniem bądź reakcją pracodawcy,
- 34 proc. osób, które skorzystały ze zwolnienia chorobowego, przynajmniej raz w ciągu roku wykonywało obowiązki służbowe podczas wolnego,
- 7 proc. wszystkich korzystających z L4 pracowało w tym okresie, ponieważ wymagał tego ich przełożony.
Pojawia się także rozróżnienie między mikro-, małymi i średnimi przedsiębiorstwami a dużymi firmami. Badanie wykazało, że w tej pierwszej grupie aż 20 proc. pracowników na zwolnieniu wykonywało swoje obowiązki z powodu pilnych spraw, a 8 proc. – na wyraźne polecenie szefa. W dużych firmach było to odpowiednio 13 i 5 proc.
Według raportu Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju opublikowanego w 2025 r. czas pracy przypadający na jednego pracownika zmniejsza się z każdym rokiem – w latach 2005–2024 w grupie państw rozwiniętych czas ten zmniejszył się średnio o 5,5 procent. Polska nie odbiega od tego trendu. Niemniej, jak wynika z analiz Eurostatu, w 2024 r. Polacy byli trzecim najdłużej pracującym narodem Unii Europejskiej.
Średni tygodniowy czas pracy w Polsce wynosił 38,9 godz., co uplasowało nas tuż za Grecją (39,8 godz.) i Bułgarią (39,0 godz.).
Dla porównania średnia dla państw UE wynosiła 36 godz., więc różnica jest znacząca, szczególnie przy tak małych rozbieżnościach między krajami.
Jak wskazali jednak autorzy raportu OECD, ważnym czynnikiem nie jest koniecznie sam czas pracy, lecz przeciążenie.
W Polsce 36 proc. pracowników zgłaszało subiektywne poczucie przeciążenia obowiązkami. Średnia dla państw europejskich wynosiła 44 proc., więc znajdujemy się wyraźnie poniżej jej. Autorzy nie wskazują konkretnych przyczyn takiego stanu rzeczy, a jedynie sugerują możliwe czynniki, takie jak intensywność zadań w przeliczeniu na godziny oraz wyższa tolerancja na obciążenia.
Paradoks bezpieczeństwa zatrudnienia
Polska na tle krajów europejskich wyróżnia się negatywnie jeszcze pod jednym względem – braku poczucia zapewnienia stabilności zatrudnienia.
Według raportu OSH Pulse, wydanego przez Europejską Agencję Bezpieczeństwa i Zdrowia w Pracy, w Polsce nawet 22 proc. pracowników ma poczucie, że może stracić pracę w ciągu 6 miesięcy. Stawia nas to w ścisłej czołówce unijnej, obok Hiszpanii (23 proc.) i Grecji (22 proc.). Jesteśmy również znacząco powyżej średniej UE, która wynosi 16 proc.
Autorzy raportu, nie odnosząc się bezpośrednio do szczegółów polskiej sytuacji, wskazują, że przyczyną takiego stanu mogą być między innymi formy zatrudnienia (kontrakty i umowy o dzieło) oraz niskie zaufanie do sieci bezpieczeństwa socjalnego gwarantowanej przez państwo.
– Zasady przewidziane w prawie pracy – takie jak urlopy, zwolnienia chorobowe, rozliczanie nadgodzin – zależą jedynie od dobrej woli zleceniodawcy. To obchodzenie prawa pracy jest wynagradzane przez nasz system podatkowo-składkowy – stwierdził członek Klubu Jagiellońskiego Paweł Łapiński.
Czas na zmiany
Polacy rzeczywiście są zapracowanym narodem i odbiegamy niestety od średnich zarówno unijnych, jak i państw OECD. Poczucie niepewności zatrudnienia, niechęć do brania zwolnień lekarskich mimo wymagającego tego stanu zdrowia czy „wyższa tolerancja na obciążenia” to nie są powody do dumy, lecz raczej do zadumy nad koniecznością zmian.
Warto wrócić do reklamy, w której – jak się okazuje – copywriterzy trafnie zdiagnozowali, że część ludzi boi się nie pójść do pracy mimo choroby. Pytanie jednak, czy tak to powinno wyglądać i czy faktycznie powinniśmy promować taką postawę w mediach ogólnodostępnych.
Tekst Ignacego Dylaka z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie publikujemy w „Menedżerze Zdrowia” za zgodą i dzięki uprzejmości Klubu Jagiellońskiego.
