Polski rząd gra na zwłokę, bo Hindusi i Chińczycy nie wyrobili się z wypełnieniem unijnych certyfikatów

Udostępnij:
2 lipca minął termin wdrożenia dyrektywy antypodróbkowej w farmacji. Polska znalazła się na czarnej liście Komisji Europejskiej, bo - podobnie jak dziewięć innych krajów UE - tego nie zrobiła.
-Po wejściu w życie nowego prawa tzw. substancje czynne, wykorzystywane w produkcji farmaceutyków, mogą być kupowane jedynie od dostawców, którzy mają potwierdzenie tamtejszych urzędów, że produkują zgodnie ze specjalnymi zasadami jakości GMP. Sęk w tym, że Hindusi i Chińczycy, którzy są w czołówce dostawców tego typu produktów, wcale się nie śpieszą - pisze "Puls Biznesu".

- Hinduskie urzędy powoli zaczynają wystawiać certyfikaty potwierdzające, że rodzimi przedsiębiorcy produkują substancje zgodnie z zasadami GMP. Problem w tym, że takich producentów jest około tysiąca. Zaudytowanie wszystkich zajmie sporo czasu. Co do chińskich - ciągle nic nie wiadomo - mówi Cezary Śledziewski, prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego (PZPF). Chwali polski rząd za niewdrożenie dyrektywy.

- Rząd naprawia unijne błędy. Dyrektywa nie przewidziała bowiem odpowiednio długiego okresu przejściowego - podkreśla. Gdyby rząd wdrożył dyrektywę, w ciągu kilku miesięcy zabrakłoby leków w aptekach. Nowe przepisy jednak prędzej czy później wejdą w życie. Kiedy? -Wczoraj nie dostaliśmy odpowiedzi Ministerstwa Zdrowia - pisze dziennik. Eksperci szacują, że dojdzie do tego najwcześniej na przełomie roku. Do czasu wdrożenia dyrektywy producenci mogą działać na starych zasadach. Potem nie będzie tak różowo.
 
© 2025 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.