PAP/Wojtek Jargiło
PAP/Wojtek Jargiło

Pielęgniarki walczą o minimum

Udostępnij:

Są w Polsce dyrektorzy szpitali, którzy z założenia nie płacą pielęgniarkom z tytułem magistra i specjalizacją kwot wynikających z ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych. Kwoty te zależą od stażu pracy, od przepracowanych dyżurów w nocy i w święta – roszczenia za trzy lata to kwoty rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych.        

Publikujemy rozmowę z Teresą Kaczyńską-Kochaniec, adwokat reprezentująca pielęgniarki w sądach, informuje, że do sądów idzie nowa duża grupa pielęgniarek, którym szpitale odmawiają uznania kwalifikacji, które zdobyły po 1 lipca 2022 r.

Czy orzeczenie Sądu Najwyższego w sprawie wynagrodzeń pielęgniarek z Jastrzębia-Zdroju zakończyło problemy z uznawaniem wykształcenia i specjalizacji?

I tak, i nie. Niektórzy sędziowie mówią wprost, że czekali na wykładnię Sądu Najwyższego dotyczącą przepisów ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych. Są natomiast sędziowie, którzy w żaden sposób nie czują się związani stanowiskiem Sądu Najwyższego. Mamy tutaj konflikt dwóch zasad w wymiarze sprawiedliwości. To zasada niezawisłości sędziów, którzy formalnie nie są związani orzeczeniem SN wydanym w innej sprawie niż ta, w której rozstrzygnięcie wydał dany sąd. Mamy też zasadę jednolitości stosowania prawa, a Sąd Najwyższy jest odpowiedzialny za to, żeby przepisy ustaw były stosowane tak samo przez wszystkie sądy. W sprawach dotyczących wynagrodzeń pielęgniarek część sędziów kieruje się zasadą jednolitości stosowania prawa i wykładnią SN, ale mamy też sędziów, którzy mimo tej wykładni odmiennie interpretują przepisy.

Co to oznacza dla pielęgniarek, które sądzą się ze szpitalami?

W ramach jednego wydziału w sądzie mamy różne orzeczenia dotyczące tego samego szpitala. W skrajnym przypadku mamy różne wyroki w sprawach pielęgniarek z tego samego oddziału szpitalnego, gdzie jedna ma zasądzone wyrównanie wynagrodzenia, a druga nie. Jako prawnik nie jestem w stanie wytłumaczyć moim klientkom, dlaczego. Mamy ogromny problem pewności stosowania prawa, znaczenia stanowiska Sądu Najwyższego. W sprawach pielęgniarskich jak na dłoni widać wszystkie aktualne problemy wymiaru sprawiedliwości.

Jakie są to problemy?

Mamy konflikty wewnętrzne w ramach wydziałów sądowych. Sędziowie mówią wprost, że nie są w stanie w niektórych wydziałach wypracować jednolitego stanowiska. W przypadku sporów o wysokość wynagrodzeń w ochronie zdrowia mówimy o jednej ustawie, a sędziowie orzekają różnie i procesy mają różny przebieg. W jednych sądach jesteśmy w stanie przeprowadzić sprawy przez dwie instancje w rok, ale są sądy, w których wyrok o roszczenia częściowe w pierwszej instancji zapada po trzech latach i nie ma racjonalnego wytłumaczenia, dlaczego tak jest.

Przepisy ustawy miały gwarantować, że wszyscy pracownicy podmiotów leczniczych, bo nie chodzi tylko o pielęgniarki i położne, będą zarabiać co najmniej minimum ustawowe. Tymczasem mamy skrajnie różne interpretacje. Początkowo dyskusja dotyczyła tego, czy przepisy dotyczą kwalifikacji wymaganych czy posiadanych, ale Sąd Najwyższy od tego odstąpił. Skupił się na celu ustawy, czyli zachęceniu personelu do podnoszenia kwalifikacji zawodowych i zachęcaniu młodych, by wybierali te trudne zawody. Na to państwo umówiło się z obywatelami, a teraz część dyrektorów chce zmienić reguły.

