Podhale - szpital na krawędzi bankructwa

Udostępnij:
W ciągu tygodnia okaże się, czy w Podhalańskim Szpitalu Specjalistycznym konieczne będzie zmniejszenie pensji o 50 procent i miesięczny, a może dłuższy poślizg w wypłacie reszty wynagrodzenia
- Pomysłu wypłaty połowy pensji nigdy nie uważałem za dobry - zastrzega Marek Wierzba, dyrektor Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego - ale zmusza nas do tego spłata 480-tysięcznej pożyczki zaciągniętej wcześniej w instytucji parabankowej. W tej chwili jeszcze nie wiadomo, czy uda się nam wynegocjować przesunięcie terminu.

Jest już natomiast po spotkaniach dyrekcji ze związkami zawodowymi. Na razie kierownictwo placówki nie występowało wobec żadnej z grup pracowniczych z propozycją zrzeczenia się poborów, bo tego typu posunięcia natrafiały na zdecydowane „nie“ dziewięciu związków zawodowych działających w szpitalu. Praktykowane były tylko wypłaty z opóźnieniem. Wariant ze zrzeczeniem się poborów uruchomiłby bowiem lawinę sądowych roszczeń. Wysłane do pracowników pismo z informacją o ewentualności zmniejszenia wypłaty za wrzesień o połowę wzbudziło poważny niepokój załogi, która jest wciąż niepewna swojego losu, bo redukcje kadrowe w szpitalu wydają się nieuchronne.

- Część przywilejów - np. płatne urlopy wypoczynkowe i szkoleniowe oraz płatne chorobowe - przestała istnieć - mówi dyrektor. Lekarzom na kontraktach w przychodniach zostały przedstawione stawki o 10 procent niższe. To ograniczenie jest znaczne i odczuwalne. Pretensje i interwencje ze strony lekarzy - zwłaszcza tych na kontraktach w przychodniach - oczywiście były, ale udało się nam jakość dojść do porozumienia.
Opóźnienia w wypłatach pensji najbardziej dotknęły grupę lekarzy, którzy część wynagrodzenia dostają „z poślizgiem“ od dwóch miesięcy. Np. lekarze kontraktowi w lipcu dostali połowę pensji, a drugą połowę - z kilkunastodniowym opóźnieniem. „Z poślizgiem“ są też wypłacane wynagrodzenia za dyżury.
Również pielęgniarki część swojego wynagrodzenia - za pracę w nocy i w święta - dostają później, od kilkunastu dni do miesiąca. Zależy to od terminów, w jakich spływa miesięczna transza pieniędzy z Narodowego Funduszu Zdrowia.
- Na razie przesunięcia były najwyżej miesięczne, ale konieczność spłaty pożyczki do 1 października może to zmienić - uprzedza dyrektor Wierzba. - Przyjmiemy, że do pewnej kwoty, czyli zaliczkowo, wypłacamy wszystkim, a na resztę będą musieli pracownicy poczekać.

Sprawa zwolnień na razie przycichła. Nie oznacza to jednak, że upadła. Po wyznaczeniu do zwolnienia siedmiu położnych i zapytaniu o opinię ich związku zawodowego, rozpoczął się regularny spór. Żadna z propozycji dyrektora - zarówno dotyczących przesunięć na inne oddziały, jak i zmiany czasu prac - nie została zaakceptowana. Do ugody nie doszło. - Pewne decyzje muszą zapaść - mówi dyrektor. - Ale zamierzam jeszcze raz zaproponować związkom inne rozwiązania. - Podczas ostatniego spotkania oświadczyłyśmy, że nie idziemy na żadne ustępstwa - mówi Małgorzata Dzioboń, przewodnicząca Związku Zawodowego Położnych w Podhalańskim Szpitalu. - Pracujemy przy minimalnej obsadzie, ponad siły, na granicy bezpieczeństwa pacjentek. Zatrudnienie u nas nie wzrosło, mimo, że przyszedł wyż demograficzny - gdy kiedyś obłożenie oddziału wynosiło 40 procent, tak teraz jest ponad 100 procent. Zaczyna brakować łóżek.
 
© 2025 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.