Naczelna Izba Lekarska
Naczelna Izba Lekarska

Ograniczenie sprzedaży alkoholu nie zrujnuje budżetu państwa ►

Udostępnij:

Zdaniem Anny Gołębickiej, choć ograniczenia w sprzedaży i reklamie alkoholu mogą obniżyć jego spożycie, nie oznacza to zagrożenia dla finansów państwa. – W 2024 r. wpływy z akcyzy na alkohol wyniosły niemal 10 mld zł, a rzeczywiste koszty społeczne związane z jego konsumpcją sięgnęły 185 mld zł  – powiedziała ekspertka.   

– W sprzedaży alkoholu poza miejscem jego spożycia, jeśli wprowadzone zostaną dalsze ograniczenia, również w reklamie, spożycie faktycznie spadnie. Nie oznacza to jednak, że państwo zbankrutuje – powiedziała Anna Gołębicka z Centrum im. Adama Smitha podczas debaty eksperckiej „Polska kraina trzeźwości” w Naczelnej Izbie Lekarskiej 22 października – o tym pisaliśmy w tekście „Czy Polak pić musi?”.

Fragment wydarzenia poniżej, pod wideo dalsza część tekstu.

Wideo pochodzi ze strony internetowej: www.youtube.com/MjM4NTE.

Ekspertka o skutkach ograniczenia sprzedaży alkoholu

Gołębicka podkreśliła, że państwo kilkukrotnie więcej płaci, niż zyskuje przez nadmierne spożycie alkoholu, dodając, że wpływy z akcyzy nie są aż tak znaczące w skali budżetu.

– W 2024 r. przychody z akcyzy z alkoholu etylowego wyniosły niespełna 10 mld zł, a z piwa około 3,66 miliarda złotych. To nie są kwoty, które mogłyby zachwiać finansami państwa – zaznaczyła.

Odnosząc się do kosztów społecznych i utraconych korzyści związanych z konsumpcją alkoholu, Gołębicka zwróciła uwagę na badania, z których wynika, że całkowite koszty i utracone korzyści związane z alkoholem w 2024 r. sięgnęły 185 mld zł. Poprzednie szacunki z 2020 r. mówiły o 93 mld zł.

–  Widzimy zatem ogromną skalę – zaznaczyła.

Jak wskazała ekspertka, alkohol to ogromne koszty związane z hospitalizacją, farmakoterapią, obsługą sądowo-prokuratorską i więzienną. To też utracone wpływy z pracy osób uzależnionych, związane z tym, że ktoś nie przychodzi do pracy, że nie płaci podatków, że za szybko umiera.

– Alkohol to taka pajęczyna kosztów – jeden incydent potrafi rozpocząć mnóstwo skutków: leczenie, zwolnienia lekarskie, opiekę, utratę produktywności. To kosztuje – stwierdziła Anna Gołębicka.

Potrzebne rozsądne rozwiązania 

Ekspertka przypomniała też, że historia uczy, iż całkowite zakazy nie działają – przykładem są Stany Zjednoczone, gdzie prohibicja była najbardziej korupcyjnym okresem w historii tego kraju i nie spowodowała, że ludzie przestali pić.

– Dlatego w 2025 r. powinniśmy znaleźć rozwiązania, aby ograniczyć dostęp tam, gdzie rzeczywiście wiemy, że może dojść do nadużyć, ale nie wprowadzajmy pełnych zakazów, bo uruchomimy wtedy czarny rynek – oceniła.

Anna Gołębicka zaznaczyła, że działania dotyczące alkoholu powinny być podejmowane na poziomie międzyresortowym.

– Przedstawiciele ministerstw zdrowia i finansów muszą rozmawiać, by wypracować wspólne, racjonalne rozwiązania. I mam wrażenie, że obecnie jesteśmy na dobrej drodze – oceniła ekspertka.

Menedzer Zdrowia youtube

 
© 2025 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.