
Ochrona zdrowia poza sporem politycznym (i regionalna)
– Nie jestem politykiem i przychodząc do resortu chciałam mieć przyzwolenie na to, by poprawiać zdrowie z wykorzystaniem różnych opcji i rozwiązań, bez polityki. Takie podejście gwarantuje otwartość na rozmowę o dobrych pomysłach z każdym, kto je ma. Politycy mają czasem opory, by rozmawiać z różnymi stronami. Ja takiego oporu nie mam – mówi minister zdrowia Jolanta Sobierańska-Grenda, podkreślając, że wierzy w... regiony.
W jakiej sytuacji jest ochrona zdrowia? Bankrutuje – jak mówią politycy z opozycji?
Bez przesady, dajmy jej szansę, choć oczywiście jest dużo do zrobienia. Minister finansów w przyszłorocznym budżecie zwiększył finansowanie ochrony zdrowia o prawie 26 mld zł, jednak jeśli chcemy realizować ustawę o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych na dotychczasowym poziomie, będziemy potrzebować jeszcze więcej pieniędzy.
Kieruje pani resortem zdrowia od ponad miesiąca. Na czym będzie polegać zmiana w polityce zdrowotnej po zmianie personalnej?
Wierzę w regiony.
To znaczy?
Z korzyścią dla systemu ochrony zdrowia byłoby, gdyby wszyscy jego uczestnicy usiedli do rozmowy i spróbowali go poukładać, biorąc pod uwagę mapy świadczeń zdrowotnych, czyli to, czego faktycznie potrzebują pacjenci na poziomie lokalnym. To właśnie udało się nam na Pomorzu.
Czego ten konsensus w regionie wymagał?
Rozmawialiśmy ze wszystkimi właścicielami szpitali, przedstawicielami samorządów i związków zawodowych, urzędnikami z Narodowego Funduszu Zdrowia i wojewodą, aby wyznaczyć priorytety istotne z punktu widzenia pacjentów naszego regionu. W debacie o ochronie zdrowia rzadko na serio rozmawiamy o pacjentach. Do ministerstwa przyszłam z myślą o podobnym modelu współpracy. Z perspektywy kilku tygodni w Ministerstwie Zdrowia widzę, że ludzie robią mnóstwo niesamowicie fajnych rzeczy, ale wciąż nie potrafimy o tym mówić, powszechnie cierpimy na przypadłość skłaniającą do tego, by narzekać, jak beznadziejny jest to sektor, że nic nie da się w nim już zmienić.
Jaki ma więc pani plan na ochronę zdrowia?
Chcę dobrze skoordynować współpracę między poszczególnymi jego uczestnikami, wydostać ich z silosów, czyli wyjść z tego myślenia, że widzimy wyłącznie swoje zadanie, a nie dostrzegamy tego, że z naszych działań mógłby skorzystać ktoś jeszcze. Mam nadzieję, że będę w stanie wraz ze współpracownikami stworzyć platformę do otwartej rozmowy o zdrowiu, oczywiście w połączeniu z rozwiązywaniem problemów. System jest poplątany i chaotyczny, a pacjent w nim zagubiony. To była moja pierwsza refleksja.
Kadencja rządu kończy się jesienią 2027 r. Jakie efekty pani działań mieliby odczuć pacjenci do tego czasu?
Premier i Rada Ministrów określili priorytety, nad którymi chcielibyśmy pracować.
Jednym z nich jest cyfryzacja w ochronie zdrowia. Sporo już wydarzyło się w tej dziedzinie, ale też wiele przed nami. W Sejmie procedowany jest właśnie projekt ustawy o e-rejestracji, która za dwa lata już realnie i powszechnie powinna ułatwiać szybkie umawianie się pacjentów na wizyty.
Chciałabym jednak myśleć o zdrowiu nie tylko z perspektywy tego, jak długo tutaj będę, nie przez pryzmat wyborów. Takie podejście utrudnia podejmowanie trudnych decyzji.
Poza tym projektem wiele działań z zakresu cyfryzacji dzieje się w Centrum e-Zdrowia. Stąd też powołanie na wiceministra zdrowia Tomasza Maciejewskiego, który ma się zająć całym tym obszarem.
Kolejnym priorytetem jest kontynuacja reformy szpitali, dlatego cieszę się z podpisania ustawy przez prezydenta Karola Nawrockiego. Tak właśnie rozumiem apolityczność – spróbujmy razem coś w tym systemie zrobić.
Nie ukrywałam też, że bardzo się cieszę, że doradcą pana prezydenta jest prof. Piotr Czauderna, z którym znam się od wielu lat. Pracowaliśmy na Pomorzu i pokazywaliśmy wspólnie, że można coś ponad podziałami dla systemu ochrony zdrowia zrobić.
Co i jak zmieni ta reforma?