Jaka jest skala? W ilu szpitalach procentowo toczą się spory dotyczące uznawania wykształcenia pielęgniarek?

Są regiony, w których w ogóle nie ma tego problemu. To część zachodnia i centralna kraju. W północno-wschodniej Polsce doszliśmy do porozumienia i co do zasady szpitale respektują warunki ustawy. Mamy też jednak takie miejsca na mapie, jak województwo świętokrzyskie, przede wszystkim Kielce, gdzie z założenia szpitale nie płacą pielęgniarkom z tytułem magistra i specjalizacją kwot wynikających z ustawy o minimalnym wynagrodzeniu. 85 proc. podmiotów leczniczych nie szukało furtek w ustawie, żeby nie wypłacać wyższych wynagrodzeń, czyli co do zasady płaci cała Polska poza kilkoma wyjątkami.

Jak duże są różnice w wynagrodzeniach dwóch pielęgniarek z takimi samymi kwalifikacjami pracujących na jednym oddziale? Jakich kwot dotyczą roszczenia pielęgniarek?

Kwota ta zależy od stażu pracy, od przepracowanych dyżurów w nocy i w święta. Roszczenia za trzy lata to kwoty rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. Te pielęgniarki walczą o minimum. Chcą otrzymywać wynagrodzenie minimalne, jakie ustawa przypisuje pracownikom podmiotów leczniczych z kwalifikacjami formalnymi na poziomie magistra i specjalizacji.

Mówimy cały czas o pielęgniarkach, których kwalifikacje przed lipcem 2022 r. szpital uznawał, a potem stwierdził, że ich nie wymaga, więc nie będzie płacił więcej?

Teraz do sądów idzie nowa duża grupa osób, które nabyły kwalifikacje już po 1 lipca 2022 r. I znowu mamy w kraju różne wyroki. Ich problemu nie rozwiązuje orzeczenie Sądu Najwyższego, bo wszystkie pielęgniarki z Jastrzębia-Zdroju uzyskały kwalifikacje przed 1 lipca 2022 r., w tym jedna w ostatnim momencie, bo pensję według wyższego współczynnika dostała tylko w czerwcu 2022 r. Mamy więc dwie grupy pielęgniarek – z kwalifikacjami uzyskanymi przed 1 lipca 2022 r., które otrzymują wyższe wynagrodzenie, i pielęgniarki, które te same kwalifikacje uzyskały po 1 lipca 2022 r. i którym szpital odmawia uznania tych kwalifikacji. W praktyce te pielęgniarki mają tylko różną datę na dyplomie, a szpital wprowadza sztuczny podział.

Pojawiły się orzeczenia, w których sądy zwróciły uwagę na to, że pracodawca nigdy nie wymagał od tych pielęgniarek tytułu magistra i specjalizacji i nigdy nie płacił im więcej. W ocenie sądów osoby te nie mają więc roszczenia, aby z automatu zostać zaszeregowane do grupy zawodowej z wyższym wskaźnikiem. W mojej ocenie pielęgniarki te mają natomiast roszczenie o nierówne traktowanie, skoro mają takie same kwalifikacje zawodowe jak inne pielęgniarki, które ze względu na wykształcenie i specjalizację otrzymują wyższe wynagrodzenie. Na koniec dnia te pielęgniarki dostaną te same pieniądze, ale z innej podstawy prawnej. Zmiana podstawy prawnej roszczenia to już sztuka dla sztuki. Nie zgadzam się z tym. Dla mnie stanowisko Sądu Najwyższego jest jasne – jeżeli pielęgniarka lub położna ma tytuł magistra i specjalizację, to niezależnie od tego, kiedy uzyskała te kwalifikacje, powinna otrzymywać wynagrodzenie według współczynnika pracy przypisanego do grupy zawodowej numer 2.

Przeczytaj także„Chcesz być pielęgniarką? To płać”.

Menedzer Zdrowia linkedin

 
© 2025 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.