Psychiatrzy przepraszają za prof. Święcickiego. Ten za… redakcję „Do Rzeczy”

Udostępnij:
Zawrzało w środowisku psychiatrów. Profesor Łukasz Święcicki udzielił wywiadu „Do Rzeczy”. Wynikało z niego, że ten autorytet medyczny doszukuje się zaburzeń psychicznych u politycznych przeciwników PiS. Najpierw gorąco zaprotestowali psychiatrzy, potem sam prof. Święcicki.
Co było w tekście wywiadu ze Święcickim? Profesor doszukiwał się zaburzeń psychicznych u przeciwników politycznych rządzącej partii. - Jest coś takiego jak obłęd udzielony, z francuskiego — folie à deux — tłumaczył w wywiadzie. - Czyli stan, w którym innym osobom udziela się urojeniowy pogląd na sytuację. I rzeczywiście wydaje mi się, że teraz coś takiego obserwuję. Mam wrażenie, że to, co się dzieje z KOD, co jakiś czas przejawia takie symptomy obłędu udzielonego. Ludzie dokładnie nie wiedzą, o co im chodzi – dodawał.

W wywiadzie kilkakrotnie jeszcze używał terminologii medycznej dla opisu rzeczywistości politycznej, dostawało się opozycji. Na zdjęciu profesora przedstawiono w kitlu, co wyraźnie sugerowało, że wypowiada się jako lekarz, autorytet medyczny w dziedzinie psychiatrii. Sugerował nawet metodę takich zaburzeń: elektrowstrząsy.

Zareagowało środowisko psychiatrów. Naukowcy i lekarze w liście otwartym przeprosili za kolegę, a samemu Święcickiemu wytknęli popełnienie nadużycia zawodowego.

- Nie odnosimy się tutaj do jego poglądów politycznych, ale niepokoi nas używanie autorytetu profesora medycyny do prezentowania postawy całkowicie niezgodnej z etyką lekarską – czytamy w liście podpisanym przez ponad dwudziestu psychiatrów, autorytetów w branży. - Profesor Święcicki wyraźne podkreśla, że wypowiada się jako lekarz, psychiatra, który „niestety nie jest profesorem całego narodu”. Zdjęcie pokazuje go w fartuchu lekarskim podkreślając, w jakiej roli udziela wywiadu. Nie mamy nic przeciwko temu, żeby pan Święcicki wyrażał swoje poglądy polityczne, ale nie zgadzamy się na używanie języka psychiatrii w służbie doraźnych celów politycznych, gdyż chcielibyśmy żeby lekarz był nadal zawodem powszechnego zaufania społecznego. Leczymy wszystkich pacjentów niezależnie od ich światopoglądu – piszą autorzy listu.

I dodają: „Przepraszamy za wypowiedzi naszego kolegi, odcinamy się od nich i uspokajamy, że zdecydowana większość psychiatrów nie diagnozuje na podstawie wypowiedzi prasowych, nie traktuje swoich gabinetów jako miejsca agitacji politycznej”.

Zareagował także sam profesor Święcicki.
Odciął się od treści przekazywanych przez redakcję w oświadczeniu opublikowanym przez „Do Rzeczy”.

- W związku z wywiadem ze mną, który ukazał się w ostatnim numerze „Do Rzeczy”, oświadczam: Nie zgadzam się z doborem okładki i śródtytułów dokonanych przez Redakcję pisma, na dobór ten nie miałem żadnego wpływu, a moim zdaniem sugeruje on zupełnie nietrafnie moje intencje – pisze profesor. - Nie było moją intencją twierdzenie, że osoby o innych poglądach politycznych są chore psychicznie. W żadnym wypadku nie sugerowałem, aby osobom o innych poglądach wykonywać elektrowstrząsy. Nie uważam także, że lekarze, a zwłaszcza psychiatrzy, powinni wpływać na poglądy polityczne swoich pacjentów – jestem od tego jak najdalszy. Jedynym celem mojej wypowiedzi było zwrócenie uwagi na to, że niektóre nieodpowiedzialne wypowiedzi polityków mogą wywierać zły wpływ na osoby o wrażliwej psychice – napisał Łukasz Święcicki.
 
© 2025 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.