Ustawa daje szpitalom możliwość – nie obowiązek – konsolidacji, według regionalnych potrzeb. Będziemy starali się zachęcić podmioty do takiej zmiany. Niebawem ujrzy światło dzienne program z Funduszu Medycznego – przeznaczymy miliard złotych na dostosowywanie infrastruktury szpitalnej do potrzeb demografii, czyli m.in. na przeprofilowanie łóżek.
Z moich spotkań zarówno ze Związkiem Powiatów Polskich, jak i ze Związkiem Województw wynika, że są zainteresowani reformą. Tym bardziej że mamy konkretne przykłady w różnych częściach kraju, które pokazują, że konsolidacja przynosi poprawę sytuacji placówek, a co za tym idzie – pacjentów. To m.in. Pomorze, gdzie konsolidacji zrobiliśmy faktycznie najwięcej.
Chcemy te dobre przykłady wykorzystać w projekcie „Zdrowy szpital, bezpieczny pacjent”, by pokazywać, co i jak można zrobić w ramach reformy.
Kiedy zobaczymy skutki reformy?
W perspektywie trzech, pięciu lat szpitale po konsolidacji zaczną uzyskiwać stabilność finansową i będą mogły zaoferować usługi faktycznie potrzebne pacjentom w danym regionie.
A pozostałe pani priorytety?
Kontynuujemy prace nad zmianami w ustawie o zdrowiu publicznym i wdrażaniem Narodowego Programu Zdrowia, do którego chcemy dołożyć projekt „Zdrowe serce, zdrowy mózg”, który skupi się na prewencji chorób kardiologicznych i neurologicznych.
Pracujemy też nad organizacją programów profilaktycznych i edukacyjnych, z którymi wyjdziemy ze szpitalnych murów. Będziemy je realizować blisko ludzi, np. w centrach handlowych.
Za NPZ odpowiadać będzie wiceminister Katarzyna Kęcka, która doskonale rozumie problematykę zdrowia publicznego.
Wspomniała pani o apolityczności pani gabinetu, podkreślał to premier przy okazji rekonstrukcji rządu. Uwolnienie ochrony zdrowia od partyjnych szyldów może brzmieć dla pacjentów atrakcyjnie, ale jak bez zaplecza politycznego znajdzie pani w Sejmie poparcie dla trudniejszych projektów?
Przykłady europejskie, na przykład Danii i Holandii, pokazują, że apolityczność w zdrowiu i strategie długofalowe przynoszą najlepsze efekty.
Apolityczność była dla mnie faktycznie warunkiem podjęcia się tej misji. Nie jestem politykiem i przychodząc do resortu chciałam mieć przyzwolenie na to, by poprawiać zdrowie z wykorzystaniem różnych opcje i rozwiązań, bez polityki. Takie podejście gwarantuje otwartość na rozmowę o dobrych pomysłach z każdym, kto je ma. Politycy mają czasem opory, by rozmawiać z różnymi stronami. Ja takiego oporu nie mam.
Polityka nie sprzyja sprawnemu zarządzaniu. A przede wszystkim pacjenci mają różne poglądy polityczne. Za drzwiami szpitala, kiedy przychodzi choroba, stan zagrożenia zdrowia lub życia, kończy się polityka.
Poza tym znam bardzo dużo przykładów z różnych regionów, kiedy rządzącym udaje się zawrzeć koalicję na rzecz zdrowia ponad podziałami politycznymi. Moje podejście nie jest więc oderwane od tego, co już się dzieje w wielu miejscach.
Chciałabym, by z ochroną zdrowia było w Polsce jak z obronnością, która traktowana jest jako priorytet i wyjęta jest spoza najostrzejszego politycznego sporu. Cieszę się, że moi współpracownicy również wierzą w apolityczne zdrowie i weszli do tego gmachu razem ze mną. Podziwiam ekipę, która jest ze mną – ci ludzie chcą realnie działać. Dajmy im szansę.
I będzie pani w stanie przekonać ministra finansów do większego dotowania systemu? Eksperci nie mają wątpliwości, że NFZ będzie coraz bardziej potrzebował dotacji z budżetu.
Wierzę, że jeżeli pokażę, jak chcę mądrze i racjonalnie wydać te pieniądze, to minister finansów i parlamentarzyści wyrażą na to zgodę. Wolę jednak rozmawiać o konkretnych sytuacjach i liczbach, a nie rozważać, co będzie, jeśli...
Nie jestem od obiecywania, ale po to, by zrobić jak najwięcej. W naszej pierwszej rozmowie pan premier powiedział mi: „zróbmy w zdrowiu tyle, ile nam się uda zrobić dla dobra Polaków”. I tego właśnie się podjęłam.
Premier Tusk powiedział niedawno, że pani zadaniem jest przygotowanie ochrony zdrowia na trudne najbliższe miesiące. Do czego i w jaki sposób zamierza pani przygotować system?
Zdarzenia z nocy 10 września wszystkich nas skłaniają do tego, żeby weryfikować, co możemy jeszcze usprawnić, i na bieżąco oceniać stopień naszego przygotowania. W resorcie zdrowia opracowane są programy związane ze sprawną ewakuacją i zabezpieczeniem pacjentów.
Pamiętajmy jednak, że główne zadania związane z obronnością, zgodnie z rozporządzeniem z 2023 roku, spoczywają na wojewodach oraz opierają się na współpracy z samorządami terytorialnymi i z podmiotami leczniczymi w terenie. Ministerstwo Zdrowia ściśle współpracuje jednak z MON w przygotowaniu podmiotów leczniczych. Wtorkowa noc motywuje nas do dalszej intensyfikacji wysiłków, przy bieżącej współpracy z Ministerstwem Obrony Narodowej.
To również wyzwanie związane z finansowaniem ochrony zdrowia, nie możemy od tego tematu uciekać. I nie zamierzam. Moje doświadczenia w zarządzaniu dużymi szpitalami i dużą spółką dają mi poczucie, że jestem przygotowana na sytuacje kryzysowe i zarządzanie w dynamicznie zmieniających się okolicznościach.
Ważne będzie też dla mnie uspokojenie sytuacji w ochronie zdrowia, pogodzenie interesów wszystkich stron. Myślę, że dziś za bardzo tym wszystkim absorbujemy pacjentów, budząc ich niepokój.
Kierowanie ochroną zdrowia to wybieranie konkretnych kierunków i rozwiązań, na przykład czy podnosimy składkę zdrowotną, czy ją obniżamy, lub czy prywatyzujemy szpitale, czy chronimy przed tym system.
Nie będę się wypowiadała na temat składek zdrowotnych, już jest stanowczo za dużo polityki. Choć oczywiście chcielibyśmy mieć do dyspozycji w systemie większe pieniądze.
Cieszę się, że mówimy o prywatyzacji. Żadnego szpitala do tej pory nie sprywatyzowałam. I nie jest moją misją i moim zadaniem, żeby prywatyzować szpitale w Polsce. Im lepiej funkcjonujący publiczny sektor ochrony zdrowia, tym mniej zadań do wykonania dla szpitali prywatnych. Te mogą być, i bywają, dobrym uzupełnieniem publicznego systemu.
Jeśli przyjrzeć się temu, co jest w województwie pomorskim, to my praktycznie szpitali prywatnych nie mamy. Natomiast rozumiem, że obawy niektórych biorą się z zamętu pojęciowego, stojącego za przekształcaniem SPZOZ-ów w spółki, co powszechnie uznawane jest w naszym kraju za prywatyzację.
Niesłusznie, ponieważ te wszystkie spółki handlowe są w 100 proc. własnością samorządu, więc są nadal spółkami publicznymi. A pacjent nie patrzy na szyld, z jaką formą prawną szpitala ma do czynienia. Chce mieć po prostu dobrą, finansowaną przez NFZ usługę.
Nie możemy sprowadzać czekającej szpitali reformy do dyskusji o przekształceniach własnościowych, bo ustawa nie warunkuje uzyskania wsparcia w restrukturyzacji od zmian formy prawnej.
Ale odwołanie się do prywatyzacji zawsze działa na część społeczeństwa i jako minister zdrowia pewnie będzie pani musiała, podobnie jak poprzednicy, takie lęki pacjentów rozbrajać.
Całe życie zawodowe spędzam na rozbrajaniu takich lęków i wiem, że są one naturalne. Z każdą zmianą wiążą się opór, szok, konieczność emocjonalnej akceptacji zmiany.
Od dłuższego czasu jestem również trenerem zarządzania zmianą i prowadzę w tym zakresie zajęcia na uczelni. W związku z tym wiem dobrze, dlaczego ludzie tak reagują i dlaczego ta zmiana jest dla nas trudna. Kluczowa jest rzetelna komunikacja.
Skierowana nie tylko do pacjentów, ale do pracowników szpitali, bo to oni boją się, że konsolidacja oznacza utratę pracy, jej przemodelowanie, zmiany organizacyjne. Niepotrzebnie, przecież mało który sektor tak potrzebuje pracowników jak ochrona zdrowia – potrzebujemy zarówno lekarzy, pielęgniarek, jak i wykwalifikowanych pracowników administracji w szpitalu.
Ogłaszając pani nominację, premier powiedział też, że celem pani działalności będzie poprawa sytuacji pacjentów, a nie poprawa sytuacji lekarzy. Czy to zapowiedź zmian w systemie podwyżek wynagrodzeń w ochronie zdrowia?
O to, co miał na myśli, najlepiej zapytać pana premiera. Natomiast przykłady zarobków, które się pojawiały w przestrzeni publicznej, na pewno budziły emocje w społeczeństwie.
O tym, że ustawa o najniższym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia wymaga zmian, mówi większość przedstawicieli poszczególnych grup zawodowych, które przychodzą do Ministerstwa Zdrowia na rozmowy. Problemem jest ustalenie wspólnego mianownika tych zmian. I nad tym właśnie trzeba pracować.
Przeczytaj także: „Jolanta Sobierańska-Grenda – akcja konsolidacja”.